Premier League: Szczęsny nieudolnie broni Szczęsnego?

Polski bramkarz Arsenalu Londyn - Wojciech Szczęsny znalazł się ostatnio w ogniu krytyki. - To co pisze prasa na temat Wojtka, że po przegranym meczu ze "Świętymi" palił pod prysznicem, to bujdy, bajeczki angielskich dziennikarzy - broni swojego syna Maciej Szczęsny w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".

2015-01-08, 18:54

Premier League: Szczęsny nieudolnie broni Szczęsnego?
Wojciech Szczęsny na treningu w Arsenalu Londyn. Foto: Wikipedia/Ronnie Macdonald - Flickr

Angielskie media donoszą, że Wojciech Szczęsny został ukarany przez Arsenal grzywną w wysokości 20 tysięcy funtów. Polski golkiper po porażce 0:2 z Southampton miał zostać przyłapany na... paleniu pod prysznicem. Miał też wykłócać się ze swoim szkoleniowcem.

Pierwsze doniesienia o tym, że Wojciech Szczęsny podpadł trenerowi "Kanonierów" - Arsene'owi Wengerowi, pojawiły się kilka dni po spotkaniu z Southampton. Dwa błędy bramkarza sprawiły, że Arsenal zaliczył kolejną w tym sezonie porażkę, jednak do fatalnego meczu Polak miał dołożyć jeszcze mało profesjonalne zachowanie.

Ojciec bramkarza zespołu z Emirates Stadium - również były reprezentacyjny golkiper - Maciej Szczęsny stanowczo broni jednak swojego syna. Zaprzecza on zarówno historii o paleniu papierosów, jak i próbuje tłumaczyć katastrofalne błędy Wojciecha w ostatnim meczu ligowym. Całą krytykę syna tłumaczy fatalną postawą obrony Arsenalu, a nawet spiskiem angielskich mediów przeciw bramkarzowi "Kanonierów".

Kazimierski broni Szczęsnego: Ma zacząć robić salta?

REKLAMA

/Foto Olimpik/x-news

"Nie wierzę, że jest na tyle głupi"

- Dziś palenie wśród piłkarzy to rzadkość. A pod prysznicem? To, co pisze prasa na temat Wojtka, że po przegranym 0:2 meczu ze Świętymi palił pod prysznicem, to bujdy, bajeczki angielskich dziennikarzy, z których są zresztą znani. Inni to łykają i się kręci - zaznaczył Maciej Szczęsny w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Jednak jak się okazuje - tych informacji były bramkarz m.in. Legii Warszawa, Widzewa Łódź i Polonii Warszawa nie ma z pierwszej ręki. Nie rozmawiał bowiem o tym z synem. - Nie, ale rozmawiam z osobami, z którymi on ma stały kontakt i które są mu bliskie. To zmyślona sytuacja wykreowana przez dziennikarzy. Nie było ani palenia pod prysznicem, ani kłótni z panem Wengerem, chociaż akurat to drugie by mnie nie zdziwiło. Zresztą kiedyś już go porządnie skrytykowałem i poszło w świat. Dla Wojtka nic dobrego z tego nie wyszło, ale nie żałuję. Mam nadzieję, że Wojtek też nie. Gdyby teraz Wojtek parę spraw mu wygarnął, wcale bym się nie zdziwił. No, ale tak nie było. Nieważne. Sytuacja puszczona i rozdmuchana przez brytyjskie media - wyjaśnił w wywiadzie.

- Coś tam słyszałem, że popala po kątach, ale nie wierzę, że jest na tyle głupi, żeby robić to w szatni. Jako bramkarz byłem nieźle stuknięty, a nie zdarzyło mi się tego robić, bo to jednak katastrofa. Wojtek jest na tyle wychowany, że pewnie takie rzeczy nie przychodzą mu do głowy - dodał.

REKLAMA

Dwa katastrofalne błędy Szczęsnego? "Przesada"

Maciej Szczęsny nie jest też przekonany, że jego syn zagrał katastrofalnie w meczu z Southampton, choć tak ocenili inni obserwatorzy tego spotkania.

- Popełnił błąd przy pierwszym golu zbyt daleko wychodząc z bramki. Przekalkulował, ale proszę spojrzeć na obronę Arsenalu. To, co grają ci faceci, jest katastrofą. Ale u nas jakoś nikt nie zwraca na to uwagi! Laurent Koscielny przy pierwszym trafieniu powinien natychmiast pobiec za Wojtka i go asekurować, a Per Mertesacker stanąć w bramce. Niestety, nie zrobili tego, co do nich należało. Zero wsparcia. Mertesacker w tamtej sytuacji wykazał zwrotność nosorożca. Dramat! Wojtek często płaci za to, że mu bardzo zależy. Jest w pełni zaangażowany. Dlatego gra ryzykownie. Na pograniczu faulu, czerwonej kartki, rzutu karnego. Czasem przeholuje. Zdarzają mu się błędy, ale to jest właśnie cena gry na styku. Albo wóz, albo przewóz. W ten sposób wystawia się na ostrzał, a wiadomo, że media od razu odcinają głowę i odgryzają nogi blisko dupy. Ale jak nie ryzykujesz, to nie grasz w Arsenalu tylko w Swansea (w tym zespole gra od tego sezonu były bramkarz Arsenalu - Łukasz Fabiański - przyp. red.) - podkreśla w rozmowie z dziennikiem.

Wojciech Szczęsny płaci za swoją wyrazistość?

Ojciec Wojciecha broni też jego interwencji przy drugim straconym golu. Przekonuje, że jego syn nie mógł łapać piłki w tamtym momencie, co spowodowało późniejszą katastrofę. Ciężko jednak dopatrzyć się celowego podania piłki przez obrońców Arsenalu do Szczęsnego. A w tej sytuacji - wychodzi na to, że Polak mógł łapać futbolówkę, zamiast wybijać ją pod nogi przeciwnika nogą (skrót meczu poniżej - przyp.).

- Wykopnął futbolówkę, bo nie mógł jej łapać. Co miał zrobić? Dostał nieudolnie zagraną piłkę na trzeci metr. W takiej dynamicznej sytuacji nie zastanawiasz się i reagujesz instynktownie. 99 na 100 bramkarzy zachowałoby się podobnie. Zapytajcie innych. Standardowa zagrywka, a że piłka nadziała się na przeciwnika... Zdarza się. Wojtek, niestety, ma kolegów, którzy ostatnio często wrzucają go na minę. Dlaczego - zwłaszcza w naszej prasie - nikt nie czepia się gościa, który jest mistrzem świata, biegającą tyczką i kopie się po czole, jak przy pierwszym golu? Wszystko spada na Szczęsnego. Angielska prasa średnio przepada za Wojtkiem i teraz może sobie poużywać, a tam, jak już jadą, nie zatrzymują się. Szkoda, że u nas chętnie i bezkrytycznie się to przedrukowuje. Czyżby była to cena, jaką Wojtek płaci za swoją wyrazistość? Widział pan, co puszczał Fabiański z Liverpoolem? Jakoś w naszej fachowej prasie przeszło to bez echa. Zastanawiająco znamienna cisza - przekonywał Maciej Szczęsny.

REKLAMA

Na koniec jednak pojawiło się kilka ostrzejszych słów pod adresem bramkarza Arsenalu Londyn - Wojtek powinien być teraz w zupełnie innym miejscu. Powinien być lepszym bramkarzem. Może by tak było, gdyby w życiu nie słuchał tylko ludzi klepiących go po plecach i prawiących komplementy. Wskazane, by czasem mógł posłuchać kogoś, kto potrafi zmobilizować, podpowiedzieć, a nawet – jeśli trzeba – kopnąć w tyłek - podkreślił Maciej Szczęsny w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".

Skrót meczu Southampton - Arsenal Londyn 2:0

YouTube/Idols My

Więcej w wywiadzie "Przeglądu Sportowego"

REKLAMA

Zaciekła obrona Wojciecha Szczęsnego nie jest jednak zbyt przekonywująca. Wszyscy komentatorzy sportowi po meczu Arsenalu z Southampton zgodnie zawyrokowali, że polski bramkarz zagrał beznadziejnie i to jego dwa błędy zdecydowały o porażce "Kanonierów". Na pomeczowej konferencji prasowej Szczęsnego nie bronił nawet jego własny szkoleniowiec - Arsene Wenger. Francuz obarczył winą za stracone bramki zarówno Polaka, jak i obrońców.

Wydaje się, że wiara Macieja Szczęsnego w profesjonalne zachowanie syna też jest naiwna. W końcu brytyjskie media donoszą o karze grzywny dla polskiego golkipera, a nawet odsunięciu go od składu do końca sezonu. Do tej pory żaden z przedstawicieli klubu z Emirates Stadium nie zaprzeczył, że polski bramkarz musi wyłożyć 20 tys. funtów. Jednak już odsunięcie od składu wydaje się przesadą. O tak surowym werdykcie poinformował w duńskiej telewizji były piłkarz Arsenalu - John Jensen. Prestiżowy dziennik "The Guardian" poinformował jednak w czwartek, że wszystko wskazuje na to, iż Wojciech Szczęsny utrzyma miejsce w pierwszym składzie zespołu. Przekonamy się o tym już 11 stycznia, gdy "Kanonierzy" zmierzą się na własnym stadionie ze Stoke City.

Marcin Nowak, PolskieRadio.pl, przegladsportowy.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej