Puchar Polski: Lech - Błękitni. Kopciuszek marzy o pląsach na balu w stolicy

Wygrywając 3:1 u siebie w pierwszym meczu półfinału piłkarskiego Pucharu Polski z Lechem Poznań, drugoligowi Błękitni Stargard zrobili duży krok w stronę finału. Zapowiadają, że w rewanżu w Poznaniu nie postawią na skomasowaną obronę.

2015-04-09, 14:44

Puchar Polski: Lech  - Błękitni. Kopciuszek marzy o pląsach na balu w stolicy

Posłuchaj

Artur Dyczewski sprawdzał nastroje w szeregach Błękitnych (Kronika Sportowa/Jedynka)
+
Dodaj do playlisty

<<< Piękny sen Błękitnych trwa. Lech upokorzony. "Nic nas nie tłumaczy" >>>

- Nie potrafimy tak grać i nie mamy zawodników o takich predyspozycjach - zapewnił Krzysztof Kapuściński, trener drugoligowca.
Szkoleniowca cieszy to, że w rewanżu będzie mógł wystawić niemal wszystkich swoich najlepszych graczy.
- Nie będzie jedynie Bartka Zdunka, który z nami nie trenuje od dwóch tygodni z powodu urazu łydki. Pozostali zawodnicy są zdrowi i w pełni gotowi do podjęcia walki. Widzę to po nich, jak są bojowo nastawieni. Żadnego strachu. Ambicja, by dalej grać o sukces - dodał szkoleniowiec. 

"Żeby spełnić marzenia, musimy zagrać najlepszy mecz w życiu". Błękitni gotowi na rewanż z Lechem

Źródło/Press Focus/x-news

REKLAMA

Jego piłkarze będą także wypoczęci. Większość z nich ostatni raz na boisku grało przed tygodniem w meczu z Lechem. W lidze dostali wolne, a do składu na mecz ze Stalą Mielec (wygranym przez Błękitnych 2:1) Kapuściński wpisał głównie rezerwowych. Z podstawowej ekipy grało tylko czterech zawodników.
- Nie wybaczyłbym sobie, żeby na kolejny tak ważny mecz nie zrobić wszystkiego co możliwe, by mieć pełną, wypoczętą ekipę. Dla nas wszystkich teraz to jest najważniejszy mecz w życiu - podkreślił trener stargardzian.
Wszystko wskazuje na to, że w Poznaniu drużynie będzie kibicowało na żywo więcej stargardzian, niż to było w pierwszym meczu u siebie. Wówczas na kameralny stadion klub mógł sprzedać tylko 2,3 tys. biletów. 450 trafiło do Poznania. W ubiegły piątek w ciągu kilku godzin stargardzki klub sprzedał 2 tys. wejściówek na INEA Stadion. Dla tych kibiców miasto zasponsorowało 40 autokarów. Dodatkową pulę prawie tysiąca wejściówek sprzedawano dzień przed meczem. Ci fani będą musieli dojechać na własną rękę.
- Z tego co wiem, byli też tacy, którzy kupowali bilety bezpośrednio w Poznaniu. Więc możemy tam liczyć na solidny doping - uważa prezes Błękitnych Zbigniew Niemiec. - Zresztą wystarczy spojrzeć na fora w internecie. Cała Polska nam kibicuje - dodał.


Niemiec wierzy, że zaliczka z pierwszego meczu zostanie obroniona i jego drużyna zagra w finale na Stadionie Narodowym. - Obstawiam bramkowy remis - powiedział ze śmiechem. - O naszym sukcesie w rozgrywkach pucharowych mówi się jak o balu Kopciuszka. Więc trzymając się tej terminologii, dalej chcemy tańczyć na tym balu i zatańczyć w Warszawie.
Trener Kapuściński nieco tonuje nastroje. - Nie popadajmy w hurraoptymizm. Jeszcze nie teraz. Ciągle uważam, że zdecydowanym faworytem tego półfinału jest Lech. Naszym zadaniem jest zamieszanie im w planach i postaramy się to zrobić. Ale my już i tak zrobiliśmy wiele dla tego klubu, miasta i dla samych zawodników.
Prezes Niemiec pytany o to, czy nie obawia się, że sukces pucharowy sprawi, że latem drużyna się rozpadnie, a piłkarze znajdą lepsze, zamożniejsze kluby odpowiedział ze spokojem: - Znamy swoje miejsce w szeregu. Jako klub z niedużego miasta mamy taką rolę, by szkolić zawodników po to, by w przyszłości mogli grać w lepszych klubach. Jeśli takie sobie znajdą, ci którzy dziś nam sprawiają tyle radości, to będzie oznaczało, że zrobiliśmy dobrą pracę.
Rewanżowe spotkanie na INEA Stadionie w Poznaniu rozpocznie się w czwartek o godz. 20.45.

Występu w finale pewna jest już warszawska Legia, która w dwumeczu pewnie rozbiła Podbeskidzie Bielsko Biała.

<<< Puchar Polski: Legia Warszawa pierwszym finalistą rozgrywek >>>

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej