Andrzej Fonfara bił celniej i mocniej
- Moje ciosy były celniejsze i mocniejsze, dlatego wygrałem walkę. Zresztą widać to po twarzy rywala. Moja wygląda zupełnie inaczej - powiedział Andrzej Fonfara po zwycięskiej walce z byłym mistrzem świata Walijczykiem Nathanem Cleverlym podczas gali boksu w Chicago.
2015-10-17, 19:13
Posłuchaj
Jan Pachlowski o walce Andrzeja Fonfary z Nathanem Cleverlym (TSM/Trójka)
Dodaj do playlisty
Powiązany Artykuł

Sporty walki
Po 12 rundach wszyscy sędziowie punktowali na korzyść Fonfary - 115:113, 116:112, 116:112.
Obaj pięściarze wyprowadzili rekordową, jak na tę kategorię, liczbę ciosów. Według Compubox, łącznie było ich aż 2524 (w tym 705 tzw. mocnych, power punches). Fonfara wyprowadził łącznie 1413, z których doszło celu 474. Z kolei jego rywal miał 1111 uderzeń i 462 skuteczne.
- Moje ciosy wchodziły i były na pewno mocniejsze. Zresztą widać to po statystykach. Zadaliśmy bardzo dużo ciosów. Jednak ciosy Cleverly'ego spływały po mnie jak woda, co widać po mojej twarzy (...) Odpowiadałem mocniejszymi ciosami i dlatego złamałem mu nos. Potem ta walka była dla mnie łatwiejsza, bo on już nie oddychał przez nos i bardzo krwawił. Przeszkadzało mu to - powiedział Fonfara.
Fonfara potrafi mocno oddać
Przyznał, że przyjął wiele ciosów, ale nie zrobiły one na nim większego wrażenia. Jego zdaniem, pokazał, że "potrafi przyjąć, ale potrafi też skutecznie oddać".
- Biłem mocno, chociaż nie starałem się go za wszelką cenę znokautować. Może i udałoby mi się to, ale przede wszystkim starałem się celnie bić i czekałem po prostu na dobry cios kończący walkę. Ten cios nie wszedł, ale rozbijałem go. Moje uderzenia były mocniejsze i to ja wygrałem pojedynek- podsumował Fonfara. - Jestem wojownikiem - dodał.
Drugi trener Fonfary, Bogdan Maciejczyk, przyznał, że złamany nos Nathana Cleverly'ego pokazuje skuteczność ataku. - Wynik mówi sam za siebie Andrzej wygrał po niesamowitym pojedynku. To była wojna w ringu. Widać było przewagę siły i kondycyjną Andrzeja, bo przyspieszył w końcówce walki. W trzech ostatnich rundach narzucił większe tempo. Okazał się mocniejszy - ocenił Maciejczyk.
Jego zdaniem Fonfara w kolejnych walkach jest w stanie jeszcze bardziej podkręcić tempo, co - jak zaznaczył - "na pewno nie będzie podobało się przeciwnikom". - Oni już wiedzą, że Fonfara jest mocny: może przyjąć i może oddać, potrafi podkręcić tempo w drugiej części walki, co jest bardzo ważne, bo na tym poziomie jest to niezbędne, by wygrywać z najlepszymi. Andrzej jest w czołówce, teraz czekamy co będzie dalej - podsumował szkoleniowiec.
Sukces w Chicago oznacza, że Andrzej Fonfara znów jest blisko walki o mistrzostwo świata kategorii półciężkiej. W maju poprzedniego roku rywalizował o tytuł WBC, ale wtedy przegrał po pasjonującym pojedynku z Kanadyjczykiem Adonisem Stevensonem. Od tego czasu Polak (rekord 28-3) pokonał m.in. znakomitego Meksykanina Julio Cesara Chaveza Jr (49-2-1).
Na tej samej gali nad ranem w sobotę czasu polskiego, występujący w kategorii super półśredniej Patryk Szymański (15-0) pokonał na punkty po dziesięciu rundach Kolumbijczyka Richarda Gutierreza (28-17-1).
Doświadczenie, które zaprocentuje
- Było to pierwsze 10 rund w moje karierze. To doświadczenie, które na pewno zaprocentuje w przyszłości - powiedział Polak po walce. - Zawsze wychodzę do ringu, by znokautować rywala. Kocham to, bo sprawia mi to większą przyjemność. Były momenty, kiedy czułem, że mogę go znokautować, jednak jego doświadczenie procentowało. On nie ryzykował, nie otwierał się - zauważył.
22-letni Szymański przyznał, że po siódmej rundzie złapał drugi oddech. - Poczułem, że jeszcze mogę dużo z siebie dać. W dziesiątej rundzie nie chciałem jednak za dużo ryzykować. Jeszcze troszeczkę doświadczenia i na pewno takie walki będę kończył przed czasem - stwierdził.
Z kolei tytuł mistrza świata WBA wagi super muszej obronił Japończyk Kohei Kono (31-8-1). Wygrał jednogłośnie z rodakiem Koki Kamedą (33-2). To była pierwsza potyczka tej rangi między dwoma japońskimi bokserami na terenie USA.
Kolejne zwycięstwo Fonfary. Rekordowa walka w historii wagi półciężkiej
Agencja TVN/x-news
man
REKLAMA
REKLAMA