Liga Mistrzów: co powiedziały nam pierwsze mecze w europejskiej elicie?
Pierwsza seria gier Ligi Mistrzów już za nami. Najlepsze klubowe rozgrywki świata wróciły w pełnej krasie, pokazując, dlaczego elektryzują miliony kibiców piłki nożnej na całym świecie. Tym razem najważniejsze wydarzenia w 8 punktach.
2016-09-16, 13:07
Posłuchaj
Falstart Tottenhamu w Lidze Mistrzów. W pierwszym meczu piłkarze Mauricio Pochettino dali się pokonać Monaco 1:2. Z Londynu mówi o tym Adam Dąbrowski (IAR)
Dodaj do playlisty
Stęskniliśmy się, to prawda. Choć ze względu na Euro 2016 nie mieliśmy zbyt wiele czasu (gdyby ktoś rzeczywiście go potrzebował), by odpocząć od oglądania w akcji świetnych piłkarzy (gdyby ktoś rzeczywiście tego chciał), to mocne uderzenie, które nastąpiło, rozwiało wszelkie wątpliwości dotyczące tego, czy jest na co czekać.
Jeśli kibice czuli się rozczarowani turniejem o tytuł najlepszej reprezentacji w Europie, to właśnie dostali coś, co sprawi, że będą mogli szybko i bez przydługich wstępów skupić się na rozgrywkach klubowych. Gwiazdy nie zawiodły (z nielicznymi wyjątkami), a faworyci już na starcie pokazali, że rywalizacja w tym sezonie zapowiada się wyśmienicie.
Na co zwróciliśmy szczególną uwagę? Przestawiamy to w 8 punktach. Zaznaczamy, że kolejność jest całkowicie losowa.
1.) Sergio Aguero wchodzi na wyżyny
Trzy bramki w czterech pierwszych meczach Premier League i hat-trick na inaugurację Ligi Mistrzów. Sergio Aguero bardzo dobrze spisuje się na początku nowego sezonu, a postawą napastnika zachwycony jest Pep Guardiola. I naprawdę trudno mu się dziwić. Argentyńczyk często był porównywany z najlepszymi, ale miewał problemy z kontuzjami, a do tego gra w Manchesterze City nie umożliwiała mu takiej ilości sytuacji jak w przypadku gwiazd Barcelony, Realu Madryt, PSG czy Bayernu.
REKLAMA
- On był rewelacyjny, kiedy grał dla Pellegriniego, jest dobry w reprezentacji i tak samo świetnie gra teraz. Nie jestem w stanie niczego go nauczyć - przyznał Guardiola.
Uczyć go strzelania bramek na pewno nie trzeba, ale Hiszpan może wycisnąć z zawodnika pełnię możliwości. Rewolucja w Manchesterze City nabiera bardzo jasnych, miłych dla oka barw, a pierwszych zwycięzców już widzimy. I czekamy na więcej.
Źródło: x-news/Press Focus
2.) Argumenty za "superligą"? Wystarczy spojrzeć na wyniki
Temat elitarnych rozgrywek dla największych i najbogatszych klubów świata był ostatnio bardzo często podejmowany, a wtorkowe i środowe mecze w Lidze Mistrzów pokazały, że jego zwolennicy dostali kilka sztandarowych przykładów tego, jak kończą się rywalizacje możnych ze znacznie mniej uznanymi markami.
REKLAMA
Celtic, Legia i Rostow - trzy kluby, które uznawano za outsiderów, w pełni potwierdziły tę opinię, wyglądając na tle swoich rywali jak chłopcy do bicia. Rodzi się pytanie - czy takie mecze są dla kogoś atrakcyjne? Faworyci dokręcają śrubę, wbijają kolejne gole, ale emocje mogą właściwie ograniczać się do tego, ile bramek uda się wbić zrezygnowanemu słabeuszowi.
Mecze te obserwują drużyny, które z powodzeniem mogłyby rywalizować z najlepszymi, mają w swoich składach gwiazdy i na pewno mogłyby rzucić wyzwanie czołowym zespołom Starego Kontynentu. I szukają wyjścia z tej sytuacji, które dałoby im prawo do gry w elicie.
Z drugiej strony mamy nowego szefa UEFA, który zapowiada, że zamierza walczyć z "superklubami" i rażącymi dysproporcjami finansowymi. Faktem jednak jest, że trudno nie zauważyć przepaści, jaka dzieli gigantów i tych, którym jakimś cudem uda się wywalczyć awans do fazy grupowej.
3.) Frekwencja? Wembley bije wszystkich
Tottenham - Monaco. Jeśli ktoś nie śledzi rozgrywek na bieżąco, mógł przez chwile zastanawiać się, czy to Liga Mistrzów, czy Liga Europy. Gdyby jednak pokazać mu niemal kompletnie wypełnione Wembley, odpowiedź byłaby jasna.
REKLAMA
Ekipa z północnego Londynu pobiła mający blisko 80 lat rekord frekwencji, gromadząc na największym angielskim stadionie 85 tysięcy ludzi. To najlepszy wynik w pierwszych meczach Ligi Mistrzów. W tyle zostały między innymi Barcelona i Real Madryt.
Niestety dla fanów "Kogutów", ich zespół przegrał z Monaco 1:2, zaliczając słabą inaugurację i powrót do elity. Na kolejnych spotkaniach możemy jednak spodziewać się podobnego zainteresowania, bo Anglicy są wiecznie spragnieni piłki na najwyższym poziomie.
4.) Dwa dobre dni dla Polaków (na obczyźnie)
REKLAMA
O meczu Legii Warszawa z Borussią Dortmund napisaliśmy chyba wszystko, dlatego skupimy się na występy Polaków w zagranicznych klubach. Nie z czystej kurtuazji czy z poczucia obowiązku, ale dlatego, że trzeba zwracać na to uwagę.
79 minut Grzegorza Krychowiaka przyniosło mieszane opinie - niektórzy zwracali uwagę, że grał zachowawczo i asekuracyjnie, nie biorąc na siebie odpowiedzialności. Trzeba jednak zauważyć, że to nie było jego zadanie. Emery jasno przyznawał, że szukał piłkarza mocnego fizycznie i podnoszącego poziom agresji, a nasz defensywny pomocnik dał mu właśnie to. Przerwał kilka akcji rywali, miał kilka ważnych odbiorów, z piłką przy nodze był spokojny, nie popełnił żadnego błędu. Gdyby PSG wygrało, a wygrać powinno, występ Krychowiaka mógłby zostać oceniony jeszcze wyżej, ale widać, że Polak jest na dobrej drodze.
Źródło: YouTube/Musonda7i
Głównym punktem wieczoru był jednak występ Arkadiusza Milika w starciu Napoli z Dynamem Kijów. Snajper przełamał się w imponującym stylu, zdobył dwa gole i miał kluczowy udział w wygranej włoskiej drużyny. Kapitalny występ, kapitalne noty. Polak mocno pracuje na to, by zapełnić dziurę po sprzedanym do Juventusu Gonzalo Higuainie.
REKLAMA
Pół godziny dostał także Piotr Zieliński, bardzo dobre spotkanie rozegrał także Łukasz Piszczek, którego Borussia rozgromiła Legię Warszawa. Robert Lewandowski trafił do siatki raz, z rzutu karnego, choć okazji do wpisania się na listę strzelców miał więcej. Francuscy dziennikarze docenili występ Macieja Rybusa, który był aktywny w meczu z Dinamem Zagrzeb (Lyon pewnie wygrał 3:0), zwycięstwo na Wembley zanotowało Monaco z Kamilem Glikiem w składzie.
Przyznajemy, że taką Ligę Mistrzów lubimy jeszcze bardziej.
I nie zapominamy o Łukaszu Teodorczyku, który w Lidze Europy zdobył gola, po raz kolejny potwierdzając wysoką formę. Tak dobrze nie było od dawna.
REKLAMA
5.) Hymn Ligi Mistrzów podziałał
Mistrz Anglii nie miał ostatnio najlepszej passy. W Premier League zaliczył falstart i przed swoim debiutem w Lidze Mistrzów można było odczuwać lekki niepokój. Podopieczni Claudio Ranieriego pojechali do Brugii i rozbili gospodarzy 3:0. Dwie bramki zdobył Riyad Mahrez, odkrycie ubiegłego sezonu w Anglii.
Przywitanie z Ligą Mistrzów było naprawdę efektowne, a na docenienie zasługuje zwłaszcza rzut wolny zawodnika z Algierii.
- Podobał mi się jego występ, pracował bardzo ciężko. Widocznie muzyka Ligi Mistrzów go obudziła - mówił Claudio Ranieri.
REKLAMA
Mahrez miał też trochę szczęścia - podszedł do wykonania rzutu karnego, choć wyznaczony do tego był Islam Slimani. Mimo, że poprzednie trzy próby skrzydłowego zakończyły się niepowodzeniem, wziął na siebie odpowiedzialność i trafił do siatki.
6.) Sztuczki, siatki, owacje
Nie warto ukrywać, że włączając mecze Ligi Mistrzów, liczymy na fajerwerki. Na efektywne dryblingi, zagrania, które podnoszą z krzesełek kibiców. Gra w elicie zobowiązuje, a świadomość, że oglądamy w akcji najlepszych zawodników świata, podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej.
Dlatego doceniamy piękne, choć momentami zaplanowane ewidentnie "pod publiczkę" zagrania. Takie jak na przykład te:
Źródło: YouTube/Football Skills
REKLAMA
7.) Edinson Cavani nie wskoczy w buty Zlatana
Wiemy, że porównywanie Cavaniego do uwielbianego w Paryżu Ibrahimovicia jest nad wyraz, ale ciężar strzelania bramek po odejściu Szweda do Manchesteru United miał spoczywać właśnie na Urugwajczyku.
PSG zagrało bardzo dobre zawody, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Jednak jeden z zawodników wydawał się rozgrywać swój własny, wyjątkowo rozczarowujący mecz. To właśnie Cavani.
Kiedy przyjrzymy się pomeczowym statystykom, spotkanie wyglądało na wyrównane. To jednak dobry dowód na to, że suche dane potrafią zamazywać obraz meczu. Sam Cavani mógł pogrążyć Arsenal, ale zmarnował przynajmniej cztery wyborne sytuacje. Odrobinę ratuje go to, że w pierwszej minucie wpisał się na listę strzelców, ale kolejnych goli dostaliśmy festiwal nieporadności, który kosztował paryżan stratę dwóch punktów.
PSG ma problem, bo w meczu z "Kanonierami" na ławce nie znalazł się żaden nominalny napastnik. W Cavanim pokłada się ogromną wiarę, jednak szybko może okazać się, że brak Ibrahimovicia będzie jeszcze bardziej dotkliwy niż się spodziewano.
REKLAMA
Patrząc na wyczyny Luisa Suareza, można zastanawiać się, jak wiele dzieli dwóch reprezentantów Urugwaju...
8.) Ronaldo pogrążył były klub
Wdzięczność, sentymenty i sympatia zostają poza boiskiem, a Cristiano Ronaldo tylko to potwierdził. Portugalczyk wystąpił w meczu przeciwko swojemu byłemu klubowi, ale nie zamierzał dawać mu żadnej taryfy ulgowej.
Sporting wygrywał przez prawie całą drugą połowę, i kiedy wydawało się, że uda mu się utrzymać korzystny wynik, Real pokazał, że jest w stanie odwrócić losy spotkania w ciągu zaledwie kilku minut. Najpierw fenomenalny rzut wolny Ronaldo, a chwilę później zwycięski gol Moraty - cios w samo serce Portugalczyków był zaskakujący i zostawił ich bez choćby jednego punktu.
REKLAMA
Można było się tego spodziewać przed meczem, jednak z jego przebiegu goście mogą czuć naprawdę ogromny niedosyt.
Dla najlepszego obecnie piłkarza świata był to 350 mecz w barwach "Królewskich". Bilans? 366 bramek i równo 100 asyst. Pytania o jego status w drużynie? Żadnych.
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA