Ekstraklasa: Lech Poznań - Korona Kielce. "Kolejorz" inkasuje trzy punkty po bombie Kownackiego
Lech Poznań pokonał 1:0 (0:0) Koronę Kielce w niedzielnym meczu 19. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. Bramkę dla Kolejorza zdobył Dawid Kownacki, dla którego było to piąte trafienie w obecnym sezonie.
2016-12-11, 17:32
Posłuchaj
Poznaniacy zagrali wyjątkowo nieskutecznie, ale mimo to zainkasowali trzy punkty. Bohaterem meczu został napastnik Lecha Dawid Kownacki, który 10 minut po wejściu na boisko zdobył zwycięską bramkę. Mimo trudnych warunków, piłkarze obu drużyn na grząskiej murawie stworzyli całkiem niezłe, prowadzone w dobrym tempie widowisko.
Już pierwsza akcja powinna zakończyć się golem dla Lecha. Po podaniu Szymona Pawłowskiego, pozostawiony bez opieki Darko Jevtic uderzył z bliska mocno, ale tuż obok słupka.
Nenad Bjelica Dzisiaj trzeba było wykazać się dużą cierpliwością i zespół został nagrodzony za tę cierpliwość. To może okazało się kluczem do zwycięstwa
Goście mogli odetchnąć, a po chwili sami odważnie zaatakowali bramkę Matusa Putnocky'ego. Przez kilka minut Słowak i cała defensywa "Kolejorza" przeżywała ciężkie momenty. Najpierw Nabil Aankour groźnie strzelał z dystansu, a później bramkarz Lecha z najwyższym trudem obronił piłkę po uderzeniu Rafała Grzelaka.
Po chwili do głosu znów doszli gospodarze i Korona została zepchnięta do defensywy. Podopieczni Macieja Bartoszka mogli mówić o dużym szczęściu, bowiem lechici grali wyjątkowo nieskutecznie. Lider klasyfikacji najlepszych strzelców Marcin Robak miał kilka okazji by powiększyć swój dorobek, ale mylił się na potęgę.
W 27. min po uderzeniu Pawłowskiego, obrońcy Korony zablokowali piłkę. Ta wręcz spadła na głowę Robakowi, który mając pustą bramkę trafił tylko w poprzeczkę.
Wydawało się, że bramka dla gospodarzy wisi w powietrzu, ale kielczanie mieli najwyraźniej w tym spotkaniu nieograniczony limit szczęścia. Krótko po fatalnym pudle Robaka, Jevtic trafił do siatki, lecz arbiter dopatrzył się pozycji spalonej.
Pod koniec pierwszej odsłony znów ożywili się goście, ale strzały w środek bramki nie mogły zaskoczyły Putnocky'ego.
W drugiej połowie piłkarze Lecha kontynuowali swoje nieudolne popisy pod bramką rywali. Maciej Gajos stojąc kilka metrów przed bramką nie trafił w piłkę, potem dwukrotnie pomylił się Pawłowski.
Kiks zdarzył się też Zbigniewowi Małkowskiemu, który zgubił piłkę w polu karnym. Przejął ją Pawłowski, ale źle zacentrował i obrońcy Korony zażegnali niebezpieczeństwo.
Przyjezdni atakowali rzadko, ale ich akcje były też bliskie powodzenia. Aankour po akcji Grzelaka z kilkunastu metrów próbował zaskoczyć Putnocky'ego, ale Słowak był dobrze dysponowany w tym meczu. W odpowiedzi Lech znów zmarnował stuprocentową okazję, kielczan znów uratowała poprzeczka.
Trener poznańskiego zespołu Nenda Bjelica desygnował na boisko drugiego napastnika - Kownackiego i to był strzał w dziesiątkę. Reprezentant młodzieżówki po indywiduanej akcji przymierzył niemal w samo "okienko" i odczarował bramkę rywali.
To nie był koniec emocji, bowiem w końcówce Korona zrezygnowała już praktycznie z obrony, a Małkowski nawet dwukrotnie zawędrował po bramkę Lecha. Gospodarze wyprowadzali kontry nawet z przewagą dwóch zawodników, ale rozgrywali je fatalnie.
Spotkaniem z Koroną Paulus Arajuuri pożegnał się z kibicami, bowiem od stycznia będzie zawodnikiem Broendby Kopenhaga. Fin otrzymał czwartą żółtą kartkę i za tydzień nie wystąpi już w meczu z Cracovią.
Po meczu Lech Poznań - Korona Kielce (1:0) powiedzieli:
Nenad Bjelica (trener Lecha Poznań): zagraliśmy dobry mecz, mieliśmy swoje szanse w pierwszej i drugiej połowie. Wygraliśmy zasłużenie, ale to zwycięstwo mogło przyjść nam łatwiej, gdybyśmy wykorzystali wcześniejsze okazje. Trudno powiedzieć, co było punktem przełomowym w tym meczu. W pierwszym kwadransie straciliśmy swój rytm, zabrakło koncentracji, ale przez większą część meczu to my dominowaliśmy na boisku. Powiedziałem mojej drużynie, że czasami jest tak, że bramka pada po pierwszym naszym strzale, ale bywa i tak, że ostatni strzał daje gola. I w tym meczu prawie tak było. Dzisiaj trzeba było wykazać się dużą cierpliwością i zespół został nagrodzony za tę cierpliwość. To może okazało się kluczem do zwycięstwa.
- Cieszę się, że Dawid Kownacki wciąż prezentuje dobrą skuteczność. Wprowadziłem drugiego napastnika, bowiem jak się gra u siebie i jest wynik 0:0, to logiczne, że trzeba wprowadzić drugiego napastnika. Chciałbym też podziękować za współpracę Paulusowi Arajuuriemu, który dzisiaj zagrał w Lechu ostatnie spotkanie.
REKLAMA
Maciej Bartoszek (trener Korony Kielce): mieliśmy swój plan na ten mecz, ale jego realizacja nie do końca nam wychodziła. Dobrze rozpoczęliśmy, ale potem nasza gra się posypała i dopiero pod koniec pierwszej połowy wyglądało to już trochę lepiej. Nie ustrzegliśmy się błędów w defensywie. Lech stwarzał groźne sytuacje, które mógł zamienić na bramkę. Mieli poprzeczki, kilka niecelnych strzałów. W przerwie poważnie porozmawialiśmy w szatni i druga połowa była już lepsza w naszym wykonaniu. Uważam, że w niektórych momentach to my dominowaliśmy na boisku, ale nie udokumentowaliśmy tego zdobyciem bramki. Lech w końcu strzelił gola i trzy punkty zostają w Poznaniu, a my musimy myśleć już o następnym meczu.
LECH POZNAŃ - KORONA KIELCE 1:0 (0)
Bramki: Kownacki (81)
Żółte kartki: Gajos, Arajuuri, Jevtić - Dejmek
Lech Poznań: Matus Putnocky - Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Jan Bednarek (80. Lasse Nielsen), Tamas Kadar - Maciej Gajos, Łukasz Trałka - Darko Jevtić, Radosław Majewski (71. Dawid Kownacki), Szymon Pawłowski (65. Kamil Jóźwiak) - Marcin Robak
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Vladislavs Gabovs, Radek Dejmek, Bartosz Rymaniak, Rafał Grzelak - Vanja Marković, Mateusz Możdżeń - Marcin Cebula (84. Michał Przybyła), Nabil Aankour, Ken Kallaste (46. Sergiej Pilipczuk) - Dani Abalo (77. Jacek Kiełb)
Widzów: 12 025
(ah)
REKLAMA