Rio 2016: zimny prysznic dla piłkarzy ręcznych. "Teraz głowa do góry i do pracy"

Piłkarze ręczni nie dali rady Brazylii w swoim pierwszym meczu na Rio 2016. Zawodnicy i trener muszą szybko się pozbierać, żeby myśleć o wyjściu z grupy.

2016-08-08, 08:00

Rio 2016: zimny prysznic dla piłkarzy ręcznych. "Teraz głowa do góry i do pracy"
Michał Jurecki w meczu z Brazylią. Foto: PAP/Adam Warżawa

Posłuchaj

Andrzej Janisz rozmawia ze Sławomirem Szmalem o porażce z Brazylią ("Kronika Igrzysk Olimpijskich" radiowej Jedynki)
+
Dodaj do playlisty

SERWIS SPECJALNY

rio 1200 f.JPG

Rio 2016

Słaby początek meczu i kilkuminutowy przestój w drugiej połowie przesądziły o porażce podopiecznych trenera Tałanta Dujszebajewa z ekipą gospodarzy. Polacy nie stanowili w defensywie monolitu, a w ataku chwilami brakowało im pomysłu na efektywne rozegranie piłki.

REKLAMA

Zaczęło się od 4:0 dla Brazylijczyków. Pierwsze trafienie biało-czerwoni zaliczyli w siódmej minucie po karnym Karola Bieleckiego. Trzy minuty później po rzucie przez całe boisko na listę strzelców wpisał się bramkarz Cesar Augusto Almeida, podwyższając na 7:2. Po zmianie stron trafienie zaliczył także drugi golkiper brazylijski Maik dos Santos.

Dopiero od stanu 4:9 biało-czerwoni zaczęli mozolnie odrabiać straty. Już wtedy pierwszoplanową postacią w polskiej drużynie stawał się prawoskrzydłowy Michał Daszek, który w tym meczu zaimponował stuprocentową skutecznością - osiem rzutów zamienił na osiem goli. Siedem bramek na koncie miał Karol Bielecki, po dziewięciu próbach, w tym jednym niewykorzystanym karnym.

W 27. min wydawało się, że biało-czerwoni złapali odpowiedni rytm gry i po trafieniu Daszka przegrywali tylko 12:13. Jednak końcówka pierwszej części ponownie należała do gospodarzy, którzy do szatni na przerwę schodzili prowadząc 16:13.

Po przerwie Brazylijczycy utrzymywali dystans. Nie pomogła zmiana w polskiej bramce Sławomira Szmala na Piotra Wyszomirskiego. Fatalny dla szczypiornistów Dujszebajewa okazał się okres między 42. a 46. minutą, kiedy z wyniku 19:21 zrobiło się 19:26. W tym momencie przypominała się sromotna porażka z Chorwatami w styczniowych mistrzostwach Europy w Krakowie.

REKLAMA

Brazylijczycy grali coraz bardziej na luzie i tylko dzięki temu, że w końcówce nie byli już tak skoncentrowani Polakom udało się zmniejszyć rozmiary porażki do 32:34.

Polska - Brazylia 32:34 (13:16)

Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Krzysztof Lijewski, Mateusz Jachlewski 3, Przemysław Krajewski 3, Karol Bielecki 7, Adam Wiśniewski 1, Bartosz Jurecki 1, Michał Jurecki 5, Kamil Syprzak 2, Michał Daszek 8, Mateusz Kus, Łukasz Gierak 2, Michał Szyba.

 Maik dos Santos 1, Cesar Augusto Almeida 1 - Henrique Teixeira 4, Joao da Silva 4, Lucas Candido 1, Jose Guilherme de Toledo 7, Diogo Kent Hubner, Thiagus dos Santos 5, Alexandro Pozzer 3, Fabio Chiuffa 3, Oswaldo dos Santos Guimaraes 1, Leonardo Santos 2, Andre Soares 1, Haniel Langaro 1.

Po meczu Polska – Brazylia 32:34 w fazie grupowej turnieju olimpijskiego piłkarzy ręcznych w Rio de Janeiro powiedzieli:

Sławomir Szmal: Z taktycznego punktu widzenia byliśmy dobrze przygotowani, ale w głowach nie zrealizowaliśmy naszego planu. Na pewno to pierwszy mecz otwarcia i wielkie emocje. Przed nami jeszcze cztery bardzo ważne spotkania i teraz trzeba się przygotować jak najlepiej do rywalizacji z Niemcami. Być może ta obrona nie będzie tak nam przeszkadzać, jak ta w meczu z Brazylią. W szatni będzie odprawa z trenerem, a wieczorem już będziemy oglądać wideo analizujące kolejnego rywala.

REKLAMA

Karol Bielecki: Przerosła nas presja. Brazylijczycy może bardziej od nas chcieli ten mecz wygrać. Ciężko powiedzieć. Zabrakło nam zimnej głowy. Popełnialiśmy bardzo proste błędy, oddawaliśmy im piłkę. Oni rzucali gole, a my ciągle goniliśmy. Rozgrywali swoje akcje, mieli dużo kontr, a my ciągle się męczyliśmy. I w obronie i w ataku popełnialiśmy błędy. Oni narzucili nam swoje warunki gry, a my tego nie potrafiliśmy zrobić. Stąd przegrana dwoma bramkami. Niedużo brakowało, trochę zimnej głowy i mogliśmy ich dorwać w końcówce, ale to oni mają dwa punkty, a my zero i jesteśmy w gorszej sytuacji niż przed meczem. A jeśli chodzi o atmosferę, to graliśmy w bardziej gorących halach i nie mieliśmy problemu. To nas na pewno nie przytłoczyło. Niby stać nas na to, by wygrać z takim zespołem jak Brazylia, a jednak się nie udało.

Tałant Dujszebajew: Brazylia pokazała nam od początku, co to znaczy grać w domu, przy własnej publiczności. I tyle. Teraz nie można narzekać, tylko głowa do góry i do pracy. Gorzej już nie możemy grać. A wszyscy mówili o medalach… Nie dzielmy zbyt wcześnie skóry na niedźwiedziu. My tu powinniśmy myśleć o wyjściu z grupy, a nie o podium. Od samego początku mówiłem, że ważny jest każdy kolejny mecz, a nie jak zwykle ubieraliśmy nas w medale przed grą. Wszystko od niego zależało, a my robiliśmy techniczne błędy, które pozwalały Brazylijczykom strzelać łatwe bramki. To aż niemożliwe dla takiego zespołu jak nasz. To chyba znak, że go źle przygotowałem.

Trener nie wierzył w to, że wpływ na słabszą postawę biało-czerwonych miał stres.

- U kogo? W domu stres, na wyjazdach stres. Co to ma znaczyć? - odparł oburzony.

REKLAMA

Później jednak sam się uspokajał i próbował znaleźć pozytywne aspekty.

- Spokojnie. To był pierwszy mecz. Początek turnieju, jeszcze wiele przed nami. Będziemy pracować dalej i obiecuję, że będziemy walczyć do końca. W niedzielę oddawaliśmy rywalom piłkę do ręki. Potrzebuję teraz czasu, żeby wszystko przeanalizować i zobaczymy, co będzie dalej - powiedział Dujszebajew.

Kolejny mecz Polacy rozegrają z mistrzami Europy Niemcami – we wtorek o godz. 16.30 czasu warszawskiego. Potem czekają ich jeszcze spotkania z Egiptem, Szwecją i Słowenią. Do ćwierćfinału awansują cztery najlepsze zespoły z dwóch grup.

ps

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej