MŚ Lahti 2017: Polacy nie "rozdzierają szat" po konkursie na normalnej skoczni
Polscy skoczkowie na spokojnie przyjęli wyniki konkursu na normalnej skoczni podczas mistrzostw świata w Lahti. Najbliżej medalu był Kamil Stoch, który zakończył rywalizację na czwartym miejscu.
2017-02-26, 09:26
Posłuchaj
Kamil Stoch po konkursie na normalnej skoczni (IAR)
Dodaj do playlisty
Przed zawodami Stoch był pewniakiem do medalu. W kwalifikacjach ustanowił nowy rekord skoczni (103,5 m), a głównego rywala - Stefana Krafta - pokonał wtedy aż o cztery metry, co na skoczni normalnej jest deklasacją. Nic więc dziwnego, że apetyty związane z jego występem były naprawdę duże.
- Jestem trochę zawiedziony, ale uważam, że mam do tego prawo. To jednak nie jest złość ani frustracja. Mogło być lepiej, gdybym oddał dwa normalne skoki to mógłbym cieszyć się z medalu. Koniec końców uważam, że nie mogę teraz się „biczować” bo uważam, że zrobiłem dobrą pracę. Poziom był bardzo wysoki i trzeba było się wznieść na wyżyny swoich umiejętności żeby odnieść sukces - ocenił podwójny mistrz olimpijski z Soczi.
O jedną pozycję niżej uplasował się Maciej Kot, który wcześniej wygrał jedyne w tym sezonie Pucharu Świata zawody na normalnej skoczni w Pjongczangu.
- Emocje się ze sobą przeplatają, łatwiej będzie je określić, kiedy na „chłodno” ocenię ten konkurs. To bardziej rozczarowanie, a nie złość. Rzeczywiście nadzieje były i są dalej wielkie. Mogę spojrzeć w lustro bo wiem, że dałem z siebie wszystko. Teraz chodzi o to żeby wyciągnąć wnioski i w kolejnym konkursie skoczyć lepiej - stwierdził Kot.
REKLAMA
To nie koniec mistrzostw
Od pierwszych treningów na mniejszym obiekcie w Lahti znakomicie spisywał się Dawid Kubacki. Po pierwszej serii sobotniego konkursu zajmował piąte miejsce, ale po drugim skoku sklasyfikowany został na ósmym miejscu.
- Walka była wyrównana, ale poziom wysoki. Trzeba przyznać, że różnice punktowe nie były bardzo duże. Dałem z siebie to co potrafiłem, było kilka osób po prostu lepszych, ale ja uważam, że też mogę być zadowolony - zaznaczył.
Czwarty z biało-czerwonych - Piotr Żyła - zajął 19. miejsce.
Okazję do rewanżu podopieczni Stefana Horngachera będą mieli na dużej skoczni. W czwartek drugiego marca odbędą się zawody indywidualne, a dwa dni później konkurs drużynowy. Stoch i spółka bronią zespołowego brązu, który przywozili z dwóch poprzednich czempionatów.
REKLAMA
bor
REKLAMA