MŚ piłkarek ręcznych: Polki zafundowały kolejny horror. "Wygrały fantazja i taktyka"
Wielkie emocje, wielki mecz i gigantyczna radość po wygranej z Rosją, która dała Polkom awans do półfinału mistrzostw świata piłkarek ręcznych. Biało-czerwone mają powody do dumy, choć przyznają, że muszą przyzwyczaić się do nerwowych końcówek w swoim wykonaniu.
2015-12-17, 09:01
Posłuchaj
Kapitan zespołu, Karolina Kudłacz podkreślała, że zanim zaczną się przygotowania do półfinału, drużyna chce nacieszyć się wygraną nad Rosją (IAR)
Dodaj do playlisty
- Śmiech, płacz, łzy, wszystko mi się miesza. Wygrały dzisiaj i fantazja i taktyka. W końcówce były takie emocje, że same nie wiedziałyśmy co mamy grać. Dobrze, że udało mi się zachować zimną głowę i zdobyć bramkę. Wierzyłyśmy w swoje umiejętności, pomimo że na początku turnieju nie byłyśmy zadowolone z naszej formy - mówiła po zakończonym spotkaniu Monika Kobylińska, która rzuciła Rosjankom najwięcej bramek. 6 razy pokonywała bramkarkę rywalek.
Powiązany Artykuł
MŚ piłkarek ręcznych: wielki mecz Polek, Rosja za burtą turnieju. Biało-czerwone w strefie medalowej
Bohaterką tego meczu została jednak Weronika Gawlik, bramkarka, która w końcówce spotkania zatrzymała kilka bardzo ważnych rzutów rywalek. Rosjanki nie mogły znaleźć na nią sposobu. Ostatnie minuty przebiegały jednak w wyjątkowo napiętej atmosferze. Biało-czerwone przesądziły o swojej wygranej dopiero kilkanaście sekund przed końcem.
- Musimy się przyzwyczaić do wielkich nerwówek w naszym wykonaniu. Gdzieś od 55. minuty chciałam prosić dziewczyny o dodatek za pracę w bardzo stresujących warunkach. Od szyi w dół Rosjanki były od nas lepsze, od szyi w górę to my byłyśmy sprytniejsze. To zadecydowało o zwycięstwie - przyznała Patrycja Kulwińska.
Źródło: PGNiG/x-news
REKLAMA
Co jeszcze zadecydowało o wygranej Polek? To spotkanie było prawdziwą grą błędów, ale to Rosjanki popełniły ich więcej. Gdyby zawodniczki Kima Rasmussena były skuteczniejsze, wygrana byłaby bezdyskusyjna.
- Tak naprawdę zrobiłyśmy mnóstwo błędów w tym meczu. Przeszłyśmy tutaj długą drogę od zera do bohatera. Zadecydowało nasze wielkie serce do walki. Odpowiada nam gra Rosjanek, bo są wysokie i nie tak szybkie jak nasze wcześniejsze rywalki, jak np. Holenderki, z którymi ponownie się spotkamy w półfinale - mówiła Monika Stachowska.
Słaba gra w fazie grupowej pozostaje już tylko wspomnieniem, które można wyrzucić z głowy.
REKLAMA
- Od początku wiedzieliśmy, że jeśli dziewczyny wrócą na odpowiedni tor, do własnego sposobu grania, do naszej obrony, to wszystko zafunkcjonuje. To było widać w meczu 1/8 finału z Węgierkami, tak było dzisiaj. W miarę jedzenia apetyt rośnie. Dziewczynom puściły hamulce, rozkręcają się. W meczach grupowych hamowały się, a teraz jadą na pełen gwizdek - powiedział drugi trener Antoni Parecki.
W piątek o godzinie 18 rozpocznie się mecz półfinałowy z Holenderkami. I scenariusz na to spotkanie będzie podobny do dwóch poprzednich, w których biało-czerwone nie było faworytkami. Do tego dochodzi fakt, że na tej imprezie zdążyły już przegrać z zespołem, z którym będą walczyć o finał imprezy.
Źródło: PGNiG/x-news
ps
REKLAMA
REKLAMA