Ekstraklasa: Legia zdemolowała Śląsk. Przebudzenie drużyny Berga?
Legia Warszawa pewnie wygrała ze Śląskiem Wrocław w swoim pierwszym meczu w Ekstraklasie. Wicemistrz Polski rozegrał bardzo dobre spotkanie, a bohaterami drużyny Henninga Berga zostali Dominik Furman i Nemanja Nikolić.
2015-07-19, 21:35
Posłuchaj
Przed meczem Śląska z Legią wiele osób obawiało się tego, że przyjdzie im oglądać piłkarskie szachy, w których drużyny będą bały się odsłonić, a kluczem będzie to, by nie stracić bramki.
Już pierwsze minuty pokazały, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Legia wyszła na boisko w odważnym ustawieniu z dwójką napastników. Nikolić i Prijović, duet zakupiony zaledwie kilka tygodni temu, miał rozruszać niemrawą ostatnio ofensywę warszawskiego zespołu.
Goście dobrze weszli w mecz i stwarzali sobie sytuację, jednak było widać to, co jest jednym z głównych grzechów zespołu - nieskuteczność. Duet napastników nie potrafił wykończyć żadnej z kilku okazji, które stwarzał zespół, jednak piłkarze przedniej formacji byli bardzo aktywni. Blado wyglądał Michał Masłowski, który nie grał na swojej optymalnej pozycji za napastnikami i nie potrafił odnaleźć się na lewym skrzydle. Większość akcji wicemistrza Polski była rozgrywana prawą flanką, a Masłowskiego trudno było w ogóle zauważyć na boisku. Bardzo dobrze wyglądała gra pary środkowych pomocników, Tomasza Jodłowca i Dominika Furmana.
Śląsk radził sobie z atakami gości i próbował kontratakować. W 27. minucie świetnie do akcji podłączył się Paweł Zieliński, idealnie dośrodkował na głowę Flavio Paixao, który świetnie uderzył w długi róg bramki Kuciaka. Słowacki golkiper był bez szans, a Śląsk wyszedł na prowadzenie. Piłkarze Legii mogli czuć niedosyt - grali bardzo dobrze, jednak to ich rywale zdobyli bramkę. W dalszym ciągu atakowali na bramkę Pawełka, jednak wciąż czegoś brakowało. Aż do 34. minuty. Dominik Furman wywalczył rzut wolny z 20. metra, po chwili podszedł do piłki i uderzył bezbłędnie, a zasłonięty golkiper Śląska nie miał szans na dobrą interwencję. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, a kibice nie mieli na co narzekać, oglądali bardzo dobre spotkanie.
REKLAMA
W drugiej połowie jasne było, że zespoły będą walczyć o pełną pulę, a remis nie będzie zadowalający dla nikogo. Legia w 53. minucie wywalczyła rzut rożny, Furman dośrodkował prosto na głowę Tomasza Jodłowca. Były piłkarz Śląska nie mógł nie wykorzystać tej sytuacji i błędu Mariusza Pawełka, który nie zdecydował się na wyjście do piłki. Śląsk musiał zmienić coś w swojej grze, miał jednak problem z agresywną grą gości.
W 71. minucie Dominik Furman przejął piłkę na 30 metrze własnej połowy i ruszył z akcją. Pomocnik Legii przebiegł z piłką pod pole karne rywali, dokładnym podaniem obsłużył Nikolicia, który strzałem z pierwszej piłki pokonał Mariusza Pawełka. Wyśmienity kontratak był jednak poprzedzony kontrowersją, ponieważ arbiter nie podyktował faulu na Robercie Pichu.
W tym momencie warszawski zespół był już bardzo blisko końcowego sukcesu. Śląsk walczył, ale dobrą okazję zmarnował Robert Pich w 78. minucie. Gdyby trafił, Śląsk na pewno poczułby krew i rzucił się do ataku. Legia zadała jeszcze jeden cios w ostatnich minutach, kiedy do siatki po raz drugi trafił Nemanja Nikolić, ustalając wynik na 4:1.
Po słabych dwóch pierwszych meczach sezonu wicemistrz Polski wydaje się budzić z letargu. Rozegrał kapitalne spotkanie i pewnie wygrał na trudnym terenie. Henning Berg wreszcie może odetchnąć z ulgą - na tak grającą drużynę w Warszawie nie będzie narzekał nikt.
REKLAMA
Po meczu powiedzieli:
Henning Berg (trener Legii): Jestem bardzo zadowolony z wyniku i z naszej gry. Zagraliśmy zdecydowanie skuteczniej niż w czwartek. Cieszy mnie, że po stracie gola nie spuściliśmy głowy i walczyliśmy dalej. To było bardzo pozytywne. Dominik Furman strzelił bardzo ładnego gola z rzutu wolnego, co było miłe, bo on ciężko nad tym pracuje na treningach. To w ogóle był jego bardzo dobry występ, bo do bramki dodał jeszcze asysty. Jego współpraca z Tomaszem Jodłowcem wyglądała bardzo dobrze i obiecująco. Cieszą mnie też dwa gole Nemanji Nikolicia, który dopiero trafił do naszego zespołu i na pewno potrzebował tych bramek, aby poczuć się lepiej i pewniej.
Tadeusz Pawłowski (trener Śląska): Trochę źle się ułożył ten mecz dla nas, bo prowadziliśmy i po indywidualnym błędzie daliśmy rywalom rzut wolny. Sędzia chyba przesadził z ustawieniem muru, bo to było z jedenaście metrów. Rozstrzygający był moment, kiedy straciliśmy drugiego gola po stałym fragmencie gry. Nie może być tak, że nieatakowany zawodnik nam strzela bramkę z kilku metrów. Później Legia grała z kontrataku, ale my też mieliśmy swoje sytuacje. Może za wysoko przegraliśmy, ale Legia wygrała zasłużenie.
Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 1:4 (1:1)
Bramki: 1:0 Flavio Paixao (27-głową), 1:1 Dominik Furman (33-wolny), 1:2 Tomasz Jodłowiec (53-głową), 1:3 Nemanja Nikolic (70), 1:4 Nemanja Nikolic (89-głową).
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek. Legia Warszawa: Jakub Rzeźniczak, Tomasz Brzyski.
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 12 658.
REKLAMA
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dudu Paraiba - Adam Kokoszka, Tomasz Hołota, Marcel Gecov (62. Kamil Biliński) - Jacek Kiełb (78. Michał Bartkowiak), Flavio Paixao, Krzysztof Ostrowski (56. Robert Pich).
Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Bartosz Bereszyński, Michał Pazdan, Jakub Rzeźniczak, Tomasz Brzyski - Michał Żyro (78. Guilherme), Dominik Furman, Tomasz Jodłowiec, Michał Masłowski (46. Michał Kucharczyk) - Nemanja Nikolic (90. Marek Saganowski), Aleksandar Prijovic.
ps, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA