Primera Division: Barcelona poszuka zemsty na Atletico Madryt

Piłkarze Barcelony, o której ostatnio głośno z racji doniesień o pozaboiskowych problemach klubu, podejmą w niedzielę w 18. kolejce hiszpańskiej ekstraklasy broniące tytułu Atletico Madryt. Oba zespoły mają po 38 punktów i tracą jeden do prowadzącego Realu.

2015-01-11, 11:48

Primera Division: Barcelona poszuka zemsty na Atletico Madryt
Luis Enrique i Barcelona staną przed trudnym zadaniem w meczu z Atletico Madryt. Foto: PAP/EPA/Toni Albir

Zarówno trener Luis Enrique, jak i prezes "Dumy Katalonii" Josep Bartomeu, uspokajają opinię publiczną, jednak w mediach ukazują się niepokojące kibiców informacje o scysjach w klubie.

Nie wiadomo, ile jest prawdy w pogłoskach, że Chelsea Londyn ma przygotować ofertę w wysokości 200 milionów euro za największą gwiazdę klubu Argentyńczyka Lionela Messiego. Faktem jest jednak, że od jakiegoś czasu głośno jest o konflikcie finalisty mundialu ze szkoleniowcem.

Ponadto niedawno z funkcji dyrektora sportowego zwolniony został Andoni Zubizarreta, a niedługo potem z pracy zrezygnował jego asystent Carles Puyol - wychowanek i do niedawna kapitan Barcelony. Prezes Bartomeu zaprzeczył, jakoby była to konsekwencja niewłaściwie prowadzonej polityki kadrowej, w wyniku której zespół dostał zakaz sprowadzania nowych zawodników w trwającym i następnym okienku transferowym.

Oliwy do ognia dodała środowa konferencja prasowa Bartomeu, na której ogłosił przeprowadzenie wcześniejszych wyborów na prezesa i zarząd klubu. Mają się odbyć po zakończeniu obecnego sezonu.

REKLAMA

- Podjąłem taką decyzję w celu zmniejszenia presji, która ciąży na klubie. Wierzę, że jest ona przesadzona i w żaden sposób nie oddaje realiów. Funkcjonujemy znakomicie, konstruujemy nowy stadion, a w kwestiach czysto sportowych wciąż liczymy się w walce o wszystkie możliwe trofea - powiedział prezes, którego kadencja miała upłynąć dopiero w 2016 roku.

Barcelona i Atletico poprzednio spotkały się w ostatniej kolejce minionego sezonu. Mecz zakończył się remisem 1:1, który dał mistrzostwo stołecznym. "Dumę Katalonii" od końcowego triumfu w ekstraklasie dzielił jeden gol.

Drużyna z Madrytu przystąpi do niedzielnego starcia w zupełnie innych nastrojach niż rywale. Opromieniona zwycięstwem nad Realem 2:0 w pierwszym meczu 1/8 finału Pucharu Króla, w którym wystąpił wypożyczony z Milanu jej wychowanek Fernando Torres, odzyskuje także pewność gry w ekstraklasie. Po umiarkowanie udanym początku sezonu, Atletico wygrało osiem z dziesięciu ostatnich spotkań. Po przerwie świątecznej nie dało szans Levante, zwyciężając 3:1.

Argentyński trener Diego Simeone przyznał, że cieszy go rywalizacja pomiędzy zawodnikami o miejsce w pierwszym składzie.

REKLAMA

- Nie rozumiem tej gry inaczej niż jako ciągłej rywalizacji. Żeby konkurować na zewnątrz, trzeba też umieć walczyć między sobą. Jeśli mamy się utrzymać we wszystkich rozgrywkach, potrzebujemy dużej grupy - z 12 piłkarzami niczego byśmy nie osiągnęli, trzeba ich około 20 - powiedział szkoleniowiec w wywiadzie opublikowanym na oficjalnej stronie internetowej Atletico.

Tymczasem Katalończycy nie wywieźli w niedzielę ani jednego punktu z San Sebastian, gdzie ulegli Realowi Sociedad 0:1. Zaprzepaścili tym samym okazję na objęcie pozycji lidera La Liga. Real ma jednak jeden zaległy mecz.

Początek spotkania w Barcelonie o godzinie 21. "Królewscy" powalczą z kolei w sobotę o 16 z Espanyolem o pierwszą wygraną w 2015 roku. Po serii 22 kolejnych zwycięstw nie potrafią się odnaleźć po przerwie świątecznej. Najpierw ulegli Milanowi w towarzyskim meczu w Dubaju, a następnie przegrali z Valencią 1:2 w ekstraklasie i z Atletico w Pucharze Króla.

Wprawdzie nie mówi się jeszcze o kryzysie, ale nie ulega wątpliwości, że Real potrzebuje zwycięstwa, by wrócić na właściwy tor. Będzie chciał także utrzymać prowadzenie w tabeli - ma 39 punktów i jeśli nie wygra, może stracić je na rzecz Barcelony lub Atletico.

REKLAMA

Źródło: Foto Olimpik/x-news

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej