Premier League: dwie dekady trudnej miłości Wengera i Arsenalu

1 października 1996 roku Arsene Wenger poprowadził Arsenal w swoim pierwszym meczu na trenerskiej ławce "Kanonierów". Tak rozpoczął się rozdział opowieści, która zmieniła nie tylko ten klub, ale całą Premier League.

2016-10-01, 14:30

Premier League: dwie dekady trudnej miłości Wengera i Arsenalu

Arsene Wenger obchodzi dwudziestolecie pracy w londyńskim Arsenalu. Od swojego debiutu tego czasu sięgnął z drużyną po trzy mistrzostwa Anglii, sześć krajowych pucharów i tyle samo Tarcz Wspólnoty.

- 20 lat... Myślę, że pokazuje to, jak wielką wiarą obdarzył mnie klub. Zarówno w dobrych, jak i tych trochę gorszych czasach. Tak długa praca w jednym miejscu jest w moim zawodzie ogromnym przywilejem. Jestem zaszczycony i bardzo za to dziękuję - powiedział szkoleniowiec.

Źródło: x-news/Press Association

Wenger to fenomen. W żadnej z czołowych lig nie ma nikogo, kto zbliżałby się do niego pod względem stażu w jednym klubie. Jeszcze do niedawna pod tym względem wyprzedzał go sir Alex Ferguson, jednak wraz z jego przejściem na emeryturę po 26 latach Francuz panuje niepodzielnie. Nie da się podważać jego zasług zarówno dla Arsenalu, jak i dla całej Premier League.

REKLAMA

W momencie przyjścia do londyńskiego klubu szkoleniowiec miał trudne zadanie - czołowi piłkarze Arsenalu obniżali loty, część uznanych w Anglii zawodników znalazła się w miejscu, które nie rokowało sięgnięcia po tytuły, inni wręcz stanowili zaprzeczenie trybu życia, jaki powinien prowadzić zawodowy piłkarz.

Wenger, który jeszcze wtedy nie miał opinii szkoleniowca ze ścisłego topu, nie bał się podjąć zdecydowanych kroków. Nie tylko przebudował drużynę, ale też wpoił jej nowe zasady, zmienił treningi, poszukiwał taktycznych rozwiązań, wpływał na dietę piłkarzy i tryb życia. Po latach nazywano to prawdziwą rewolucją, która zmieniła oblicze Premier League. A metody szkoleniowca przyniosły sukces.

Francuski trener odmładzał skład, sprowadzając w kolejnych sezonach takich piłkarzy jak Thierry Henry, Robert Pires, Sol Campbell Fredrik Ljundberg czy Nwankwo Kanu. W obronie dominowali doświadczeni zawodnicy, którzy za sprawą Wengera całkowicie zmienili swój styl gry w defensywie i dołożyli swoją cegiełkę do legendarnej drużyny Francuza z sezonu 2003/04. Drużyny, która dorobiła się przydomku "Niezwyciężeni", bo Arsenal w całej kampanii nie poniósł ani jednej porażki. Z 38 spotkań wygrał 26, dołożył do tego 12 remisów.

REKLAMA

Ten sezon stał się na długie lata punktem odniesienia dla fanów "Kanonierów". Do tej ekipy jednak nigdy nie udało się zbliżyć. Wenger pokazywał świetne oko do młodych graczy, umiejętnść wprowadzania ich do zespołu i obdarzania ich zaufaniem. Robin van Persie, Cesc Fabregas, Ashley Cole, Gael Clichy, Theo Walcott - to tylko nieliczne jego odkrycia. 

Jest jednak znacznie gorsza strona medalu - trofea. Wenger podkreśla, że nie jest ich niewolnikiem, że dla niego nie będą nadrzędnym celem, dla którego będzie łamał własne reguły. Piłka zmieniła się jednak od momentu, w którym Arsenal odnosił ze swoim menedżerem największe triumfy.

Kiedy przychodził do Anglii, był zaledwie trzecim zagranicznym szkoleniowcem w historii. W tym momencie w angielskiej elicie jest zaledwie czterech angielskich trenerów. Początkowo traktowano go tak, jakby Anglik przybył do Francji, by uczyć jej mieszkańców produkcji wina. Wiadomo przecież, jakie mniemanie o swoim futbolu mają wyspiarze.

REKLAMA

W ostatnich latach coraz trudniej o miłość. Kibice, którzy pamiętają "Niezwyciężonych", tęsknią za podobnymi sukcesami. Młodsze pokolenie często musi mierzyć się z szyderstwami dotyczącymi tego, że Arsenal wciąż pozostaje za plecami ligowych rywali i nie potrafi wrócić na szczyt, często przegrywa walkę o piłkarzy z bogatszymi klubami, nie robi też furory w Lidze Mistrzów.

W ostatniej dekadzie drużynie Wengera zaledwie dwa razy udało się sięgnąć po Puchar Anglii i to jedyne namacalne osiągnięcia. W ostatnich 9 latach aż 6 razy zajmowała w tabeli 4. miejsce, za każdym razem będąc daleko od zwycięzcy. 3 razy dołożyła do tego najniższy stopień na podium.

Nie brakowało konfliktów z fanami, nieporozumień związanych z właścicielami. Wielu zarzucało Wengerowi skąpstwo na transferowym rynku, wyczerpanie się formuły i brak postępu, zrobienia kroku do tego, by stać się zespołem ze ścisłej światowej czołówki. Co ciekawe, procent zwycięstw w pierwszej i drugiej dekadzie panowania Francuza jest identyczny.

Ostatnie sezony są do siebie bliźniaczo podobne - wielkie deklaracje, momentami czarująca gra, kiedy Arsenal może mierzyć się z każdym, błysk największych gwiazd. Koniec końców nadchodzi jednak moment, kiedy wszystko zaczyna się sypać, a po pozornie realnych planach zostaje tylko rozczarowanie.

REKLAMA

Nie można zapominać jednak o tym, że Wenger jest człowiekiem, który stworzył współczesny Arsenal, odmienił oblicze piłki nożnej w Premier League i zapoczątkował prawdziwą francuską ewolucje w londyńskim klubie, na zawsze zapisując się w jego historii.

ps, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej