Bundesliga: słodko-gorzkie pożegnanie Pepa Guardioli. Kolejne trofeum, ale wymarzonego brak
Ostatni mecz, ostatnie trofeum. Pep Guardiola zakończył pracę w Bayernie Monachium zdobyciem Pucharu Niemiec. Trzy sezony w bawarskim klubie nie przyniosły jednak najważniejszego - wygranej w Lidze Mistrzów.
2016-05-22, 14:15
Ostatni mecz Pepa Guardioli w roli, którą pełnił od trzech lat, był okazją do świętowania - w finale Pucharu Niemiec Bayern pokonał Borussię i dołożył kolejne trofeum do klubowej kolekcji. Kolekcji, którą Hiszpan wzbogacił o 3 tytuły mistrzowskie, 2 krajowe puchary, superpuchar UEFA i klubowe mistrzostwo świata.
- To tylko liczby, ale jeśli mówimy o trofeach, to tak, było dobrze - powiedział szkoleniowiec, który musi jednak czuć, że coś w jego projekcie nie zadziałało do końca. Powodem jest oczywiście brak wymarzonej Ligi Mistrzów, tematu przewodniego każdego początku sezonu, kiedy mówiło się o oczekiwaniach i celach.
Rozpatrując to, co zrobił Guardiola w Monachium, nie będzie można zapomnieć o tym, że właśnie to było jednym z głównych zadań.
Dominacja na krajowym podwórku stała się w ostatnich latach faktem i nie podlega dyskusji. To jednak za mało jak na klub, którego ambicje sięgają tego, by być najlepszym i napisać nowy rozdział w historii piłki nożnej, co Guardioli przecież już raz się udało - w chwili, gdy sięgnął do najlepszych tradycji katalońskiego futbolu i zbudował drużynę, która dla wielu była wzorem do naśladowania. Bayern Guardioli trudno nazwać drużyną jedną z wielu, ale nie znajdzie on swojego miejsca wśród największych.
REKLAMA
Pożegnanie było więc słodko-gorzkie. Z jednej strony zakończone sukcesem, jednak znów w meczu, którego ranga nie wynosi zawodników na szczyt. Guardiola cieszył się, jednak nie zabrakło też łez, bo Katalończyk zamyka w swoim życiu bardzo ważny rozdział.
- Jestem dumny z tego, że zdecydowałem się tutaj pracować. Jestem teraz lepszym trenerem i lepszym człowiekiem. Ta praca była wspaniałym doświadczeniem, ale przede wszystkim ze względu na piłkarzy. Będzie mi ich brakowało, bo spędzałem z nimi 24 godziny na dobę - powiedział Katalończyk.
Piłkarze reagowali podobnie, mając świadomość, że zawdzięczają temu trenerowi wiele. Karl-Heinz Rummenige przyznał, że Guardiola dał wiele całej niemieckiej piłce, przeniósł grę na najwyższy poziom pod względem taktyki i strategii. Kurtuazja - ze strony kibiców i władz klubowych nie wyglądało to do końca na to, że po Guardioli poleją się łzy smutku i rozpaczy.
REKLAMA
Niemieckie media zwróciły też uwagę na prezent, który po trzech latach otrzymał trener od klubu, trudno było nie zauważyć, że pstrokata figurka ("rzeźba"?) przedstawiająca klubową maskotkę i stadion jest raczej skazana na to, by pokrywać się kurzem gdzieś w piwnicy szkoleniowca.
Guardioli nie można jednak nie doceniać. Jego praca nie ograniczała się przecież jedynie do tego, co działo się w dniu meczowym, i co można było zobaczyć na boisku.
Trzy lata Katalończyka w Monachium stały pod znakiem wielu zmian w codzinnym funkcjonowaniu klubu, treningach, podejściu zawodników i samej filozofii gry. Kontrola boiskowych wydarzeń, chęć bezdyskusyjnej dominacji i zagarnięcia dla siebie boiskowej przestrzeni to znaki firmowe, które Guardiola po sobie zostawił.
REKLAMA
Wydawało się, że dla Bayernu był szkoleniowcem idealnym. Jego wyniki, biorąc pod uwagę liczby, są imponujące:
To jednak dla niektórych będzie za mało. Raphael Honigstein, piszący dla "The Guardian", określił Hiszpana jako genialnego, ale niekochanego szefa.
Czego zabrakło, by zdobyć serca kibiców? Wydaje się, że Guardiola momentami był zbyt zdystansowany, często podchodził z rezerwą, co można było odebrać jako brak emocjonalnej więzi z klubem.
REKLAMA
Trener nie tłumaczył się, nie próbował objaśniać, przybliżać samego siebie kibicom - cała energia szła w obsesyjne budowanie niepokonanej, perfekcyjnej drużyny, będącej w stanie wygrać wszystko. Paradoksalnie, coś, co powinno być atutem, w dużym stopniu zaważyło na tym, jak odbierano Guardiolę w Bayernie - jako kogoś, kto pokochał swoją drużynę, ale nie czuł tego samego do klubu.
Fani na pewno są ciekawi tego, co zaoferuje im Carlo Ancelotti, który już niedługo przejmie władzę w klubie. Włoch sięgał już po sukces w Lidze Mistrzów z dwoma klubami, Milanem (dwukrotnie) i Realem Madryt, na pewno w jego przypadku kluczem do sukcesu będzie osiągnięcie tego, co nie udało się poprzednikowi.
Guardiola z kolei czeka na zupełnie nowe doświadczenie, którym będzie praca w Premier League. Manchester City przyjmie go z otwartymi rękami, kusząc nie tylko bajecznymi pieniędzmi, ale też misją. "Obywatele" stoją przed koniecznością zmian - przebudowa klubu od fundamentów aż po strych będzie dla Guardioli poważnym wyzwaniem, chyba najtrudniejszym w dotychczasowej karierze.
REKLAMA
Jak dotąd sięgnął po 21 trofeów, czyli średnio trzy na sezon pracy. W Anglii będzie skazany na sukces?
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA