Finał walki o mistrzostwo NBA: LeBron James może zrobić różnicę?

- Zawodnicy z Cleveland w sumie 18 razy grali w finałach, a żaden zawodnik Golden State Warriors nie zagrał nigdy w wielkim finale, więc myślę, że doświadczenie może przeważyć na stronę Cleveland - mówi Przemysław Karnowski, wschodząca gwiazda koszykówki przed ostatnimi starciami o mistrzostwo NBA.

2015-06-04, 09:18

Finał walki o mistrzostwo NBA: LeBron James może zrobić różnicę?

Posłuchaj

O meczu finałowym ze wschodzącą gwiazdą koszykówki, zawodnikiem Gonzaga Bulldogs - Przemysławem Karnowskim - rozmawiał Filip Jastrzębski (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Drużyny Golden State Warriors i Cleveland Cavaliers zmierzą się w wielkim finale i zagrają o mistrzostwo ligi NBA. Naprzeciwko siebie staną dwie wielkie gwiazdy koszykówki - MVP sezonu zasadniczego Stephen Curry oraz dwukrotny mistrz NBA LeBron James. "Warriors" mają w dorobku trzy tytuły mistrzowskie (1947, 1956, 1975), "Cavs" powalczą o pierwsze mistrzostwo w historii klubu. Zwycięstwo odniesie drużyna, która wygra cztery spotkania. Pierwszy mecz odbędzie się z czwartku na piątek w Oakland.

O meczu finałowym ze wschodzącą gwiazdą koszykówki, zawodnikiem Gonzaga Bulldogs - Przemysławem Karnowskim - rozmawiał Filip Jastrzębski.

Filip Jastrzębski: Cleveland Cavaliers mają szansę czy Golden State Warriors udowodnią swoją wyższość?

Przemysław Karnowski: Na pewno po stracie Kevina Love’a Cleveland będzie miało problemy pod koszem. Chodzi mi bardziej o rezerwy, w których oni nie mają kilku zawodników, którzy mogliby wejść na tę pozycję z ławki i dać kilka punktów oraz zbiórek. Myślę, że to może być jeden z głównych elementów, który może przeważyć na korzyść Golden State Warriors, aczkolwiek w Cleveland jest LeBron James, więc wszystko może się zdarzyć, ponieważ on był już kilkukrotnie w finałach i wie, jak się wygrywa mistrzostwo.

F.J.: Kto będzie grał pierwsze skrzypce w finale? Właśnie LeBron James czy może Stephen Curry, który został uznany za MVP sezonu zasadniczego?

P.K.: Curry będzie chciał pokazać, że nie odstaje od LeBrona Jamesa i że ten tytuł MVP sezonu, który otrzymał, należy mu się. Będzie chciał udowodnić, że jego drużyna może wygrać. Widziałem jedno zdjęcie, które pokazywało, że zawodnicy z Cleveland w sumie 18 razy grali w finałach, a żaden zawodnik Golden State Warriors nie zagrał nigdy w wielkim finale, więc myślę, że doświadczenie może przeważyć na stronę Cleveland.

F.J.: Co może zadecydować o zwycięstwie którejś z drużyn, patrząc na styl gry obu zespołów? Co może być znaczące i co może przechylić szalę zwycięstwa na którąś ze stron?

P.K.: Na pewno Golden State Warriors gra szybko i stara się pchać piłkę w szybkim ataku, więc znaczące będzie to jak Cleveland będzie wracać do obrony. Z drugiej strony ciekawe, jaką tranzycję ofensywną będą mieli zawodnicy Cleveland Cavaliers, ponieważ wrócić to jedno, a szybko zaatakować i zdobyć łatwe punkty to drugie. Myślę, że muszą być bardzo dobrze przygotowani fizycznie pod względem biegania i atletyczności, więc to też będzie jednym z głównych czynników.

F.J.: Zdziwiła pana obecność właśnie tych drużyn w wielkim finale?

P.K.: Nie zdziwiło mnie to, ponieważ to dwa najlepsze zespoły. Ale są też niespodzianki, takie jak porażka Atlanta Hawks, którzy mieli mniej więcej 20 zwycięstw z rzędu. Niemniej jednak Cleveland Cavaliers i Golden State Warriors to dwie najlepsze drużyny sezonu zasadniczego.

F.J.: Biorąc pod uwagę cały sezon, co pana najbardziej zdziwiło?

P.K.: W tym roku było bardzo dużo kontuzji. Nie wiem skąd to się brało, ale poważnym kontuzjom ulegli Derrick Rose (Chicago Bulls), Kevin Love (Cleveland Cavaliers) czy Dwight Howard (Houston Rockets) i wielu innych zawodników. Oni musieli opuszczać nawet po kilkadziesiąt meczów z rzędu, więc najbardziej zaskoczyła mnie duża liczba kontuzji i przygotowanie koszykarzy do sezonu.

F.J.: Zespół Marcina Gortata Washington Wizards powtórzył wynik sprzed roku i awansował do półfinału Konferencji Wschodniej. Spodziewał się pan tego czy liczył pan raczej, że "Czarodziejom" uda tym razem awansować nieco dalej?

P.K.: Liczyłem na to, że w tym sezonie uda im się awansować trochę dalej. Niestety nieszczęśliwe lądowanie Johna Walla na rękę przeszkodziło im w tym. On był liderem zespołu i jego najważniejszym graczem, który zdobywał punkty i asystował, więc myślę, że to trochę pokrzyżowało plany drużynie Washington Wizards.

F.J.: Marcin Gortat rzeczywiście jest filarem tej drużyny?

P.K.: Tak. Jest również weteranem i wie czego się spodziewać. Sam grał w finale w 2009 roku z Orlando Magic, więc ma doświadczenie i jest filarem tego zespołu.

ah

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej