Transferowa zima pod znakiem chińskiej demonstracji siły. Jak odpowiedziały najlepsze ligi świata?

Świat powoli dochodzi do siebie po ofensywie transferowej z Azji. Z dziesięciu klubów wydających zimą najwięcej pieniędzy na piłkarzy - aż pięć pochodziło z Chin.

2017-02-11, 10:00

Transferowa zima pod znakiem chińskiej demonstracji siły. Jak odpowiedziały najlepsze ligi świata?

Zimowe okno transferowe w najważniejszych ligach Europy zostało już zamknięte, choć wciąż piłkarzy mogą jeszcze sprowadzać kluby z Polski, Ukrainy, Rosji, czy przede wszystkim - z Chin. A to właśnie Chiny, wydając setki milionów euro, można już określić mianem króla zimowego polowania na piłkarzy.

Powiązany Artykuł

blog Krótka piłka
Dział opinii

Paris Saint-Germain jako jedyny klub z Europy nawiązał walkę z niezwykle agresywną ofensywą Państwa Środka. Mistrz Francji wydał zimą na transfery aż 70 mln euro – najwięcej spośród wszystkich na świecie. Jednak w pierwszej „10” drużyn, które nie szczędziły pieniędzy na nowych zawodników, znalazły się aż cztery kluby z Chin.

Do tej pory najwięcej z Państwa Środka wydał zespół Shanghai SIPG, prowadzony przez byłego szkoleniowca Zenitu Sankt-Peteresburg, a wcześniej Tottenhamu Hotspur i Chelsea Londyn – Andre Villasa-Boasa. Na opłaty w wysokości 67 mln euro złożył się przede wszystkim zakup brazylijskiego pomocnika – Oscara z Chelsea Londyn (60 mln euro). To do tej pory najdroższy transfer zimowego okna. Na dodatek wcale nie musi to być koniec inwazji agentów piłkarskich z Chin. W tamtejszej Superlidze transakcje można bowiem przeprowadzać aż do końca lutego.

Oto przegląd transferowy okienka zimowego 2016/17 dziennikarzy portalu PolskieRadio.pl:

Primera Division (Hiszpania)

Bardzo spokojne okienko w uważanej za najsilniejszą ligę świata – Primera Division. Bez szaleństw w gronie faworytów do zdobycia mistrzowskiego tytułu – Realu Madryt i FC Barcelonie. Niewielkie roszady w pozostałych klubach.

REKLAMA

Ciszę na rynku transferowym w Hiszpanii przerwała dopiero ingerencja dwóch azjatyckich klubów. Wracający powoli do formy 27-letni brazylijski napastnik Villarreal Alexandre Pato skusił się na wyjazd do Chin. Za 18 mln euro trafił do beniaminka tamtejszej Superligi - Tianjin Quanjian. Pato w tym sezonie w barwach „Żółtej Łodzi Podwodnej” zdobył 6 goli. Wszyscy pamiętają jednak jego występy z AC Milan, gdzie był gwiazdą światowego formatu i stąd zapewne bardziej te wspomnienia zapewniły mu lukratywny kontrakt w Państwie Środka. Villarreal „załatał dziurę” po Brazylijczyku ściągając na zasadzie wypożyczenia Adriana Lopeza z FC Porto.

Jednym z droższych transferów okazała się sprzedaż Hiroshiego Kiyotake. 27-letni japoński pomocnik ofensywny pomocnik nie zagrzał zbyt długo miejsca w Sevilli FC i zdecydował się na powrót do ojczyzny. Za 6 mln euro trafił do Cerezo Osaka.

Sevilla FC pozbyła się też 25-letniego francuskiego środkowego obrońcy - Timothée Kolodziejczaka, który odszedł za około 7,5 mln euro do Borussii Moenchengladbach. W jego miejsce klub z Andaluzji ściągnął też z Nancy Celmenta Lengleta. 21-letni francuski obrońca kosztował – 5 mln euro.

REKLAMA


Powiązany Artykuł

Marcin Nowak.jpg
Na spalonym

Jednym z najdroższych nabytków ligi hiszpańskiej okazał się zakup z argentyńskiego CA Rosario 23-letniego prawego pomocnika Waltera Montoyi przez wspomnianą Sevillę FC za 5,5 mln euro.

Transferem można nazwać też wykupienie Geronimo Rulliego z Manchesteru City przez Real Sociedad. Rulli co prawda od dawna był na wypożyczeniu w klubie z Anoety (wcześniej trafił tu z Deportivo Maldonando), ale wreszcie za około 7 mln euro może już na stałe zadomowić się w San Sebastian.

Z ciekawszych ruchów na rynku można odnotować jeszcze tymczasowe (?) nabytki Valencii. Do drużyny z Estadio Mestalla dołączyli na zasadzie wypożyczenia 31-letni chilijski skrzydłowy Fabian Orrellana z Celty Vigo oraz 25-letniego włoskiego napastnika Simonez Zazy (tego od feralnego rzutu karnego w ćwierćfinale Euro 2016 Włochy – Niemcy) przez Valencię z Juventusu Turyn (cena za wypożyczenie – około 2 mln euro).

REKLAMA

Jeszcze ciekawiej jest w UD Las Palmas. Klub ze środka tabeli Primera Division wzmocnił Alen Haliliović – 20-letni chorwacki pomocnik, który został wypożyczony z HSV Hamburg za około 1 mln euro. Jeszcze w 2014 roku wydawało się, że ten utalentowany chłopaka będzie rozwijał się w FC Barcelonie, gdzie przeszedł z Dinama Zagrzeb. Chorwat nie grał jednak na miarę oczekiwań i musiał szukać szczęścia w Bundeslidze. Teraz wraca do Hiszpanii, by jeszcze raz spróbować udowodnić swoją wartość.

Do Las Palmas trafił też urodzony w tym mieście – Jese. 23-letni reprezentant Hiszpanii po latach spędzonych w Realu Madryt przeszedł w 2016 roku do mistrza Francji – Paris Saint-Germain, ale znów w drużynie złożonej z „galaktycznych” piłkarzy nie mógł znaleźć sobie miejsca. Teraz spróbuje na nowo reaktywować swoją karierę w rodzinnych stronach.

Ze styczniowego okna transferowego należy dla porządku odnotować jeszcze powrót do Hiszpanii 27-letniego obrońcy Luisa Hernandeza  - transfer z mistrza Anglii Leicester City do Malagi (za około 2 mln euro) oraz wypożyczenie 26-letniego iworyjskiego napastnika Laciny Traorę z AS Monaco przez Sporting Gijon.

REKLAMA

Generalnie hiszpańskie kluby postawiły na stabilność. Kilka ciekawych ruchów na rynku, ale przede wszystkim - skupienie się na utrzymaniu stanu posiadania.

Ligę hiszpańską opracował Marcin Nowak - blog Na Spalonym

Premier League (Anglia)

218,5 miliona funtów – tyle wydały angielskie kluby w styczniowym okienku transferowym. Co ciekawe, rekord jednak nie padł, bo nie udało się przebić osiągnięć z 2011 roku.

To nie żadna niespodzianka, że w Premier League po raz kolejny wydaje się setki milionów na nowych piłkarzy. Niespodzianką jest za to fakt, że po raz pierwszy w historii istnienia tej ligi udało się wyjść na plus, sprzedając zawodników za więcej, niż przeznaczono na sprowadzenie nowych.

REKLAMA

Oczywiście łatwo odpowiedzieć sobie na pytanie, w jaki sposób do tego doszło. Wejście do gry Chińczyków, oferujących bajeczne kontrakty i fortunę za graczy, bez których angielskie zespoły mogą się obejść bez większego problemu. Oscar i Odion Ighalo zasilili odpowiednio budżety Chelsea i Watford łącznie na sumę ponad 70 milionów funtów.

Pieniądze pieniędzmi, ale na które z nowych nabytków warto zwrócić szczególną uwagę? Takich piłkarzy jest przynajmniej kilku, mimo że w styczniu nie przywykliśmy do transferowych bomb.


Powiązany Artykuł

słójkowski 280.jpg
Krótka piłka

Na pierwszy plan wychodzi Gabriel Jesus, który dołączył do Manchesteru City z Palmeiras za blisko 30 milionów funtów. Robi wrażenie? Jak najbardziej, jednak nie ze względu na to, że to olbrzymie pieniądze. Biorąc pod uwagę, że napastnik ma dopiero 19 lat i niesamowity potencjał, taka kwota wydaje się wręcz promocją.

REKLAMA

Snajper ma już za sobą debiut w kadrze Brazylii, w Palmeiras zapisał na swoim koncie niecałe 50 meczów, w których zdobył 21 goli.

Mówi się głośno, że takiego talentu Brazylia nie wypuściła w świat od czasu Neymara. W pierwszym meczu z Tottenhamem zdobył bramkę, ale był na spalonym. W drugim, kiedy "Obywatele" rozbili West Ham United, błyszczał na całym boisku. Raz za razem stwarzał zagrożenie pod bramką rywali, zakończył mecz z golem i asystą.

Sergio Aguero przyglądał się temu dzieciakowi z ławki rezerwowych i można domyślać się, że przeszło mu przez myśl, że jego dni na Etihad Stadium są policzone. Wszystko wskazuje na to, że Jesus będzie transferowym hitem.

REKLAMA

Wśród snajperów można zwrócić uwagę na Manolo Gabbiadiniego, byłego piłkarza Napoli, który dołączył do Southampton. W klubie wierzą, że Włoch będzie zakupem na miarę swojego rodaka, Graziano Pelle, który nie tak dawno zdobył serca kibiców z Saint Mary’s Stadium. 14,5 miliona funtów, które trzeba było za niego zapłacić, oznacza, że oczekiwania będą duże.

Niezbyt dobrze potoczyła się kariera Saido Berahino. Obiecujący zawodnik sprawiał dużo problemów w WBA, głośno mówił o tym, że chce grać w mocniejszym klubie. Mówiono o zainteresowaniu kilku zespołów, między innymi Tottenhamu, ostatecznie jednak ostatnie okienka nie przyniosły żadnego efektu, a zawodnik znacząco obniżył loty. Ostatecznie sięgnęło po niego Stoke City.

To raczej nie wymarzony kierunek, ale być może 23-letni Anglik odżyje na Britannia Stadium i znów będzie o nim głośno ze względu na formę, a nie mało chwalebne zachowanie.

REKLAMA


Powiązany Artykuł

grosicki 1200.jpg
Wymagająca misja Kamila Grosickiego

Z ofensywnych piłkarzy nie możemy zapominać o Kamilu Grosickim. Hull City było bardzo aktywne w tym okienku, ściągnęło kilku zawodników, którzy mogą być kluczowi w walce o utrzymanie. Pierwsze efekty pracy Marco Silvy są bardzo obiecujące, widać to było w pełni w starciu z Manchesterem United na Old Trafford. Czy Grosicki będzie miał pewne miejsce w składzie? Wiele wskazuje na to, że tak, a po bardziej obszerny opis tego, co nasz skrzydłowy zastanie w zespole Tygrysów zapraszamy tutaj: http://www.polskieradio.pl/43/265/Artykul/1722737,Premier-League-wymagajaca-misja-Kamila-Grosickiego-Zastapic-gwiazde-i-uratowac-lige-dla-Hull

Mówiąc o skrzydłowych, ciekawy ruch zrobił Everton. Ademola Lookman to bardzo duży talent, dotychczas grający w League One. Charlton wycenił go na ponad 7 milionów funtów, a zawodnik szybko zaczął dostawać szanse w nowym klubie. Przeskok z trzeciej ligi do Premier League nie jest zadaniem niemożliwym, co dobrze pokazał w Tottenhamie Dele Alli. Czy Lookmana czeka podobna przyszłość? Nie można tego wykluczyć, ale na ewentualną eksplozję talentu jeszcze poczekamy. Pierwsza (i na pewno nie ostatnia) bramka w elicie jest już na jego koncie.

Ronald Koeman zdecydował się też odrestaurować zaginionego przy Old Trafford Morgana Schneiderlina. Za czasów gry w Southampton defensywny pomocnik był na swojej pozycji wyróżniającym się piłkarzem, który zrobił olbrzymi postęp. W Manchesterze United jego kariera się załamała, teraz ma szansę nadrobić stracony czas w ekipie "The Toffees". 

REKLAMA

Jeśli za zespoły wygrane możemy uznać działające w styczniu rozsądnie Burnley, wspomniany wyżej Everton, West Ham, który za naprawdę promocyjną kwotę sprowadził Roberta Snodgrassa i Chelsea, zarabiająca fortunę na Oscarze, warto wskazać też kilka ekip, które nie zrobiły dobrego wrażenia.

Sunderland pozbył się Patricka van Aanholta, a David Moyes zdecydował się sięgnąć po starych znajomych jak Darron Gibson czy Brian Oviedo. Były menedżer Manchesteru United nie ryzykuje, nie widać też u niego jakiejś głębszej koncepcji. Chyba że za taką uznać sprowadzanie piłkarzy, którzy mogą być solidni, ale prochu na Stadium of Light nie wymyślą.

Problemy może mieć także menedżer Middlesbrough. Aitor Karanka publicznie przyznał, że nie udało się sfinalizować tych transferów, o które mu chodziło. Można zrozumieć frustrację, ale taka postawa nie pomoże w walce o utrzymanie, na pewno nie poprawi też notowań trenera u zarządu.

Zaskakująca może być bierność Manchesteru City i Liverpoolu, które wyraźnie potrzebują wzmocnień, pozwalających im na większą rotację bez straty w jakości. O ile zakup Gabriela Jesusa przez "Obywateli" na pewno jest plusem, to można mieć wątpliwości, czy nie przydałby się ktoś jeszcze na inne pozycje. Oba kluby mają pieniądze, mają wielkie ambicje i wciąż jeszcze mogą rzucić wyzwanie Chelsea. Ale czy jest to możliwe bez jakiegoś znaczącego ruchu? To wątpliwe.

REKLAMA

Mieszane uczucia można mieć co do Hull City, ale tutaj bierzemy pod uwagę dwie rzeczy – to, że bardzo długo czekaliśmy na polski akcent w Premier League i liczymy na to, że Kamil Grosicki zastąpi Roberta Snodgrassa oraz fakt, że Marco Silva wygląda na człowieka, który wie co robi i jest w stanie poprowadzić ten zespół do utrzymania.

Ligę angielską opracował Paweł Słójkowski - blog Krótka Piłka

Bundesliga (Niemcy)

Zimowe okno transferowe w Niemczech, w myśl zasady, że transferów w styczniu dokonują tylko zespoły zdesperowane – nie należało do najciekawszych. Gdy prześledzimy ruchy na rynku transferowym ekip z Bundesligi, znaczące wzmocnienia możemy policzyć na palcach jednej ręki.

Zespół mistrza Niemiec, czyli FC Bayern sprowadził ze Stuttgartu 21-letniego napastnika Juliana Greena. 8-krotny reprezentant USA może stanowić wytchnienie dla Roberta Lewandowskiego, który był dotychczas jedynym snajperem w drużynie.

REKLAMA

Do Schalke na zasadzie wypożyczenia przeszedł Holger Badstuber. Jeden z ulubieńców bawarskiej publiczności, któremu kontuzje notorycznie hamują karierę, nie może być jednak zadowolony. W pierwszym meczu w nowych barwach – jak na złość, z Bayernem – musiał zostać zmieniony już w 59 minucie spotkania z powodu... kontuzji.

Powiązany Artykuł

kornak-glowka.jpg
Kopnięty

Borussia Dortmund kontynuuje politykę opierania zespołu na utalentowanej młodzieży. Jednym z najciekawszych transferów zimy jest sprowadzenie z AIK Solna wielkiego talentu szwedzkiej piłki, zaledwie 17-letniego Aleksandra Isaka (8,60 mln euro). Okrzyknięty już „nowym Zlatanem” napastnik będzie miał zapewne więcej okazji do gry w przyszłym sezonie, bowiem coraz głośniej mówi się o odejściu Pierre-Emericka Aubameyanga. W tej rundzie również powinien otrzymać swoje szasne, biorąc pod uwagę wypożyczenie Adriana Ramosa do Granady.

REKLAMA

Ciekawie wzmocnił się również Bayer Leverkusen. „Aptekarze” za 13,50 mln euro sprowadzili 19-letniego skrzydłowego Genku, Leona Bailey’a. Jamajczyk zdążył już zadebiutować w kadrze narodowej, strzelając nawet gola.

Dużo działo się w drużynie Kuby Błaszczykowskiego, VfL Wolfsburg. Do PSG odeszła największa gwiazda drużyny, czyli Julian Draxler. Utalentowany Niemiec nie czuł się najlepiej w ekipie Valeriena Ismaela, o jego odejściu spekulowano od dawna. W jego miejsce sprowadzony został rozgrywający FSV Mainz, Yunus Malli (12,50 mln euro). Wraz z Riechedly Bazoerem z Ajaxu (12,00 mln euro ) oraz byłym kolegą klubowym Kamila Grosickiego z Rennes Paulem-Georgesem Ntepem (5,00 mln euro) Malli ma odmienić grę popularnych „Wilków” w rundzie wiosennej.

REKLAMA

Ciekawie toczą się losy Bojana Krkicia. Niegdysiejszy „następca Messiego”, po niezbyt udanych przygodach w Romie, Ajaxie, czy Stoke wylądował na zasadzie wypożyczenia w Mainz. Tym sposobem, może wpisać do swojego CV kolejną wielką ligę. Czyżby następną miała być Ligue 1?

Do Bundesligi po latach wraca doświadczony Hamit Altintop. Były gracz Bayernu, Realu Madryt czy Galatasaray za darmo dołączył do SV Darmstadt.

Ligę niemiecką opracował Przemysław Kornak - blog Kopnięty

Serie A (Włochy)

Spokojny styczeń we Włoszech. Próżno szukać spektakularnych ruchów transferowych wśród włoskich zespołów, co nie znaczy jednak, że ciekawych ruchów całkowicie zabrakło.

REKLAMA

Mistrz Włoch - Juventus wzmocnił się młodym, 22-letnim stoperem z Atalanty, Mattią Caldarą (15,00 mln). Interesujący transfer i inwestycja w przyszłość – żelazna obrona Juve nie jest w końcu wieczna i powoli należy rozglądać się za następcami Chielliniego czy Barzagliego.

Do chińskiego Hebei Fortune powędrował zaś brazylijski rozgrywający Hernanes. W Turynie spodziewano się jednak, że zrobi on większą karierę, więc zaledwie – jak na Chiny – 8 mln euro odstępnego nie robi wrażenia.

Nici z transferu Mauro Icardiego do Napoli. Oznacza to, że to w Arkadiuszu Miliku szefowie klubu z Neapolu upatrują następcy Gonzalo Higuaina. Polskiemu napastnikowi ubył konkurent do miejsca na środku ataku – Manolo Gabbiadini odszedł do Southampton.

REKLAMA

W jego miejsce zaś przyszedł snajper Genoi, Leonardo Pavoletti (18,00 mln euro). Przy dobrej formie strzeleckiej Driesa Mertensa i mocnej pozycji Milika trudno będzie mu jednak wywalczyć miejsce w podstawowym składzie – przewidziano dla niego raczej rolę zmiennika.

W Mediolanie mieszane emocje. Klub z niebieskiej części miasta – Inter – pozyskał z Atalanty na zasadzie wypożyczenia jednego z najbardziej utalentowanych pomocników we Włoszech, czyli Roberto Gagliardiniego. Poza tym, udało się zatrzymać najlepszego strzelca zespołu, czyli Icardiego.

Po drugiej stronie Milan i wielkie rozczarowanie. Wszyscy czekają na spektakularne wzmocnienia opłacone z kieszeni nowego, chińskiego właściciela. Tymczasem "Rossoneri" na zasadzie wypożyczenia wzmocnili się wychowankiem Barcelony, Gerardem Deulofeu oraz Lucasem Ocamposem, znanym z występów w m. in. Monaco i Marsylii.

REKLAMA

Z naszego punktu widzenia jednym z najważniejszych transferów całego zimowego okna jest przyjście do Sampdorii Bartosza Bereszyńskiego (2,00 mln). Przed prawym obrońcą otwiera się znakomita szansa – wszystko wskazuje na to, że zagości u boku Karola Linettego w pierwszym składzie zespołu z Genui.

Do Włoch wraca Adel Taarabt. Znany z występów w Milanie Marokańczyk został wypożyczony z Benfiki do Genoi. W Deflino Pescarze zagra zaś będący ostatnio bez klubu Sulley Muntari. Torino wzmocniło się wypożyczeniem argentyńskiego skrzydłowego AS Roma, Juana Iturbe.

Ligę włoską opracował Przemysław Kornak - blog Kopnięty

REKLAMA

Ligue 1 (Francja)

Francuski rynek piłkarski kręci się zwykle wokół napompowanego gotówką katarskich szejków – Paris Saint-Germain. Nie inaczej było i tym razem. Mistrz Francji nie próżnował w styczniu. 70 milionów euro wydanych na dwóch piłkarzy spowodowało, że w tej chwili (trwa jeszcze okno transferowe w Chinach) – zespół z Parc des Princes jest liderem na świecie w wydatkach na transfery.

Wzmocnieniem drugiej linii ma być 23-letni Julian Draxler – gwiazdor reprezentacji Niemiec, sprowadzony z VfL Wolfsburg za 40 mln euro. Mistrz świata z mundialu w 2014 roku ma zastąpić Hiszpana Jese, który został wypożyczony do UD Las Palmas do końca sezonu.

 Kolejnym nabytkiem PSG jest Goncalo Guedes. 20-letni skrzydłowy to wielki talent. Sprowadzony za 30 mln euro z Benfiki Lizbony piłkarz rozegrał już nawet dwa spotkania w seniorskiej reprezentacji Portugalii. Z pewnością w Paryżu myślano o przyszłości, gdy zdecydowano się na zakontraktowanie tego młodego gracza za tak olbrzymie pieniądze.

REKLAMA

Styczniowe wzmocnienia mają pomóc ekipie Unaia Emery’ego w walce o obronę tytułu mistrza Francji (w tej chwili w tabeli Ligue 1 prowadzi AS Monaco, PSG jest na drugim miejscu), ale też zapewnić odpowiednią głębie w składzie przed niezwykle trudnym bojem w 1/8 finału Ligi Mistrzów z FC Barceloną.

Kibice reprezentacji Polski czekali zapewne na jeszcze jeden transfer w zespole mistrza Francji, który pozwoliłby na grę Grzegorzowi Krychowiakowi. Niestety Polak ani nie został sprzedany, ani nawet wypożyczony. Nie stracił też żadnego z konkurentów na miejsce w składzie. To zła wiadomość dla dotychczasowego pewniaka w pierwszym składzie Adama Nawałki. Krychowiak ostatnio w PSG nie gra bowiem w ogóle, a nawet nie łapie się na ławkę rezerwowych (łącznie w barwach klubu z Paryża rozegrał przez pół roku jedynie 10 spotkań ligowych).

PSG zostawiło w tyle pozostałe francuskie kluby na rynku transferowym, ale na swoją miarę zdołały one dokonać kilku ciekawych transakcji.

REKLAMA

Bardzo obiecujące może być przejście do Olympique Lyon – Memphisa Depaya za 16 mln euro z Manchesteru United. 22-letni holenderski skrzydłowy jeszcze niedawno był objawieniem piłkarskiej Europy. W 2015 roku otrzymał od prestiżowego tygodnika „France Football” nagrodę dla Najlepszego Młodego Piłkarza po kapitalnym sezonie w barwach PSV Eindhoven i reprezentacji Holandii.

Depay w glorii króla strzelców Eredivisie przeszedł następnie do Manchesteru United za 34 mln euro. W lidze angielskiej piłkarz nie odnalazł się jednak ani przy boku Louisa van Gaala, ani w obecnym pod okiem Jose Mourinho. Przenosiny do Lyonu (gdzie gra reprezentant Polski – Maciej Rybus) może się jednak okazać szansą na odrodzenie dla Holendra.

Sporych wzmocnień dokonano też w Olympique Marsylia. Głównie za sprawą historii Dimitri Payeta z West Ham United. 29-letni gwiazdor reprezentacji Francji na Euro 2016 zapragnął powrotu do ojczyzny, a dokładniej do swojego byłego klubu ze Stade Velodrome. Nie pomogły podwyżki i przekonywania włodarzy londyńskiego klubu. Payet mógł albo gnić w rezerwach Premier League, albo zostać szybko sprzedany. Zdecydowano się na opcję numer dwa i tak Marsylia za 29,3 mln euro (piaty najdroższy transfer zimowego okienka transferowego) mogła cieszyć się z pojednania ze swoim najlepszym piłkarzem sezonu 2014/15.

REKLAMA

Do transferu Payeta doszedł jeszcze zakup Morgana Sansona – byłego reprezentanta francuskiej drużyny młodzieżowej. 22-letni środkowy pomocnik kosztował Olympique Marsylia 9 mln euro, gdy sprowadzono go z Montpellier

Tymczasem lider francuskiej Ligue 1 – AS Monaco, którego barw broni kadrowicz Adama Nawałki – Kamil Glik, zdecydował się na wzmocnienie linii defensywy. Nie znaczy to jednak, że Glikowi urośnie konkurencja na środku obrony. Monaco sprowadziło bowiem lewego defensora – Jorge z brazylijskiego Falmengo. 20-letni piłkarz uważany jest w swojej ojczyźnie za wielki talent (w 2015 roku został wybrany na najlepszego lewego obrońcę na MŚ do lat 20) i ma już za sobą debiut w seniorskim zespole „Canarinhos”. Mówiło się nawet o transferze tego zawodnika do Manchesteru City, ale „The Citizens” zdołało ubiec AS Monaco.

REKLAMA

Z kolei broniące się przed spadkiem Lille OSC wzmocniło ofensywę poprzez sprowadzenie utalentowanego 21-letniego holenderskiego skrzydłowego Anwara El Ghaziego z Ajaxu Amsterdam za 7 mln euro. Holender ma poprawić skuteczność drużynie ze Stade Pierre-Mauroy, która zdobyła zaledwie 22 gole w 24 spotkaniach.

Rennes pożegnało się z kolei z Kamilem Grosickim, który spełnił swoje marzenie i otrzymał kontrakt w zespole z Premier League. Polski skrzydłowy odszedł za 9 mln euro do Hull City. Jego miejsce zajmie zapewne Morgan Amalfitano, sprowadzony za darmo z Lille OSC.

REKLAMA

Pozostając w polskich klimatach – warto nadmienić, że do FC Nantes (gdzie gra zresztą 21-letni polski napastnik - Mariusz Stępiński) przyszedł na zasadzie wolnego transferu – Prejuce Nakoulma. 29-letni napastnik z Burkina Faso znany jest fanom w kraju nad Wisłą z występów choćby w Górniku Łęczna, czy Górniku Zabrze.

Ligę francuską opracował Marcin Nowak - blog Na Spalonym

Chinese Super League (Chiny)

Okno transferowe w Chinach kończy się z końcem lutego, ale nie można mieć już żadnych wątpliwości – to Państwo Środka jest największą potęgą na rynku piłkarskim.

Dziesiątki milionów euro wydanych na zakup piłkarzy i podobne kwoty wydawane na ich pensje mają przybliżyć ten kraj do upragnionego sukcesu na mundialu. Stąd też restrykcje w transferach piłkarzy spoza Chin, którzy w założeniu – nie mają zabierać za dużo miejsca do gry piłkarzom z Państwa Środka. Mają być za to promocją rozgrywek, nauczycielami dla nowego pokolenia piłkarzy, które w Chinach rodzi się już w ekspresowym tempie. Jak grzyby po deszczu powstają szkółki dla dzieci. Obecnie jest ich 13 tys., a do końca roku ma pojawić się kolejnych siedem tysięcy. W 20 tysiącach akademii będzie wówczas trenować 30 milionów adeptów futbolu.

REKLAMA

Dlatego w każdym klubie z Chin może grać obecnie maksymalnie 5 piłkarzy spoza Chin, z czego 1 musi być piłkarzem z Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej. Efekt jest taki, że kluby starannie dobierają piłkarzy spoza ojczyzny. I są w stanie zapłacić za nich gigantyczne pieniądze za transfer, nie mówiąc już o pensjach.

Nic więc dziwnego, że tylko PSG (swoją drogą naładowane funduszami katarskich szejków) nawiązało w styczniu walkę z klubami Państwa Środka i jest na razie klubem z największymi wydatkami w stosunku do przychodów za ten okres. Na razie, bo Chińczycy wciąż mogą dokonywać transakcji.

Mistrza Francji wkrótce może więc przeskoczyć Shanghai SIPG, który wydał zimą „zaledwie” 67 mln euro. Zespół Andre Villasa-Boasa na koncie ma już największy transfer tego roku - zakup Brazylijczyka Oscara z Chelsea Londyn za 60 mln euro. Przejście 25-letniego zawodnika do Szanghaju wstrząsnęło piłkarskim rynkiem. Wielu kibicom ciężko było przełknąć fakt, że gwiazdor „The Blues” zrezygnował z walki o mistrzostwo Anglii na rzecz bajońskiej pensji w Azji.

REKLAMA

Do Shanghai SIPG przyszedł też Uzbek Odil Achmedow z rosyjskiego Krasnodaru (7 mln euro), który spełniał warunek restrykcyjny, jako jeden z 5 obcokrajowców, który gra w Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej (ACF).

Villas-Boas łącznie sprowadził aż 12 piłkarzy, ale reszta dołączyła do jego ekipy za darmo. W tym choćby doświadczony 38–letni portugalski obrońca - Ricardo Carvalho, który ostatnio grał w AS Monaco.

Na podium rankingu wydatków branżowego serwisu transfermarkt.de znalazł się też beniaminek chińskiej Superligi - Tianjin Quanjian. Drużyna prowadzona przez legendarnego byłego włoskiego piłkarza – Fabio Cannavaro sprowadziła 9 piłkarzy za sumę 52,25 mln euro i sprzedała 9 zawodników za… 2 mln euro. Wśród zakupionych graczy znalazł się belgijski pomocnik z Zenitu Sankt-Petersburg – Axel Witsel (20 mln euro) brazylijski napastnik – Alexandre Pato (18 mln euro – najdroższy transfer wychodzący z hiszpańskiej Primera Division tej zimy), czy południowokoreański pomocnik z Al-Ahli Kyung-Won Kwon (10,5 mln euro).

REKLAMA

Nie próżnował też Shanghai Greenland Shenhua – zespół prowadzony przez urugwajskiego szkoleniowca Gusa Poyeta, który łącznie wydał zimą 36,9 mln euro. Złożyły się na to przede wszystkim dwa transfery z klubów argentyńskich - napastnika Carlosa Teveza z Boca Juniors (10,5 mln euro), czy ofensywnego pomocnika Oscara Romero z Racingu Club (8,4 mln). Jednak niewiele mniej kosztowały krajowe transfery chińskich piłkarzy. Defensywny pomocnik Shilin Sun z Liaoning FC kosztował aż 8,2 mln euro, a Jianqing Mao z 1-ligowego SJZ Ever Bright – 4,75 mln euro.

Hebei China Fortune F.C. to kolejny klub, który znalazł się w top10 z wydatkami na poziomie 28, 44 mln euro. Co może wydać się zaskakujące – najdroższym piłkarzem tego klubu (i zarazem najdroższym transferem pomiędzy chińskimi drużynami w historii) okazał się Chengdong Zhang – 28-letni obrońca sprowadzony z BJ Sinobo Guoan za 20,44 mln euro (ósmy najdroższy transfer na świecie w 2017 roku). Drugim piłkarzem za którego wyłożono pieniądze, był Brazylijczyk Hernanes, którego ściągnięcie z Juventusu Turyn kosztowało 8 mln euro. Czas pokaże, czy drużyna prowadzona przez byłego szkoleniowca m.in. Realu Madryt i Manchesteru City – Manuela Pellegriniego skorzysta na tych zawodnikach.

REKLAMA

Ostatnim chińskim zespołem z pierwszej „10” światowych klubów najwięcej wydających na transfery jest Changchun Yatai F.C. Na ujemne saldo w kwocie 28,37 mln euro złożyło się tu przede wszystkim sprowadzenie z angielskiej Premier League 27-letniego nigeryjskiego napastnika – Oido Ighalo z Watfordu za 23,30 mln euro. Zawodnik, który nie błyszczał formą w ciągu ostatniego pół roku, nagle stał się szóstym najdroższym piłkarzem zimowego okna transferowego.

Chińska rewolucja piłkarska trwa więc w najlepsze – gigantyczne pieniądze wylewają się zza Wielkiego Muru, a do Azji sprowadzani są już nie tylko emeryci, czy przeciętniacy, ale też gwiazdy światowego formatu. Na potężnych piłkarskich inwestycjach Państwa Środka korzystają też polskie kluby. 29-letni węgierski obrońca Richard Guzmics  odszedł tej zimy z Wisły Kraków do Yanbian Funde za aż 1 mln euro. Z kolei Legii Warszawa udało się sprowadzić bez kwoty odstępnego – 25-letniego nigeryjskiego napastnika Daniela Chimę Chukwu, któremu skończył się kontrakt z klubem Shanghai Shenxin (druga klasa rozgrywkowa chińskiej ligi).

Ligę chińską opracował Marcin Nowak - blog Na Spalonym

REKLAMA

Marcin Nowak, Paweł Słójkowski, Przemysław Kornak, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej