Skoki narciarskie: tej ryby Kot podczas Wigilii z entuzjazmem nie zjada
Maciej Kot święta Bożego Narodzenia wykorzystuje nie tylko do rodzinnych spotkań, ale przede wszystkim na porządny odpoczynek. Według zwycięzcy tegorocznej Letniej Grand Prix w skokach narciarskich, ten okres to czas ładowania akumulatorów na resztę sezonu.
2016-12-24, 12:23
Kot z niecierpliwością oczekuje na powrót do domu po wojażach na początku zimowego sezonu.
Maciej Kot To dla mnie jest moment najlepszego odpoczynku nie tylko fizycznego, ale i psychicznego
- W rodzinie lubimy i chcemy spędzać czas razem, więc w miłej atmosferze przygotowujemy święta. Potem zasiadamy do Wigilii ciesząc się każdą wspólną chwilą. To dla mnie jest moment najlepszego odpoczynku nie tylko fizycznego, ale i psychicznego od skoków i zawodów - powiedział skoczek z Zakopanego.
Jego zdaniem ten krótki, ale bardzo radosny pobyt w domu, później procentuje.
- Ze zdwojoną energią wracam potem do treningów, bo wiem, że udało mi się naładować akumulatory na resztę sezonu - zapewnił brązowy medalista mistrzostw świata w drużynie z 2013 roku.
Zapytany o ulubioną wigilijną potrawę, narciarz zakopiańskiego AZS po chwili namysłu stwierdził, że ciężko mu wymienić jedną.
- Moja babcia znana jest z tego, że przygotowuje przepyszne dania i zawsze jest ich 12. Na pierwszym miejscu jednak postawiłbym wszelkiego rodzaju słodkości - zdradził.
Za jedną z tradycyjnych potraw jednak nie przepada.
- Za karpiem w galarecie. Zdecydowanie to jedyne, czego wręcz nie lubię, ale żeby stało się zadość tradycji zjadam, chociaż oczywiści bez entuzjazmu - zaznaczył Kot.
Źródło/PAP
Szósty obecnie zawodnik Pucharu Świata nie tylko pomaga w przygotowywaniu świątecznego menu, ale również - jak to określił - wnosi coś od siebie. - W tym roku myślę upiekę jakieś specjalne ciasto - powiedział.
Boże Narodzenie to także czas prezentów.
- Nie są one jednak dla nas najważniejsze. Istotą jest, aby dać je "od serca", żeby było to coś, co obudzi piękne wspomnienia i przez cały rok wywoływać będzie uśmiech. Zwykle jest to coś "z przesłaniem", ale i użyteczne, co np. można wszędzie ze sobą zabrać - opisał kolejny świąteczny zwyczaj w rodzinie.
Zapewnił, że nie zabraknie wspólnego kolędowania. - Szczerze mówiąc nie przepadam za tym, ponieważ brak mi umiejętności. Jednak babcia, mama oraz ciocia bardzo lubią śpiewać, więc wykonujemy jedną czy dwie kolędy, a potem włączamy jakąś płytę i razem cieszymy się zdecydowanie lepszym wykonaniem tych pięknych utworów - podsumował Kot.
(ah)
REKLAMA
REKLAMA