Serie A: AC Milan - upadek i odrodzenie giganta
W pierwszej dekadzie XXI wieku AC Milan rozdawał karty zarówno na krajowym, jak i europejskim podwórku. Co stało się z jedną z największych drużyn świata? I co stanie się z nią dalej?
2017-01-18, 15:15
Był ciepły majowy wieczór roku 2007. Kiedy w 82. minucie Filippo Inzaghi strzelał gola na 2:0, kibice obu drużyn mogli być już pewni końcowego rozstrzygnięcia - to, co wydarzyło się dwa lata wcześniej w Stambule drugi raz wydarzyć się przecież nie mogło. "Super Pippo” przesądził o losach finału Champions League, a AC Milan zrewanżował się Liverpoolowi za pamiętny wieczór, kiedy to Jerzy Dudek zatrzymał Andrija Szewczenkę w konkursie rzutów karnych. Na Stadionie Olimpijskim w Atenach kapitan i chodzący pomnik Rossonerich Paolo Maldini uniósł Puchar Mistrzów po raz piąty w karierze.
W 36. kolejce sezonu 2010/11 Rossonerich od końcowego tytułu dzielił zaledwie jeden punkt. Podopieczni Massimiliano Allegriego, odkąd objęli prowadzenie w lidze w połowie listopada po zwycięskich derbach z Interem, pozostawali na szczycie tabeli przez całą rundę wiosenną. Ekipa dowodzona przez Zlatana Ibrahimovicia, Robinho, Gennaro Gattuso I Thiago Silvę wykonała swoje zadanie, bezbramkowo remisując na Stadio Olimpico z Romą, pieczętując tym samym osiemnaste Scudetto.
Powiązany Artykuł
Kopnięty
Na finiszu sezonu 2014/15, kiedy Domenico Berardi ustalił wynik meczu 36. kolejki pomiędzy Sassuolo a Milanem na 3:1, stanowiący wówczas o sile Rossonerich Marco Van Ginkel, Mattia Destro czy Andrea Poli mogli przecierać oczy ze zdumienia. Wielki Milan spadł na jedenastą pozycję w tabeli, a po dwóch tygodniach, na finiszu sezonu, zajął dziesiąte miejsce. Wielki Milan sięgnął dna, a cały futbolowy świat zadawał sobie to samo pytanie - co się stało z jednym z najlepszych i najbardziej utytułowanych klubów w historii?
***
REKLAMA
Wbrew temu, co twierdził w 2008 roku ówczesny wiceprezydent AC Milan Adriano Galliani, kryzys gospodarczy odcisnął wyraźne piętno na włoskim futbolu. Niegdysiejsze futbolowe Eldorado, jakim była Serie A, przestało być atrakcyjne przede wszystkim dla wschodzących gwiazd, które zniechęcone aferą Calciopoli, mniejszymi zarobkami i nikłymi perspektywami rozwoju wybierały grę w Hiszpanii, w Niemczech czy nawet we Francji.
Kieszenie stają się puste
- Włoskiej piłce nie grozi kryzys finansowy. Włoskie kluby, poprzez prawa telewizyjne, sprzedaż biletów czy umowy sponsorskie są finansowo zabezpieczone - sądził wówczas Galliani. Prawda okazała się jednak brutalna. W 2013 roku zarządzany przez rodzinę Berlusconich włoski holding Fininvest - realny właściciel klubu z Mediolanu - zanotował straty sięgające 485 mln €. W 2015 roku partia Silvio Berlusconiego, Forza Italia, zmuszona była gościć w swoich biurach komornika, który wyniósł z jej siedziby meble o wartości 8 tys. €. Wszystko przez wielomilionowe długi.
Kryzys odbił się zatem i na klubie. Zwolnionych zostało wiele osób, w tym pracujący od 1986 roku dyrektor sportowy Ariedo Braida czy Brazylijczyk Leonardo.
Pierwszy z nich odpowiadał m.in. za politykę transferową oraz sprowadzanie największych gwiazd i talentów na San Siro. Podczas jego urzędowania AC Milan osiągał największe sukcesy, a gracze klubu uważani byli za najlepszych piłkarzy na świecie. Braida, słusznie zresztą, uchodził za człowieka, który bezbłędnie potrafił ocenić potencjał zawodnika, a przede wszystkim najlepszy moment na zakontraktowanie go.
REKLAMA
Drugi z nich, były piłkarz tego klubu, był kimś w rodzaju agenta i scouta. Odpowiadał przede wszystkim za transfery Brazylijczyków w okresie 2003-2009. To głównie dzięki niemu koszulkę w czerwono-czarne pasy ubierali Kaka, Pato czy Thiago Silva. Później Leonardo objął fotel szkoleniowca Milanu, by zostać zwolnionym po jednym sezonie.
Wiele w ostatnim czasie mówiło się o przenosinach Rossonerich na nowy stadion. Za tym pomysłem również kryją się pobudki głównie finansowe. Włoskie kluby bowiem - poza Juventusem - nie są właścicielami swoich obiektów. Stadiony dzierżawione są od miast, biorąc więc pod uwagę nikłe zainteresowanie sponsorów i coraz mniejszą frekwencję, San Siro generowało w ostatnich latach minimalne zyski.
Pomysł wybudowania nowego obiektu upadł równie szybko, jak się narodził. Planowane na rok 2018 przenosiny nie dojdą do skutku. Niezgodności co do użytkowania gruntu spowodowały, że Berlusconi będzie musiał zadowolić się dalszym współdzieleniem San Siro z Interem - chyba że nowi właściciele z Chin wyjdą naprzeciw oczekiwaniom.
Karuzela się nie zatrzymuje
Od zwolnienia Allegriego w 2014 roku Milanem kieruje już szósty szkoleniowiec. Brak oczekiwanych wyników wpływa zapewne na brak cierpliwości włodarzy, ale tak gorącego stołka na trenerskiej karuzeli można było szukać ze świecą w futbolowym świecie.
REKLAMA
W miejsce Allegriego przyszedł jeden z najbardziej cenionych i utytułowanych piłkarzy Milanu Clarence Seedorf. O ile sposób prowadzenia zespołu i styl gry napawały optymizmem, o tyle wyniki pozostawiały wiele do życzenia. W opinii kibiców i ekspertów "Czarny Tulipan” wycisnął z wątpliwej klasy piłkarzy i tak więcej, niż się spodziewano.
Po Seedorfie nastał czas ulubieńca mediolańskiej publiczności - Filippo Inzaghiego. "Urodzony na spalonym” nie okazał się jednak tak dobrym szkoleniowcem jak napastnikiem i w efekcie zajął na koniec sezonu wspomniane wcześniej, dziesiąte miejsce. Szukanie nowego Guardioli skończyło się niepowodzeniem.
Transferowy kabaret
Nie jest tajemnicą, że zyski ze sprzedaży zawodników przeznaczane były na pokrycie strat i długów Fininvestu oraz partii Berslusconiego. W miejsce sprzedanych za grube miliony Kakę, Zlatana czy Thiago Silvę sprowadzono piłkarzy o nazwiskach co najmniej śmiesznych jak na standardy wielkiego Milanu.
REKLAMA
Kevin Constant, Giampaolo Pazzini, Alessandro Matri, Francesco Acerbi kupieni zostali za grube miliony - gdzie ci zawodnicy są dzisiaj? Dodajmy do tego wyblakłe nazwiska, niewypały z definicji lub niespełnione talenty, takie jak Fernando Torres, Mario Balotelli, Keisuke Honda, Adel Taarabt, Taye Taywo, Urby Emanuelson, Nigel de Jong, Michael Essien, Sulley Muntari.
Do dziś czkawką odbija się mało eleganckie pożegnanie Andrei Pirlo. Niepotrzebny w klubie, rzekomo wypalony, nie przystający do koncepcji taktycznej trenera, oddany został za darmo do największego rywala w wyścigu o mistrzostwo. Co było potem - wszyscy pamiętamy.
O ile żartowaliśmy kiedyś, że Milan jest domem spokojnej starości, perspektywy związane z klasą i wielkością tego klubu pozwalały sądzić, że następcy i młode gwiazdy już zawsze będą świeciły na San Siro. Świeciły, ale pustkami trybuny stadionu, gdy rozgoryczeni kibice załamywali ręce.
Transferowa polityka okazała się transferowym dramatem. Karuzela trenerska zakręciła w głowach wszystkich, a przede wszystkim piłkarzy. Zarządzanie klubem nosiło znamiona sabotażu.
REKLAMA
AC Milan upadł.
„Miałem sen.”
- Marzy mi się włoski Milan. W przyszłości życzyłbym sobie samych młodych Włochów w składzie - mówił pod koniec 2014 roku Berlusconi. Wiele można tej postaci zarzucić - w naszym przypadku przede wszystkim ingerowanie w politykę kadrową klubu. Należy jednak oddać byłemu premierowi Włoch, że zaproponowane wyżej rozwiązanie wydaje się być strzałem w dziesiątkę. Co więcej, powoli zostaje wprowadzane w życie.
Obecny Milan może nie jest w stu procentach włoski, ale może pochwalić się najmłodszą kadrą w całej Serie A. I jest to swojego rodzaju rewolucja – niegdyś nazywany złośliwie „oddziałem geriatrycznym”, dzisiaj straszy jednym z najbardziej utalentowanych składów w całej Europie.
Absolutnym fenomenem, objawieniem światowej piłki jest Gianluigi Donnarumma. Debiutujący w poprzednim sezonie w wieku 16 (!!!) lat bramkarz przebojem wdarł się na włoskie salony. „Nowy Buffon” nie oddaje miejsca w pierwszej jedenastce Rossonerich, pomimo że drugi golkiper ekipy z Mediolanu, Marco Storari, mógłby spokojnie być jego ojcem. Sam Buffon może być spokojny – jego następca już zdążył zadebiutować w kadrze narodowej.
REKLAMA
Wykupiony w poprzednim sezonie z Romy 22-letni Alessio Romagnoli nazywany jest już w tej chwili „nowym Nestą”. Eksperci właśnie w nim widzą przyszłość kadry – Romagnoli uchodzi za najlepszego młodego stopera Serie A. Spokój, elegancja, czytanie gry. Młody obrońca ma wszystko, by na lata stanowić o sile linii defensywnej Milanu.
„Cudownym dzieckiem Milanu” pozostaje jednak Manuel Locatelli. 19–letni wychowanek, defensywny pomocnik objawił się światu fantastycznym trafieniem w meczu z Juventusem, kiedy to potężnym strzałem zdobył jedyną bramkę w meczu.
- Jesteśmy częścią wspaniałego projektu. My, młodzi zawodnicy, wychowankowie Milanu będziemy odgrywali coraz ważniejsze role w klubie. Będziecie świadkami czegoś wielkiego - przekonuje.
REKLAMA
Źródło: YouTube/ARNABFORZAMILAN
Na prawej stronie obrony coraz lepiej radzi sobie 19-letni Davide Calabria. O miejsce w składzie musi walczyć jednak z doświadczonym Ignazio Abate, który dobrze czuje się w roli kapitana Milanu. Zbyt wcześnie okrzyknięty "nowym Maldinim” Mattia de Sciglio wreszcie zaczyna spełniać oczekiwania zarówno trenera, jak i kibiców. Jedną z najważniejszych postaci środka pola pozostaje Giacomo Bonaventura. Alternatywą na środku ataku jest zaskakująco dobrze radzący sobie Gianluca Lapadula.
Sen Berlusconiego zaczyna się spełniać. Pojawia się nadzieja.
"L’Aeroplanino” wznosi się coraz wyżej
Włoski skład dowodzony jest przez włoskiego trenera, grającego wcześniej w Romie, Vincenzo Montellę. Popularny "L’Aeroplanino” ("Samolocik”), nazwany tak ze względu na charakterystyczny sposób celebrowania goli, wydaje się być odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu.
REKLAMA
Milan pod jego wodzą wciąż utrzymuje kontakt z czołową trójką - Rossoneri zajmowali nawet ostatnie miejsce podium po 8. kolejce. Nic dziwnego, że kibice z czerwono-czarnej części Mediolanu patrzą w przyszłość z dużym optymizmem. Co więcej, frekwencja na San Siro w tym sezonie wynosi 42 501 fanów na mecz, co stanowi drugi wynik w lidze.
Były trener Fiorentiny i Sampdorii umiejętnie ustawił swoich zawodników w systemie 4-3-3, płynnie przechodzącym w 3-4-3 podczas konstruowania akcji ofensywnych. Kluczem w takiej konfiguracji jest ustawienie Bonaventury w środku pola tak, by atakował lewym skrzydłem, rozciągając linię pomocy. W ten sposób więcej miejsca do ataków prawą flanką ma Ignazio Abate, który z prawego obrońcy zamienia się w prawoskrzydłowego. Mattia de Sciglio zaś cofa się z lewej obrony nieco głębiej, zabezpieczając tyły wraz z dwoma stoperami.
Kluczowe w konstruowaniu akcji jest wysokie przesunięcie zespołu oraz umiejętne rozgrywanie piłki przez obrońców. Zarówno Romagnoli jak i Paletta notują w każdym meczu bardzo dużo podań, zarówno tych długich, jak i krótkich. We współpracy z defensywnym pomocnikiem zespół płynnie zmienia ustawienie.
REKLAMA
Pozytywnie zaskakuje również konsolidacja i waleczność zespołu. W przypadku utraty piłki następuje bardzo szybka odbudowa oraz agresywny pressing. Dlatego też Montella w środku pola lubi korzystać z uniwersalnych, wybieganych, silnych graczy w stylu box-to-box. Juraj Kucka, Andrea Bertolacci, wspomniany już Bonaventura znakomicie sprawdzają się w roli defensywnych pomocników.
Montella nie boi się również przeciwstawiać się Berlusconiemu. Właściciel Milanu w swoim stylu naciskał na szkoleniowca i starał się wpłynąć na jego wybory taktyczne. Widział on bowiem Suso jako jednego z dwóch napastników, grającego bliżej środka - a za jego plecami na pozycji "10” miałby grać Bonaventura.
- Suso przypomina mi Roberto Donadoniego - przyznaje Berlusconi - Potrafi jednym zwodem oszukać obrońców i uderzyć na bramkę. Teraz gra jednak bardziej jako skrzydłowy i musi koncentrować się na dośrodkowaniach. Wolałbym go widzieć w ataku.
Montella zaś konsekwentnie ustawia młodego Hiszpana na prawym skrzydle - i jest to strzał w dziesiątkę. Suso odwdzięcza się świetną grą, masą stworzonych sytuacji, a także największą liczbą oddanych strzałów w zespole.
REKLAMA
Jeżeli więc dodamy do tego odrodzenie M’Baye Nianga, obiecujące występy młodego Mario Pasalicia i klasę Carlosa Bacci, wychodzi na to, że walka o podium wcale nie jest takim szalonym pomysłem.
Zastrzyk kasy światełkiem w tunelu
Jak dotąd Milan potrafi dobre mecze przeplatać słabymi, roztrwaniając wynik w najgłupszy możliwy sposób. Młody zespół potrzebuje przede wszystkim stabilizacji i czasu, podczas gdy efekty oczekiwane są tu i teraz.
Wszystko wskazuje na to, że już w marcu zakończy się telenowela pod tytułem "Silvio Berlusconi sprzedaje AC Milan Chińczykom”. Na początku tego roku chińscy inwestorzy zdecydowali się w ramach gwarancji przelać na konto Mediolańczykow 100 mln €, które miało zostać przeznaczone na transfery. Sino-Europe Investment Management Changxing group, reprezentowane przez Hana oraz Yonghonga Li wejdzie w posiadanie 99.93 procent udziałów w klubie, a kwota transakcji wyniesie ponad 740 mln €. Pieniądze pokryją długi, a także - na co gorąco liczą kibice - skuszą wielkie nazwiska na grę w Milanie.
REKLAMA
Jak pokazuje współczesny futbol, bez wielkich pieniędzy nie ma wielkich wyników. A bez wielkich wyników nie ma wielkich drużyn. Proste, do bólu prawdziwe, ale w Mediolanie jakby zapomniane. Wszystko wskazuje jednak na to, że przed Milanem prosta droga – w górę.
***
Kiedy w 31. minucie meczu na Stadio Olimpico w Turynie Gigi Donnarumma stanął oko w oko z ustawiającym piłkę na jedenastym metrze Adamem Ljajiciem, nie mógł przewidywać, że karny, który zaraz obroni, będzie momentem zwrotnym tego spotkania i doda sił kolegom w gonitwie o korzystny wynik.
Przegrywając po 26 minutach 2:0 z Torino w meczu 20. kolejki Serie A gracze Milanu byli już na deskach, a odgwizdany chwilę później rzut karny był jak odliczanie sędziego. Rossoneri zdołali się jednak podnieść. Donnarumma wyczuł intencje Ljajicia, po przerwie Bertolacci wepchnął piłkę do bramki zdobywając gola kontaktowego, a pięć minut później Bacca ustalił wynik spotkania, strzelając na 2:2 z rzutu karnego.
REKLAMA
Czasem trudno jest się poddać.
Więcej na blogu autora - KOPNIĘTY
Przemysław Kornak, PolskieRadio.pl
REKLAMA