Copa America: Chile chce napisać historię, Argentyna mierzy w rekord. Messi znów w roli dyrygenta?
Triumf w Copa America, czyli piłkarskich mistrzostwach Ameryki Południowej w Chile, będzie miał historyczne znaczenie dla obu finalistów - Argentyna walczy o rekordowe 15. zwycięstwo w tej imprezie, a gospodarze jeszcze nigdy jej nie wygrali.
2015-07-04, 13:05
Posłuchaj
Majdan uważa, że gospodarze turnieju Chilijczycy rozegrają jeden z najważniejszych meczów w historii (IAR)
Dodaj do playlisty
99 lat - tyle Chile czeka na swój pierwszy triumf w historii Copa America. Patrząc na to, jak prezentuje się zespół, jakimi dysponuje piłkarzami i dodając do tego fakt, że to chilijczycy wystąpią w finale w roli gospodarzy, sukces wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Problem jednak w tym, że naprzeciwko staje rywal, którego skład naszpikowany jest gwiazdami, grą dyryguje najlepszy piłkarz świata, któremu w przepastnej gablocie trofeów także brakuje tego pucharu.
Od momentu, w którym sięgnął po mistrzostwo świata do lat 20, minęło właśnie 10 lat.
Kompleks Argentyny
Chile może też mówić o tym, że Argentyna to niewygodny rywal. Przeciwnik, który przez dekady jest prawdziwym przekleństwem. Bilans starć z "Albicelestes" jest naprawdę beznadziejny. Ostatnie zwycięstwo miało miejsce za kadencji Marcelo Bielsy w eliminacjach mundialu w RPA. Był to jednak wyjątek, ponieważ Argentyna regularnie sprawiała swoim rywalom lanie.
Wystarczy napisać, że z 24 meczów, w których zespoły spotykały się w Copa America, 19 razy górą byli "Albicelestes", a 5 pozostałych spotkań zakończyło się remisem. Ostatni gol, który Chilijczycy strzelili wicemistrzom świata w tym turnieju, pochodzi sprzed ponad 50 lat.
REKLAMA
Jeśli jednak Chile chce przełamać swoją passę i udowodnić odwiecznemu rywalowi, że nadchodzą zupełnie inne czasy, moment do tego jest idealny.
Alexis Sanchez, Arturo Vidal, Mauricio Isla, Claudio Bravo, Jorge Valdivia i Eduardo Vargas - kiedy dysponuje się takimi zawodnikami i pomysłem na grę, nie trzeba obawiać się żadnego rywala. Kiedy dochodzi do tego wsparcie tysięcy kibiców na trybunach, można nawet odnieść wrażenie, że wygrana Chile nie będzie aż tak dużą niespodzianką.
- Zamierzamy stosować szybki pressing, ale nie przydzielimy żadnego konkretnego zawodnika do pilnowania Messiego. Nie będzie łatwo go powstrzymać. Wystarczy spojrzeć, jak wiele dokonał w karierze - powiedział bramkarz i kapitan gospodarzy Claudio Bravo, który przez ostatni sezon występował wspólnie z Messim oraz Javierem Mascherano w Barcelonie.
- Gra przeciwko dwóm kolegom z drużyny to duży przywilej. Mam nadzieję, że nie zaprezentują się tak, jak zwykle w klubie... - żartował 32-letni Chilijczyk.
REKLAMA
Bravo ma nadzieję zostać pierwszym kapitanem tej drużyny narodowej, który wzniesie trofeum.
- Dla wielu osób samo dotarcie do finału to sukces, ale czy mogłoby nas spotkać cokolwiek lepszego niż zwycięstwo w Copa America w ojczyźnie? - pytał chilijski bramkarz.
Źródło: CO CARACOL/x-news
Kolejne trofeum dla Messiego?
Jeśli "Albicelestes" zdołają wyjść z finałowego starcia zwycięsko, zrównają się w klasyfikacji wszech czasów z Urugwajem, który w rywalizacji o mistrzostwo kontynentu był najlepszy 15-krotnie.
REKLAMA
Oczy kibiców w Santiago zwrócone będą przede wszystkim na Argentyńczyka Lionela Messiego. Najlepszy zawodnik świata (2009-2012) wywalczył wiele trofeów z Barceloną, ale nie zdobył żadnego z drużyną narodową. Najbliższy tego był przed rokiem, gdy dotarł do finału mistrzostw świata w Brazylii, ale jego zespół przegrał z Niemcami 0:1 po dogrywce.
Wiadomo, że mundial w 2018 roku może być jego ostatnim wielkim turniejem, w którym za wszelką cenę będzie chciał niejako przypieczętować to, że cieszy się opinią piłkarza, który wygrał wszystko zarówno z klubem, jak i reprezentacją. Argentyna ostatni raz sięgała po puchar Copa America, kiedy Messi miał 6 lat. Dla takiej drużyny jest to niewątpliwie policzek i skaza, którą w sobotnią noc będzie chciał usunąć. Pozostaje w końcu faworytem do tego, by zwyciężyć i ma po swojej stronie wiele argumentów, które złożyły się na taki stan rzeczy.
- Jeśli w sobotę zagra tak, jak z nami, to Chile nie ma szans - ocenił krótko Ramon Diaz, argentyński selekcjoner Paragwaju, który został w półfinale rozbity przez "Albicelestes" aż 1:6.
- Jesteśmy uparci i będziemy próbować zdobyć któryś z najważniejszych tytułów. Mamy nadzieję, że w sobotę wreszcie tego dokonamy - podkreślił Mascherano.
REKLAMA
Źródło: Foto Olimpik/x-news
Początek starcia finałowego w sobotę o godzinie 22 czasu polskiego. W nocy z piątku na sobotę o 1.30 zostanie rozegrany mecz o trzecie miejsce, w którym zmierzą się Peru i Paragwaj.
ps, PolskieRadio.pl, PAP
REKLAMA