Bundesliga: Błaszczykowski odszedł ze względu na Piszczka. Reprezentanci uniknęli bratobójczej walki
Były piłkarz Borussii Dortmund Jakub Błaszczykowski odszedł latem do VfL Wolfsburg, ponieważ nie chciał rywalizować o pozycję z Łukaszem Piszczkiem. - Chciałem przesunąć Kubę na prawą obronę, ale nie chciał walczyć z przyjacielem - wyjaśnił trener Thomas Tuchel.
2016-09-19, 17:33
Gdy szkoleniowiec przejął BVB na początku ubiegłego sezonu, było jasne, że Błaszczykowski nie jest jego faworytem, dlatego prawy skrzydłowy zgodził się na roczne wypożyczenie do Fiorentiny. Po powrocie z Włoch podpisał kontrakt z VfL Wolfsburg, z którym Borussia zagra na wyjeździe we wtorek o 20 w 4. kolejce Bundesligi. W zespole "Wilków" Polak grał trzykrotnie właśnie na prawej obronie, w tym raz w Pucharze Niemiec.
- Mogłem sobie wyobrazić, aby na tej pozycji grał także u nas. Wówczas jego rywalem w walce o miejsce w składzie byłby jego bliski przyjaciel i reprezentacyjny kolega "Piszczu". Dlatego zdecydował się na transfer - powiedział Tuchel, cytowany na internetowej stronie magazynu "Kicker".
Zdaniem trenera Borussii, Błaszczykowski pokazał się już z dobrej strony w barwach nowego klubu.
- W Wolfsburgu pokazał już formę, którą prezentował podczas mistrzostw Europy. To piłkarz o wielkiej osobowości. Odpowiada mu gra skrzydłami, oparta na wysuniętych do przodu bocznych obrońcach - analizował Tuchel.
REKLAMA
Po trzech kolejkach "Wilki" mają pięć punktów, nie przegrały jeszcze meczu i nie straciły bramki. BVB uległa beniaminkowi RB Lipsk, ale zgromadziła sześć "oczek". W ostatnich dwóch spotkaniach uzyskała "tenisowe" wyniki po 6:0 - w Warszawie z Legią w Lidze Mistrzów oraz u siebie w Bundeslidze z SV Darmstadt 98.
- Szczególnie na swoim stadionie rywale są bardzo groźni w ataku. Spotkanie w Wolfsburgu będzie sprawdzianem na zupełnie innym poziomie, które będzie wymagało od nas zupełnie nowego poziomu gry - ocenił Tuchel.
Wciąż kontuzjowani w ekipie gości są Sven Bender, Erik Durm, Marco Reus i Serb Neven Subotic. Małą szansę występu ma również Andre Schuerrle.
REKLAMA
ps
REKLAMA