Liga Europy: Krychowiak wśród bohaterów Sevilli. "Jest stworzony z niesamowicie mocnego materiału"

2015-05-28, 14:40

 Liga Europy: Krychowiak wśród bohaterów Sevilli. "Jest stworzony z niesamowicie mocnego materiału"
Grzegorz Krychowiak i Carlos Bacca z Sevilli cieszą się z bramki w finale Ligi Europy. Foto: PAP/EPA/ADAM WARZAWA

Hiszpańskie media są w euforii, podobnie jak piłkarze i kibice Sevilli. Klub po świetnym spotkaniu na Stadionie Narodowym w Warszawie obronił tytuł najlepszej drużyny rozgrywek Ligi Europy i zapewnił sobie grę w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Jednym z bohaterów zespołu z Andaluzji był Grzegorz Krychowiak.

Posłuchaj

Piłkarze Dnipro Dniepropietrowsk byli godnym rywalem; mogli wygrać, ale ponieśli porażkę - w takim duchu ukraińskie media komentują finał Ligi Europy. Relacja Piotra Pogorzelskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Sevilla pod wodzą trenera Unaia Emery'ego triumfuje. Pięć goli, zwroty akcji i szczęśliwe zakończenie - jego drużyna zafundowała kibicom w Warszawie fascynujący spektakl w finale Ligi Europy i osiągnęła swój najważniejszy cel w tym sezonie - oprócz kolejnego trofeum do kolekcji w przyszłym sezonie będzie występować w prestiżowej Lidze Mistrzów. 

Powiązany Artykuł

Bohaterów było wielu

Sevilla nie jest gigantem pokroju Realu Madryt czy Barcelony, w tym momencie to piąta siła Primera Division. Kluczem do sukcesu jest zespół, na każdym kroku widać, że zawodnicy są w stanie poświęcać się dla drużyny. W składzie nie ma wielkich gwiazd, które zbierałyby wszystkie laury, zostawiając w cieniu innych kolegów.

Trener Unai Emery pracował nad tym, by stworzyć kolektyw, w którym wszyscy realizują założenia i stanowią jedność. W środowy wieczór błysnął Carlos Bacca, który dwa razy wpisał się na listę strzelców i w tym sezonie najczęściej trafia do siatki rywali. Dziennik "As" przypomina, że Bacca, który na Stadionie Narodowym nad Wisłą zachwycił kibiców skutecznością, jeszcze dziewięć lat temu pracował jako kontroler biletów autobusowych w rodzimej Kolumbii. Zapracował jednak na to, by na boisku odnosić sukcesy.

Bacca to idealny przykład tego, co jest głęboko zakorzenione w filozofii Sevilli - ten klub sprzyja temu, by kreować świetnych zawodników, wydobywać wielkie talenty i sprawiać, by potencjał piłkarzy wreszcie eksplodował. "Niestety", idzie im to na tyle dobrze, że praktycznie co roku czołowe postaci przenoszą się, by grać o największe cele i stanowić o sile absolutnej elity.

"Bacca był bohaterem warszawskiego finału Ligi Europejskiej. Południowoamerykański napastnik nie zawiódł kibiców andaluzyjskiego klubu rozjaśniając środowy wieczór" - napisał "As".

Źródło: TVN24/x-news

Jednym z najlepszych zawodników w finale był Ever Banega, który długo dochodził do tego, by wreszcie zacząć grać na poziomie swojego wielkiego talentu. Świetnie prezentował się Aleix Vidal, który przed sezonem dołączył do zespołu za zaledwie 3 miliony euro z przeciętnej Almerii. W tym sezonie świeci gwiazda Grzegorza Krychowiaka, który ostatnio znalazł się wśród najbardziej docenianych zawodników w tych rozgrywkach Primera Division.

- Krychowiak? Uwielbiamy go jako człowieka, on jest niewiarygodnie zaangażowany we wszystko. Wymaga wiele od siebie i od kolegów. Nigdy się nie zatrzymuje. Do wszystkiego podchodzi pozytywnie, pyta o to, co robimy i dzięki temu ciągle się uczy, rozwija. Jest kompletnie oddany drużynie, grał z kontuzją kostki, ze złamanym nosem, a niewielu piłkarzy by się na to zdecydowało. Jest stworzony z jakiegoś niesamowicie mocnego materiału. To ambitny piłkarz, szczęśliwy w Sevilli, a gra w Lidze Mistrzów pozwoli mu się jeszcze bardziej rozwinąć - komplementował Polaka szkoleniowiec drużyny z Andaluzji.

"AS" przyznał Bacce najwyższą w trzypunktowej skali notę za środowy występ. Równie wysoko ocenieni zostali Aleix Vidal, Ever Banega oraz Grzegorz Krychowiak, autor pierwszej bramki dla Sevilli.

- To naprawdę wyjątkowy moment i wspaniała noc dla Sevilli, dla mnie oraz każdego zawodnika. To jest niezapomniane wydarzenie i cieszymy się z osiągniętego celu. Czułem euforię, bo strzeliłem pierwszą bramkę na Stadionie Narodowym w Warszawie. Udało mi się to w barwach Sevilli i to było niesamowite. Nigdy tego nie zapomnę - powiedział Krychowiak.

Szacunek dla Dnipro

Mecz źle rozpoczął się dla hiszpańskiej drużyny, bo straciła gola już w siódmej minucie. Dnipro nie potrafiło utrzymać prowadzenia, a bramki Krychowiaka i Baccy pokazały, kto jest faworytem tego spotkania. Ukraiński zespół był w stanie doprowadzić do wyrównania za sprawą pięknego uderzenia Rotana z rzutu wolnego. Na Sevillę to jednak nie wystarczyło. Bacca zadecydował do kogo trafi puchar, a gdyby nie świetnie spisujący się w bramce Dnipro Denys Bojko, wygrana Hiszpanów mogłaby być bardziej okazała.

Golkiper kilka razy zatrzymywał rozpędzonych graczy Unaia Emery'ego kapitalnymi interwencjami i zdecydowanie wyróżniał się w swoim zespole.

Dnipro, które w drodze do finału pokazywało świetną defensywę, w ostatnim meczu straciło aż 3 bramki. Grzegorz Krychowiak docenił jednak klasę ukraińskiej drużyny.

- Gratuluję im świetnej postawy. To co ten zespół pokazał w finale i we wcześniejszych meczach Ligi Europy zasługuje na uznanie. W powszechnej opinii byliśmy faworytem finału, ale spodziewaliśmy się trudnej przeprawy. Wiedzieliśmy, że w takim meczu nie ma faworytów - ocenił pomocnik reprezentacji Polski.

Źródło: /Foto Olimpik/x-news

- To był dla nas bardzo trudny mecz. Staraliśmy się uzyskać jak najlepszy wynik. Sevilla jest bardzo silnym i doświadczonym zespołem, ma w dorobku kilka triumfów w tych rozgrywkach. My nie posiadamy takiego doświadczenia, a to był ważny czynnik w tym finale. Można powiedzieć, że sami "zapracowaliśmy" sobie na stratę trzeciego gola, powinniśmy wcześniej wybić piłkę. Tak się nie stało. Nasza obrona popełniła w tym meczu więcej błędów niż wcześniej - mówił po meczu trener Myron Markiewicz.

Kibice mogli poczuć zaniepokojenie po tym, jak w końcówce spotkania na murawę upadł Matheus. Piłkarz Dnipro chwilę wcześniej zderzył się z przeciwnikiem i po kilkudziesięciu sekundach stracił przytomność. Błyskawicznie interweniowali sanitariusze, a zawodnik został zniesiony na noszach. Nie mógł wrócić do gry, ale ostatnie minuty spędził na ławce rezerwowych. Markiewicz, pytany o tego gracza po meczu, uspokajał i mówił, że wszystko z nim w porządku.

- Jeśli chodzi o Matheusa, wygląda na to, ze wszystko jest już w porządku. Czy w kolejnej edycji mamy szansę zdobyć to trofeum? Wiele razy mówiłem, że walczymy o najcenniejsze laury, ale jeśli chcemy to robić skutecznie, musimy mieć jak najlepszych piłkarzy. Tylko pod takim warunkiem możemy rywalizować z czołowymi drużynami - mówił trener ukraińskiej drużyny.

Środowy wieczór był prawdziwym świętem piłki nożnej, jednak zwycięzca tej rywalizacji mógł być tylko jeden. Choć Ukraińcy napisali wspaniałą historię i ich występ na długo zostanie w pamięci kibiców, do domu wracają z niczym.

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

Polecane

Wróć do strony głównej