Premier League: kiedyś bohater, dziś wróg. Mourinho wraca na Stamford Bridge jako "Czerwony Diabeł"
W najciekawszym spotkaniu weekendu w Premier League Chelsea zmierzy się u siebie z Manchesterem United. Dla szkoleniowca "Czerwonych Diabłów" będzie to sentymentalna podróż - przez lata pracował z ekipą "The Blues", z którą sięgnął po trzy tytuły mistrza Anglii.
2016-10-23, 15:28
Kontrowersje, które budzi Jose Mourinho, są ogromne. Kiedy spojrzymy na to, co zostawało w klubach, które opuszczał, w większości przypadków można mówić o spalonej ziemi, na której trzeba było budować od podstaw. Być może w jego przypadku taka właśnie jest cena sukcesów - piłkarze, który dotarli do kresu swojej wytrzymałości, podzieleni kibice, atmosfera, którą można kroić nożem.
Portugalczykowi można zarzucać wiele, ale praktycznie wszędzie, gdzie się pojawiał, był w stanie zdobywać trofea. Oskarżano go o antyfutbol, o nieczyste gierki, o arogancję i butę. Czy takie opinie coś dla niego znaczą? To akurat bardzo wątpliwe.
Chelsea to dla Mourinho przypadek szczególny - jednocześnie piękny i bolesny, budzący wspomnienia graniczne. Z jednej strony Stamford Bridge oznaczał dom, pojednanie, powrót do łask i atmosfery uwielbienia ze strony kibiców - tak właśnie było przez dwa sezony po powrocie, kiedy poprowadził klub do pierwszego od 5 lat mistrzostwa. Pisano o rodzinnym pojednaniu, w którym menedżer miał pokazać się jako człowiek dojrzalszy, nauczony przykrym doświadczeniem. Miał uczyć się na błędach z sezonów 2004-2007, kiedy Roman Abramowicz dał mu szansę na poprowadzenie pierwszego w karierze klubu z tak wielkim potencjałem i zapleczem.
REKLAMA
Arsene Wenger kilka dni temu mowił o tym, że Premier League przypomina dżunglę, w której każdy próbuje cię pożreć. Swego czasu Portugalczyk, który ma bardzo napiętą relację z Francuzem, był królem tej dżungli, doskonale odnajdywał się w momentami brutalnych realiach. Był na szczycie łańcucha pokarmowego, by później sam stać się ofiarą.
Wcześniejszy zespół, w którym prym wiedli Makelele, Drogba, Lampard czy Terry, został zniszczony, w dużej mierze przez samego Mourinho, którego ego, metody i traktowanie niektórych piłkarzy jak gwiazdy podzieliły szatnię.
Czy rzeczywiście coś się zmieniło w kwestii podejścia do zawodników? Jeśli nawet, to na pewno nie widać różnicy w tym, jak prezentuje się ego szkoleniowca. Znów widzimy, że przy okazji wpadek on nigdy nie jest winny, znów toczy boje z sędziami, nie boi się iść na wojnę z mediami, potrafi publicznie wytykać błędy swoim graczom.
Czy niedzielny mecz będzie dla Mourinho wyjątkowy?
REKLAMA
- Kiedy przed laty przyjechałem na Stamford Bridge z Interem, to byłem wówczas niepokonany na tym obiekcie jako trener Chelsea, co do tej pory widnieje w księdze rekordów Guinnessa. Teraz pojawię się tam po tym, jak w ostatnim sezonie przegrałem dwa czy trzy mecze jako szkoleniowiec „The Blues”. Dlatego nie mogę już mówić, tak jak to było przed meczem Chelsea z Interem, że ten stadion jest dla mnie szczęśliwy - powiedział.
Źródło: x-news
53-letni Portugalczyk nie stracił szacunku większości kibiców Chelsea, ale w niedzielę fani gospodarzy na pewno nie będą po jego stronie. Powinien być powitany jednak cieplej niż na stadionie odwiecznego rywala "Czerwonych Diabłów" - Liverpoolu. O to, by docenić jego zasługi, apelował nawet trener rywali.
- On zasłużył na godne powitanie ze strony kibiców Chelsea. Wraz z piłkarzami i pracownikami stał się ważną częścią tego klubu. Kiedy jednak zabrzmi pierwszy gwizdek, to Mourinho stanie się wrogiem, podobnie jak piłkarze Manchesteru United - powiedział obecny trener Chelsea Antonio Conte.
REKLAMA
Jak powitają go fani, którzy przez lata przeżywali pod jego wodzą prawdziwy rollercoaster? Wydaje się, że nie będziemy oglądać dantejskich scen czy rozdzierających serce obrazków. Wielka miłość wygasła, i to zarówno z jednej, jak i z drugiej strony, a Mourinho stawia fundamenty pod nowy dom, nie roztrząsając przeszłości. Na to po prostu nie ma czasu - jego misja na Old Trafford wymaga pełnego poświęcenia.
- W tym tygodniu nie chodzi o to, żeby dogonić drużyny z czołówki. Teraz zależy nam na tym, żeby utrzymać dystans do nich. Później przyjdzie moment, w którym wygramy trzy, cztery, może pięć meczów z rzędu i włączymy się do walki o tytuł - zapowiedział, cytowany na oficjalnej stronie internetowej klubu z Manchesteru.
Manchester United zgromadził 14 punktów i zajmuje siódme miejsce, a do prowadzącego lokalnego rywala City traci pięć. Chelsea jest w tej chwili piąta z 16 "oczkami". Londyńczycy w tym sezonie nie występują w europejskich pucharach, mieli więc sporo czasu na odpoczynek i przygotowanie do spotkania, które rozpocznie się o godzinie 17.00 w niedzielę. Manchester United grał z kolei w Lidze Europy, a w czwartkowy wieczór rozbił u siebie z Fenerbahce Stambuł 4:1.
REKLAMA
Oczywiście ten mecz będzie miał więcej podtekstów - będzie też starciem znających się świetnie z Juventusu Paula Pogby i Antonio Conte.
- On wrócił do Anglii, do miejsca, gdzie narodził się jako piłkarz. Uważam, że powrót na Old Trafford był jego marzeniem. Życzę mu wszystkiego dobrego, ale dopiero po meczu z Chelsea - powiedział Conte.
Źródło: x-news
Jak dotąd Pogba nie oczarował kibiców z Old Trafford, wciąż czeka na to, by rozbłysnąć w pełni w Premier League i trudno wyobrazić sobie lepszą chwilę niż niedzielne spotkanie wielkiego kalibru.
REKLAMA
Oba zespoły szukają stabilizacji formy, która pozwoli im włączyć się do wyścigu o mistrzostwo. W tym sezonie wszystko wskazuje na to, że w czołówce będzie panował wyjątkowy ścisk, a walka toczyć się będzie na noże. Manchester City, Arsenal, Tottenham czy Liverpool - każda z tych drużyn ma atuty, które mogą pozwolić jej na poważne myślenie o tytule.
Chelsea i Manchester United znalazły się w sytuacji, w której to one muszą gonić, potwierdzać swoje aspiracje, walczyć z krytyką. Która z tych drużyn po niedzielnym spotkaniu będzie mogła odetchnąć z poczuciem dobrze spełnionego zadania? Antonio Conte musi pokazać, że potrafi odnaleźć się w Premier League, Mourinho zaś, że plotki o jego końcu są zdecydowanie przesadzone.
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA