Adam Małysz wściekły na młodego skoczka. "Lekceważy sobie resztę ekipy"
Adam Małysz poleciał do amerykańskiego Park City na mistrzostwa świata juniorów w narciarstwie klasycznym. Na razie nie ma powodów do radości.
2017-02-04, 16:10
Polacy dzielnie walczyli w konkursie drużynowym, po 1. serii byli tuż za podium - do Japończyków tracili 2,1 punktu. Niestety druga zaczęła się fatalnie, bo skoku na 87. metr nie ustał Dominik Kastelik. Ostatecznie biało-czerwoni zajęli piąte miejsce, do medalu zabrakło im 4,4 punktu (po brąz sięgnęli Austriacy, po srebro Niemcy, a ze złota cieszyli się młodzi Słoweńcy).
Kastelikowi nie wyszedł też konkurs indywidualny, został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon. Małyszowi, dwukrotnemu medaliście olimpijskiego właśnie z Park City (2002), a obecnie dyrektorowi-koordynatorowi PZN ds. skoków i kombinacji norweskiej - puściły nerwy.
- Konkurs drużynowy w Park City zakończyliśmy na piątym miejscu, a moja mina mówi wszystko - jestem zły. Szkoda mi trzech chłopaków. Trzech, bo kolega Kastelik lekceważy sobie resztę ekipy. Chłopak ma talent, a robi wszystko, by spierniczyć sobie karierę. Było już wielu takich utalentowanych skoczków, którzy przekreślili sobie przyszłość w tym sporcie. Ale jak myśli się o wszystkim wokół tylko nie o tym, co ważne dla skoczka... Ktoś powie, że uwziąłem się na niego - przecież upadek każdemu się zdarzy. Ale dyskwalifikacja w konkursie indywidualnym to też jego wina. Manipulował przy sprzęcie po kontroli na górze skoczni, przed skokiem, doskonale wiedząc, że nie może tego robić - napisał Małysz.
REKLAMA
Dodał, że upadek może zdarzyć się każdemu, ale miał duże zastrzeżenia do techniki Kastelika. Młody skoczek ma 18 lat, reprezentuje barwy Sokoła Szczyrk.
kbc
REKLAMA