Puchar Polski: sensacja w Stargardzie. Dwubramkowy bagaż wstydu Cracovii
Puchar Polski po raz kolejny przyniósł prawdziwą sensację. Grająca w Ekstraklasie Cracovia przegrała w pierwszym meczu ćwierćfinału rozgrywek w kompromitującym stylu 0:2 z drugoligowym zespołem Błękitnych Stargard.
2015-03-04, 19:30
Posłuchaj
Choć zespoły dzielą dwie klasy rozgrywkowe, można napisać, że różnica w grze była praktycznie niewidoczna. Byłoby to jednak odrobinę niesprawiedliwe dla drużyny Błękitnych, która pokazała dużo więcej zaangażowania niż ekipa z Krakowa.
Trener Robert Podoliński wystawił na ten mecz mocny skład - większość zawodników kibice mogą oglądać co tydzień w Ekstraklasie. Mecz w pierwszej połowie był bardzo wyrównany, a gospodarze pokazali, że nie boją się brać o zwycięstwo. Byli w stanie stworzyć sobie kilka dobrych sytuacji do tego, by objąć prowadzenie, jednak zabrakło im skuteczności.
Piłkarze Cracovii także nie potrafili otworzyć wyniku spotkania. Na emocje, które dają bramki, kibice musieli czekać do samej końcówki meczu. Obie drużyny grały wówczas w osłabieniu, z boiska za drugie żółte kartki wylecieli Fadecki i Budziński.
Wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, który i tak byłby niemałą niespodzianką. W 89. minucie do siatki po bardzo dobrej akcji skierował jednak Radosław Wiśniewski. Gospodarze cieszyli się z zasłużonego gola, ale w doliczonym czasie gry na boisku i trybunach radość eksplodowała z jeszcze większą siłą.
REKLAMA
Po mocnym strzale napastnika Błękitnych piłka trafiła w słupek, a chwilę później obrońca Cracovii, Sreten Sretenović, odbił ją tak niefortunnie, że futbolówka znalazła się w bramce gości.
Przed rewanżem Błękitni zapewnili sobie dwie bramki zaliczki, co stawia ich w wyjątkowo korzystnej sytuacji. Do Krakowa pojadą 17 marca.
Cracovia pokazała, że nie bez przyczyny zajmuje ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli Ekstraklasy.
Powiedzieli po meczu:
Robert Podoliński (trener Cracovii): Zwycięstwo gospodarzy zasłużone. Mordowaliśmy się w tym Pucharze Polski i mordujemy się dalej. Dziś zostaliśmy zamordowani. Nie wyobrażam sobie, byśmy w rewanżu zagrali drugi taki sam mecz. Mam spory materiał do analizy, bo zachowanie moich zawodników przy straconych bramkach jest dla mnie niezrozumiałe. Cały mecz powinniśmy zagrać tak, jak na zespół ekstraklasy przystało. Byliśmy zbyt wolni. Dopiero pod koniec meczu zagraliśmy szybciej piłką, ale dostaliśmy dwie nieszczęśliwe bramki po idiotycznym zachowaniu obrońców.
REKLAMA
Krzysztof Kapuściński (trener Błękitnych): To historyczny mecz i historyczne zwycięstwo. Udowodniliśmy, że możemy zbudować drużynę z zawodników z regionu i własnych wychowanków. Pokazaliśmy bardzo dobrą grę i stawiliśmy opór zespołowi z ekstraklasy. Jedyne nad czym ubolewam, to utrata dwóch zawodników bo nie zagrają za kartki ani Fadecki ani Liśkiewicz. W Krakowie poprzeczka będzie zawieszona wyżej. W hurraoptymizm jednak nie możemy popadać, bo to dopiero jeden wygrany mecz.
Tymczasem internauci już rozpoczęli wyśmiewanie kompromitacji "Pasów":
REKLAMA
Błękitni Stargard Szczeciński - Cracovia 2:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Radosław Wiśniewski (89), 2:0 Sreten Sretenovic (90+3-samobójcza).
Żółte kartki: Błękitni: Wojciech Fadecki, Maciej Liśkiewicz. Cracovia: Marcin Budziński.
Czerwona kartka za drugą żółtą: Błękitni - Wojciech Fadecki (84), Cracovia - Marcin Budziński (81).
Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź). Widzów: 3 000
REKLAMA
REKLAMA