Premier League: Tottenham - ostatnia nadzieja czy totalna klęska?
Jest taki klub na mapie Europy, który z całej siły chce coś wygrać, ale nie wie w jaki sposób. To Tottenham Hotspur. Londyński zespół z aspiracjami na Ligę Mistrzów, a rzeczywistością w postaci Ligi Europy. Podobnie przedstawia się historia pozostałych drużyn z Wysp.
2015-05-20, 07:10
Klub z Londynu jest znany przede wszystkim z transferu Garetha Bale'a z sezonu 2013/14 do hiszpańskiego giganta - Realu Madryt.
Oczywiste jest to, że ów sprzedaż Walijczyka była z jednej strony sporym ciosem dla "Kogutów", ale z drugiej - dawała spore możliwości na rozwój drużyny.
Cena jaką uzyskano za tego piłkarza nie mieściła się bowiem w wyobrażeniach, jakichkolwiek fanów piłki nożnej na świecie.
Hotspur na początku nie chcieli sprzedać swojego największego skarbu, licząc na zbudowanie wokół niego składu godnego Ligi Mistrzów.
REKLAMA
Ale nie mogli oprzeć się ofercie Realu Madryt - pieniądze wyłożone przez hiszpański klub były zbyt wielką pokusą.
Miliony euro wpompowane w piłkarza (prawdopodobnie kwota transferu wyniosła 100 mln euro - rekord świata) miały bowiem przerodzić się w budowę silnej drużyny.
Champions Legue nadal stała więc przed Tottenhamem otworem.
I to nie tylko z powodu zapowiadanych transferów, ale też planów budowy nowego stadionu, który miał przenieść klub z północnego Londynu na wyższy poziom.
REKLAMA
Ewidentnie był więc opracowany "plan B" jeszcze przed sprzedażą utalentowanego Walijczyka i nie był to wcale plan ewakuacyjny.
Bale miał zostać piłkarzem, który zmieni historię drużyny z White Hart Lane, nawet po zakończeniu występów w barwach popularnych "Kogutów".
I jeśli dodamy do tego dość osłabioną wówczas konkurencję w walce o czołową czwórkę Premier League - przyszłość stała przed Tottenhamem otworem.
Everton wciąż bez wyrazu, Liverpool bez swojej gwiazdy Luisa Suareza, Manchester United w przebudowie - to tylko niektóre aspekty, które dawały optymizm fanom Spurs przed początkiem sezonu.
REKLAMA
Ale nikt nie był w stanie przewidzieć, że szeroko zakrojona akcja zastąpienia największej gwiazdy (zakup 7 nowych piłkarzy) spali na panewce.
Szybko przekonano się, że Walijczyk na lewym skrzydle w składzie "Kogutów" był niezastąpiony.
I to na tyle, że nawet w tym sezonie piłkarze Tottenhamu nie są w stanie nawet powalczyć o kwalifikację do Ligi Mistrzów.
Ale to wkrótce może się zmienić, a to za sprawą Harry'ego Kane'a - piłkarza, który od lat zsyłany był na wypożyczenia do innych klubów, a nagle stał się zbawcą zespołu prowadzonego przez Mauricio Pochettino.
REKLAMA
Nowa gwiazda okazała się niezwykle skuteczna (30 goli w 47 meczach do tej pory), ale - jak się okazało - starczyło to jedynie na walkę o Ligę Europy.
I tym samym Tottenham po raz kolejny musi przełknąć gorzką pigułkę i czekać na lepsze jutro.
Europa League może być na teraz szczytem dla klubu z Wite Hart Lane, ale tacy wychowankowie, jak Kane mogą - podobnie, jak wcześniej Bale - zmienić kompletnie oblicze drużyny.
Rezygnacja nigdy nie wchodzi w grę - w końcu motto londyńskiego klubu brzmi - "Audere est facere" (Odwaga jest czynem - tłum. red.).
REKLAMA
Ewentualna porażka Tottenhamu w walce o Europę wpiszę się w dość ponurą historię angielskiej piłki z ostatnich paru lat.
Zespół prowadzony przez Mauricio Pochettino podobnie, jak Chelsea, Arsenal, Liverpool, czy Manchester United - nie może tego sezonu zaliczyć do udanych.
Yorkshire i inne krainy Anglii nie mogą się doczekać sukcesów na miarę swojego potencjału i poprzedniej ery dominacji Premier League.
Gdy wszyscy upajają się sukcesem FC Barcelony, czy Juventusu Turyn - na Wyspach panuje kompletna posucha i dlatego już szuka się nowych rozwiązań, by to zmienić.
REKLAMA
Nie będzie to zmiana natychmiastowa, ale właściciele brytyjskich zespołów wierzą, że z czasem dorosną do finału Ligi Mistrzów, a Liga Europy będzie nagrodą pocieszenia dla innych lig Starego Kontynentu.
Uzyskanie takiej pozycji będzie niezwykle ciężkie, ale na pewno - nie jest to niemożliwe.
Jest obok Harry'ego Kane'a wielu innych, zdolnych, młodych piłkarzy na Wyspach, którzy tylko czekają na swoją szansę.
Zobaczymy pewnie niedługo, czy w lidze angielskiej dojdzie do mentalnej rewolucji i kluby - wzorem zespołu z północnego Londynu - będą stawiały na swoich wychowanków, czy może wzorem Chelsea - wciąż na transfery.
REKLAMA
Europejskie rozgrywki pucharowe w tym sezonie już pokazały, że nie zawsze w drodze po sukces liczą się tylko pieniądze.
Monaco - francuski klub, który wyeliminował Arsenal w 1/8 finału Ligi Mistrzów, jest jednym z takich przykładów.
Na samym początku wydawano tam olbrzymie pieniądze (transfery Radamela Falcao, czy Jamesa Rodrigueza), lecz w tym roku postanowiono bardziej zaufać swoim wychowankom.
I dla ekipy z Księstwa Monako okazało się to strzałem w "10", bo nikt nie spodziewał się, że drużyna ze Stade Louis II osiągnie aż ćwierćfinał najważniejszych rozgrywek na kontynencie.
REKLAMA
Ewidentnie widać podobny potencjał na Wyspach - pytanie tylko, czy zostanie on w końcu wykorzystany?
Marcin Nowak, PolskieRadio.pl
REKLAMA