Rosja 2018: faworyci nie zawiedli. Pewne zwycięstwa Francji, Holandii i Belgii
W drugiej kolejce spotkań eliminacyjnych strefy europejskiej do mundialu w Rosji 2018 pokaz siły dały ekipy Francji, Holandii, czy Belgii. "Trójkolorowi" wygrali na własnym stadionie z Bułgarią 4:1 (3:1), "Pomarańczowi" zmiażdżyli w tym samym stosunku Białoruś 4:1 (2:0), a "Czerwone Diabły" z łatwością uporały się z Bośnią i Hercegowiną 4:0 (2:0).
2016-10-07, 22:44
Powiązany Artykuł
Nawałka: dyspozycja piłkarzy jest coraz lepsza
W piątkowych spotkaniach w strefie europejskiej rywalizowały ze sobą zespoły z grupy A, B i H.
W grupie A Holandia po zwycięstwie na własnym boisku z Białorusią 4:1 (2:0) wyszła na prowadzenie z czterema punktami na koncie. Koncert gry w pierwszej połowie dał Quincy Promes, zdobywca dwóch goli. W drugiej połowie rywale zdołali zdobyć bramkę kontaktową po uderzeniu Aleksieja Riosa, ale niedługo później "Pomarańczowi" dobili gości po trafieniach Davy Klaassena i Vincenta Janssena.
Identyczny bilans punktowy, co "Oranje" ma w tej grupie Francja, która rozbiła Bułgarię również 4:1 (3:1). "Trójkolorowi" tylko na początku meczu nie mieli kontroli nad przebiegiem gry, gdy w 6. minucie przegrywali po skutecznym rzucie karnym Mihaila Aleksandrowa, piłkarza Legii Warszawa. Jednak zawodnicy "Les Bleus" w zaledwie kwadrans rozwiali wszelkie złudzenia, zdobywając trzy gole pomiędzy 23. a 38. minutą meczu. Kolejno trafiali wtedy - Kevin Gameiro, Dimitri Payet i Antoine Griezmann. Bułgarię dobił po przerwie swoim drugim trafieniem w tym spotkaniu - Kevin Gameiro.
REKLAMA
W ostatnim spotkaniu grupy A Szwecja pokonała na wyjeździe Luksemburg. Nie było to jednak łatwe zwycięstwo, gdyż po pierwszej połowie na tablicy widniał bezbramkowy remis. Dopiero w drugiej części gry do siatki trafił Mikael Lustig i zespół "Trzech Koron", podobnie jak Holandia i Francja ma także 4 punkty na koncie.
Z kolei w grupie B liderem pozostaje Szwajcaria, która wygrała na wyjeździe z Węgrami 3:2 (0:0). Goście dwukrotnie wychodzili na prowadzenie w tym spotkaniu, ale dwukrotnie odrabiali straty gospodarze. Dopiero gol Valentina Stockera w ostatniej minucie spotkania rozstrzygnął losy tej rywalizacji. Zwycięstwo daje Helwetom komplet sześciu punktów po dwóch kolejkach i pierwsze miejsce nad kompletnym zaskoczeniem tej rywalizacji - ekipą Wysp Owczych. Po bezbramkowym remisie z Węgrami - tym razem zespół prowadzony przez duńskiego trenera - Larsa Olsena pokonał na wyjeździe Łotwę 2:0 (1:0) i ma cztery "oczka" na koncie.
Festiwal strzelecki urządziła sobie Portugalia, która podejmowała Andorę. Cztery gole wbił Cristiano Ronaldo, a po jednej bramce dorzucili Joao Cancelo oraz Andre Silva i mistrzowie Europy schodzili z boiska z okazałą wygraną 6:0 (3:0). Andora kończyła natomiast to spotkanie w "9" po dwóch czerwonych kartkach dla piłkarzy tej drużyny.
REKLAMA
Tymczasem w grupie H na prowadzeniu z kompletem dwóch zwycięstw jest Belgia, która rozprawiła się na własnym stadionie z Bośnią i Hercegowiną 4:0 (2:0) po samobójczym trafieniu Emira Spahicia oraz golach Edena Hazarda, Toby'ego Alderweirelda i Romelu Lukaku.
Sześć punktów na koncie ma też Grecja, która pokonała u siebie Cypr 2:0 (2:0). Pierwszą wygraną zanotowała natomiast Estonia, która bez większych problemów odprawiła Gibraltar 4:0 (0:0), choć do przerwy nie udało jej się znaleźć drogi do bramki. Jednego gola dla Estonii zdobył Konstantin Vassiljev - zawodnik Jagiellonii Białystok.
REKLAMA
Rywalizującą w grupie E Polskę w najbliższych dniach czekają dwa mecze w Warszawie. W sobotę biało-czerwoni podejmą Danię, a we wtorek Armenię.
Mecz Polska - Dania odbędzie się w sobotę o godzinie 20.45 na Stadionie Narodowym. Na transmisję z meczu zapraszamy do radiowej Jedynki, natomiast w Trójce będzie można słuchać kilkuminutowych relacji.
Piłkarze ze strefy europejskiej walczą o 13 miejsc na mundialu. Bezpośredni awans uzyskają zwycięzcy dziewięciu grup, a osiem najlepszych drużyn z drugich miejsc rozegra w listopadzie 2017 roku baraże w czterech parach. Ich triumfatorzy także wystąpią w mistrzostwach świata w Rosji.
man, PolskieRadio.pl, PAP
REKLAMA