Liga Mistrzów: Juventus krok bliżej finału. Włoskie media zachwycone
Juventus Turyn był stawiany na straconej pozycji przed losowaniem par półfinałowych tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. "Stara Dama" w starciu z Realem Madryt pokazała jednak, że skreślanie tego zespołu było pochopne. Mimo wygranej w Turynie, to jednak "Królewscy" pozostają faworytem dwumeczu.
2015-05-06, 14:00
Posłuchaj
O komentarzach włoskich mediów po wygranej Juventusu z Realem Madryt mówi Marek Lehnert (IAR)
Dodaj do playlisty
Po wygranej Juventusu z Realem w pierwszym półfinałowym meczu można przypominać nastroje, które towarzyszyły losowaniu par, które zawalczą o finał. Kibice praktycznie każdej z trzech faworyzowanych drużyn (Bayern, Barcelona i Real) bardzo chcieli wylosować Juventus.
Dwumecz ze "Starą Damą" miał być najłatwiejszą drogą do finału, biletem do Berlina, gdzie 6 czerwca wyjdą na boisko dwa najlepsze europejskie zespoły tego sezonu. Juventus pokazał jednak Realowi, że za tę przepustkę trzeba będzie słono zapłacić.
Król nie tylko ligowego podwórka
Wiadomo, że w tej fazie rozgrywek nie ma już na placu boju przypadkowych zespołów. Dla mistrzów Włoch było to 13. kolejne spotkanie w Lidze Mistrzów, w którym Juventus nie przegrał, co tylko potwierdza, jak ciężko drużyna pracowała na ten sukces. W meczu z Realem musiała jednak pokazać coś innego niż w Serie A. Na krajowym podwórku Juventus jest od czterech sezonów zespołem poza wszelką konkurencją. To od niego oczekuje się, że w każdym meczu będzie prowadził grę i zdoła zdominować rywali.
W starciu z Realem mało kto uważał za faworyta zespół z Turynu. Nawet mimo osłabień gości, które odbijają się na tym, jak prezentują się "Królewscy". Massimiliano Allegri przyznawał, że największym problemem jego przeciwnika jest brak Luki Modricia, przy którym partnerzy lepiej wyglądają na boisku. Do tego doszedł też uraz Karima Benzemy, który potrafi trafiać do siatki w sytuacjach, w których nikt się tego nie spodziewa.
REKLAMA
We wtorek do gry od pierwszej minuty wrócił Gareth Bale, ale Walijczyk nie pokazał zbyt wiele, rzadko był pod grą i trudno mówić, by czymkolwiek zaimponował. Wydaje się, że kibice i media po raz kolejny w tym sezonie będą krytykować skrzydłowego, który w ważnych meczach zawodzi.
"To była okropna noc, o której trzeba jak najszybciej zapomnieć. Zespół zagrał bez woli walki, apatycznie i fatalnie w obronie. Nigdy brak Fabio Coentrao nie był tak widoczny jak wczoraj. Co do Ramosa, to postanówmy sobie nigdy więcej nie wystawiać go w pomocy" - napisał "As".
Madrycki dziennik zauważył, że ustawienie Garetha Bale'a na prawym skrzydle również nie wzmocniło "Królewskich".
"Walijczyk nie prezentował na tej pozycji nawet połowy tego, co potrafi pokazać na lewej flance" - oceniła gazeta.
REKLAMA
Hiszpańscy dziennikarze wskazują też na widoczną w zespole Ancelottiego, zwłaszcza w drugiej połowie, nerwowość i brak pomysłu na skuteczne sfinalizowanie akcji pod bramką Gianluigiego Buffona. Podkreślają, że gospodarze mądrzej rozgrywali piłkę.
Posłuchaj
Marek Lehnert o komentarzach włoskiej prasy po wygranej Juventusu (IAR) 1:33
Dodaj do playlisty
Sergio Ramos jako defensywny pomocnik wyglądał dobrze tylko wtedy, kiedy trzeba było rozbijać akcje przeciwnika. Kiedy musiał zrobić coś z piłką przy nodze, bardzo często popełniał proste błędy. Słabo wyglądali Isco i Carvajal, którzy w ostatnich tygodniach także nie zbierają dobrych opinii.
Powiązany Artykuł
- Mamy przewagę i tydzień na przygotowania. Podoba mi się to, jak gramy w Lidze Mistrzów, imponujemy dojrzałością. Przystąpiliśmy do tego meczu z dużym spokojem. Nasi obrońcy grali bardzo dobrze, choć w pierwszej połowie była zbyt duża przerwa między nimi a linią pomocy. Nie zmienia to faktu, że zasłużyliśmy na zwycięstwo i jestem zadowolony z moich piłkarzy - mówił po meczu Massimiliano Allegri.
REKLAMA
Źródło: Agencja TVN/x-news
"Stara Dama" może wymieniać bohaterów tego spotkania. Kapitalne zawody rozegrał Alvaro Morata, który jest wychowankiem Realu. Nie cieszył się po strzelonej bramce, jednak na pewno miał coś do udowodnienia włodarzom klubu z Madrytu. I zrobił to nie tylko trafieniem, ale całą swoją grą. "Królewscy" mogą odkupić go z drużyny mistrza Włoch za takie same pieniądze, za które odszedł do Turynu - 20 milionów euro.
22-latek ma już na swoim koncie tytuł mistrza Hiszpanii, wygrał Serie A i sięgnął w ubiegłym roku po puchar Ligi Mistrzów. Do tego imponującego dorobku na pewno dołoży jeszcze niejedno. Po wtorkowym występie trudno wyobrazić sobie, że Real z niego zrezygnuje.
REKLAMA
Nie zawiódł Carlos Tevez, a cała defensywa Włochów zasługuje na słowa uznania. "Stara Dama" broniła się w drugiej połowie rozważnie i bardzo skutecznie, odbierając Realowi jego największe atuty - błyskawiczne wyprowadzanie piłki i zaskakujące przenoszenie ciężaru gry. Chiellini, który ani myślał opuszczać boisko z powodu rozciętego łuku brwiowego, świetnie dowodził swoimi kolegami. Tak właśnie buduje się szacunek u kibiców, którzy kochają heroiczne występy. To był jeden z nich.
- Dobrze się przygotowaliśmy i byliśmy pewni siebie. Jesteśmy w połowie drogi do awansu. Nikt nie spodziewał się, że zajdziemy tak daleko - powiedział Patrice Evra.
Co więcej, Juventus był w stanie zagrać bardzo dobre spotkanie bez Paula Pogby, jednej z największych gwiazd zespołu. Środek pola z Marchisio, Vidalem i Pirlo był jednak mocnym punktem drużyny.
REKLAMA
Sztuka zapominania da rezultat?
Piłkarze "Starej Damy" nie dają się jednak ponieść emocjom. Alvaro Morata przyznał, że zwycięstwo u siebie nie przesądza niczego. W perspektywie rewanżu wynik 2:1 nie zmienia niczego - to Real pozostaje faworytem do awansu, będzie jednak musiał zaryzykować i łączyć skuteczną grę w ataku ze szczelną defensywą.
Goście na Santiago Bernabeu będą mogli zagrać cofnięci, licząc na to, że uda się powstrzymać ofensywę Realu i wyprowadzić kontrę, która da bardzo cenną bramkę na wyjeździe.
- Spodziewałem się tak grającego Juventusu, czyli świetnie zorganizowanego i czyhającego na najmniejszy błąd. W rewanżu wciąż mamy szanse - powiedział trener "Królewskich", Carlo Ancelotti.
Szkoleniowiec ma złe wspomnienia związane z Turynem - w czasach, gdy pracował w klubie, nie cieszył się szacunkiem u kibiców i władz, nie potrafił też poprowadzić zespołu do sukcesów. Trauma może się pogłębić, jeśli "Stara Dama" wyrzuci Real za burtę rozgrywek. Jeśli do tego dojdzie, Ancelotti może pożegnać stracić pracę w Madrycie.
Szanse ma mistrzostwo Hiszpanii maleją z każdą kolejką, nie zanosi się na to, by będąca w świetnej formie Barcelona zgubiła punkty. "Królewscy" muszą wierzyć, że uda im się wygrać Ligę Mistrzów. Problem w tym, że nie osiągnęła tego jeszcze żadna drużyna.
- Wynik nie jest zły, musimy wierzyć w awans. Na naszym stadionie i przy wsparciu kibiców jesteśmy w stanie wygrać. Juventus miał szczęście, jak choćby wtedy, gdy trafiłem w poprzeczkę. To silna drużyna, ale musimy zapomnieć o tym co się dziś stało i w rewanżu po prostu zrobić swoje - przyznał James Rodriguez. To, jak wymazuje się z pamięci poprzednie nieudane spotkania, pokazał już w ćwierćfinale Bayern Monachium. Mistrz Niemiec w 20 minut odrobił z nawiązką stratę z pierwszego spotkania z FC Porto, a później gromił gości na własnym stadionie, nie dając im dojść do słowa.
REKLAMA
Juventus sprawił niespodziankę, ale na pewno nie zapomni, że Real Madryt wciąż ma wielkie atuty. Pokazał to przy bramce, kiedy Cristiano Ronaldo wykończył świetną akcję całego zespołu. Strzelony na wyjeździe gol może okazać się kluczowy dla całego dwumeczu i tego, kto zagra w wielkim finale.
>>>Liga Mistrzów: Ronaldo znów najlepszym strzelcem w historii<<<
Drużyna, która strzela takie bramki, w żaden sposób nie może być zlekceważona, a Allegri na pewno o tym wie. O losach tej rywalizacji zaważą detale. Na barkach Realu spocznie ogromna presja, a Juventus na pewno będzie mógł grać to, do czego jest stworzony. Ten zespół w tym sezonie już nic nie musi, jedynie może. I to jest jego wielkim atutem.
Źródło: YouTube.com/KoraLifeTV.HD
REKLAMA
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA