KSW 29. Pudzianowski - Nastula: "Pudzian rules"? Trudno, zgodziłem się [ROZMOWA PORTALU]
- Musiałem przystosować się do warunków "Pudziana". Są dwie rundy po pięć minut i ewentualnie trzyminutowa dogrywka. Walki w MMA z reguły toczą się w trzech rundach, tutaj jest jak jest. Ja myślę, że nie będzie tych dwóch rund - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl Paweł Nastula.
2014-12-05, 15:30
Posłuchaj
Po ponad trzydziestu latach sportowej kariery, Paweł Nastula chce w efektowny sposób pożegnać się z kibicami. Jak mówi walka z Mariuszem Pudzianowskim 6 grudnia podczas gali KSW 29 będzie starciem o honor. Będzie to starcie mistrza olimpijskiego w judo - który w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, nieprzerwanie po dwustu walkach schodził z tatami jako zwycięzca, z byłym mistrzem świata siłaczy. Przygoda Nastuli z MMA rozpoczęła się w 2005 roku, gdy zaczął walczyć w popularnej wówczas japońskiej federacji Pride. W Polsce był pionierem mieszanych sztuk walki. Jego sobotni przeciwnik Mariusz Pudzianowski może się pochwalić znacznie mniejszym doświadczeniem w klatce. Rozpiera go duma, gdy słyszy opinię, że jest najsilniejszym zawodnikiem MMA na świecie. - Trochę nie wypadałoby, żeby zawodnik, który całe życie uprawiał sporty walki przegrał z zawodnikiem, który od jakiegoś czasu bawi się w sporty walki - mówi Paweł Nastula. Już w sobotę wieczorem zobaczymy kto zwycięży w pojedynku doświadczenie vs. siła.
Przed być może ostatnią walką w karierze z Pawłem Nastulą rozmawiała Aneta Hołówek.
REKLAMA
Aneta Hołówek: Zanim porozmawiamy o sobotniej walce z Mariuszem Pudzianowskim, zapytam o Twoją ostatnią walkę w Karolem Bedorfem. Co było w głowie Pawła Nastuli w momencie zakończenia tej walki?
Paweł Nastula: Trochę niezręcznie mi mówić o walce z Karolem, bo mówiąc szczerze już o niej zapomniałem, ale oczywiście wyciągnąłem pewne wnioski. Teraz jednak jest zbyt blisko sobotniej walki, żebym rozpamiętywał tamto starcie. Postaram się jednak … na początku, powiem szczerze, nic nie było w głowie ponieważ byłem tak wyczerpany, ze nie wiedziałem co się dzieje. Jednak w miarę upływu czasu, kiedy dochodziłem do siebie, to były różne myśli. Przede wszystkim takie: co zrobiłem, że przegrałem? Z godziny na godzinę pojawiały się kolejne, nie mogłem spać. Teraz jednak już myślę o sobocie i wszystko ustawiam pod walkę z Mariuszem Pudzianowskim.
Aneta Hołówek: To co mi się rzuciło w oczy po tej walce, bo jeszcze do niej nawiążę, to owacja na stojąco od kibiców. To zapadło w pamięci.
Paweł Nastula: To był ten jeden, najbardziej przyjemny moment. Jeszcze raz bardzo dziękuję kibicom, bo okazali dużo sympatii i docenili to, co zrobiłem może nie w tej walce, ale przez okres trzydziestu lat, które jestem w sporcie. To było bardzo przyjemne.
REKLAMA
Aneta Hołówek: Do sobotniej walki Paweł Nastula przystępuje po wcześniejszej porażce, a jego rywal Mariusz Pudzianowski po zwycięstwie z Olim Thompsonem - dla jednym trochę kontrowersyjnym. Czy świadomość wyników tych ostatnich walk, taki układ sił psychologicznych jest deprymujący dla Ciebie, czy wręcz przeciwnie, ta poprzednia walka motywuje Cię?
Paweł Nastula: Teraz nie ma znaczenia czy ja przegrałem, czy Mariusz. Teraz liczy się tylko to, co będzie w sobotę. Każda walka jest inna i nie ma co rozpamiętywać. Oczywiście patrząc od tej strony psychicznej, nastawienia zawodnika, lepiej jak się poprzednie walki wygrywa. Wtedy jest się pewniejszym. Jak się przegrało, to pojawiają się chwile zwątpienia. Ale dla mnie to nie ma znaczenia. Tamten rozdział już jest zamknięty. Teraz jest walka z Mariuszem i tyle.
Aneta Hołówek: Jak wyglądały Twoje przygotowania do starcia z "Pudzianem"? One się już zakończyły, czy szlifujesz jeszcze jakieś elementy, trwa budowanie taktyki?
Paweł Nastula: Do walki zostało niewiele czasu, wiec w tej chwili są to tylko takie rozruchy, żeby nie siedzieć w domu i nie myśleć. Teraz trenuję raz dziennie, jest to właśnie bardziej taki rozruch. Ostatni tydzień to już tylko ładowanie baterii przed sobotą.
Aneta Hołówek: Jaki byłby Twój idealny scenariusz walki z Pudzianem?
Paweł Nastula: Idealna walka to wygrana walka. Oczywiście w głowie są różne pomysły, jest kilka wariantów. Idealnie by było gdybym efektownie wygrał. Czasami myślimy, że wygramy jakąś techniką, która najlepiej nam wychodzi, a okazuje się, że ona nie wychodzi, a wychodzi coś zupełnie innego. Dlatego trzeba być przygotowanym na wszystko. Idealnie będzie jak wygram, a w jakim stylu to już zobaczymy w sobotę.
REKLAMA
Aneta Hołówek: W sobotę zobaczymy walkę na jakim dystansie? Jak to zaplanowaliście?
Paweł Nastula: To pytanie zabrzmiało jakbyśmy usiedli z Mariuszem przy stole i ustalili walkę.
Aneta Hołówek: Zabrzmiało, bo niektórzy mówią o zasadach pod Mariusza Pudzianowskiego. Nazywa się to "Pudzian rules”.
Paweł Nastula: No jest tak trochę. Trudno, musiałem przystosować się do tych warunków. Są dwie rundy po pięć minut i ewentualnie trzyminutowa dogrywka. Walki w MMA z reguły toczą się w trzech rundach, tutaj jest jak jest. Ja myślę, że nie będzie tych dwóch rund. Myślę, że walka zakończy się wcześniej.
REKLAMA
Aneta Hołówek: Karol Bedorf powiedział niedawno, że chętnie zmierzy się ze zwycięzcą walki Pudzianowski-Nastula. Ty mówisz, że gala KSW 29 prawdopodobnie będzie Twoją ostatnią. Załóżmy, jednak że to Ty wygrasz. Przyjmiesz wyzwanie swojego poprzedniego rywala i dojdzie do rewanżu?
Paweł Nastula: Na 99 procent jest to moja ostatnia walka. Zostawiam sobie ten jeden procent, bo w życiu różne rzeczy się zdarzają. Nie przypuszczam, żebym stoczył rewanżową walkę z Bedorfem. Karol wygrał walkę zasłużenie, troszeczkę mu pomogłem tym, że zabrakło mi sił, ale była to ciekawa walka. Uważam, że Karol powinien teraz skupić się na młodszych zawodnikach. Nie wiem co by musiało się stać, żebym wziął rewanż. Na razie zapomnijmy o tym, mnie interesuje sobotnia walka.
Aneta Hołówek: Przed ostatnią walką Michał Materla mówił o cudownej diecie jaką zastosował - chwalił przy okazji też cudowną dietetyczkę. Ty również przez długie miesiące przed walką w Krakowie stosowałeś reżimową dietę. Z czego najtrudniej było ci zrezygnować?
Paweł Nastula: Powiem, że bardzo poważnie podszedłem do tych przygotowań, bardzo poważnie. Miałem ułożony ponad trzymiesięczny plan jeżeli chodzi o treningi wytrzymałościowe, siłowe i specjalistyczne. Teraz mogę powiedzieć, że udało mi się w stu procentach zrealizować te plany i to mnie cieszy. Głównie chodziło o przygotowanie wytrzymałościowe, którego mi zabrakło w starciu z Karolem. Naprawdę bardzo się poświęciłem i pozdrawiam wszystkich swoich trenerów. A jeżeli chodzi o dietę, to też było to wielkie poświęcenie z mojej strony. Przez trzy miesiące odrzuciłem słodycze, co było bardzo trudne. Może część kibiców wie, że zawsze byłem wielkim łasuchem. Nawet jak przygotowywałem się do igrzysk olimpijskich to nie byłem w stanie odstawić słodyczy, a teraz mi się udało. Uważam, że jeżeli dieta w kilku procentach decyduje o tym, że możemy wygrać to warto.
>>> KSW 29. Nastula: "Pudziana" nie można nazwać zawodnikiem MMA
REKLAMA
Aneta Hołówek: Przed każdą galą KSW w mediach toczy się taka swoista "gra wstępna”. Ja mam takie wrażenie, że Ty jesteś z boku tego spektaklu. "Pudzian" bardziej bryluje, próbuje składać słowa tak, by dobrze się sprzedały. Ty stoisz trochę za kulisami, bo takim jesteś człowiekiem, czy w ten sposób się wyciszasz?
Paweł Nastula: Takim jestem człowiekiem. Od początku moich sukcesów jakie osiągałem w judo starałem się być aktywny na macie i być znany z tego, że wygrywam, że jestem najlepszy na świecie, a nie z tego, że bryluję gdzieś na imprezach, w wywiadach czy ustawkach. Nigdy mnie to nie interesowało. Tak samo teraz skupiam się na walce. Nawet to, że się spotkaliśmy kosztowało dużo wysiłku, żeby do mnie dotrzeć. Jest to kłopotliwe jeżeli chodzi o promocję, ale już taki jestem i tego nie zmienię.
Aneta Hołówek: Nam się udało spotkać, a włodarzom KSW udało się nagrać spot zapowiadający walkę Nastula-Pudzianowski, w którym mówisz, mniej więcej tak, że chcesz pokazać Pudzianowskiemu jego miejsce w szeregu, że "przed nim jeszcze długa kolejka”… Gdzie Ty jesteś w tym szeregu MMA, a gdzie jest Pudzian?
Paweł Nastula: Nie, nie. To chyba było coś wyrwane z kontekstu, chodziło mi o to, że to Mariusz zawsze mówił żeby ustawiać się do niego w kolejce ponieważ on jest taką wielką gwiazdą. O tej naszej walce mówiło się już pięć lat temu. Tylko, że do Mariusza cały czas była długa kolejka. Teraz po pięciu latach ja jestem na samym początku tej kolejki. A jeżeli chodzi o to w jakim miejscu jestem ja, to jestem już na końcówce. Trzeba w końcu zająć się czymś spokojniejszym. Dzieci dorastają, myślę, że nie chcą już oglądać taty z podbitym okiem, czy złamanym nosem. Przede mną ostatnie sto metrów.
Aneta Hołówek: Jak pokazał Mickey Rourke, można mieć 62 lata, wejść do ringu i zwyciężyć.
Paweł Nastula: Zdjęcie z jego walki umieściłem na swoim profilu na facebooku z podpisem, że jeszcze trochę mi brakuje, ja mam 44 lata. Ale mówiąc poważnie trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść.
REKLAMA
ROZMOWA PORTALU to cykliczne wywiady przeprowadzane przez dziennikarzy portalu PolskieRadio.pl z ciekawymi postaciami ze świata sportu. Zapraszamy na kolejną rozmowę już niedługo.
Rozmawiała Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl
REKLAMA