Ekstraklasa: festiwal goli we Wrocławiu. Piast zdobywa punkty w walce o utrzymanie
Kibice obejrzeli we Wrocławiu siedem goli, a na koniec bójkę piłkarzy. Śląsk przegrał trzeci mecz rzędu i jest coraz bliżej strefy spadkowej. Piast zdobył pierwsze punkty na wiosnę i przerwał serię sześciu porażek.
2017-03-10, 21:03
Świetnie rozpoczęli goście, którzy już w pierwszej akcji zdobyli gola. Zaczęło się od błędu Słowaka Roberta Picha, który wyprowadzając akcję spod własnego pola karnego wdał się w pojedynek z Gerardem Badią i ją stracił. Hiszpański pomocnik Piasta zdecydował się na strzał z 20 metrów i trafił idealnie.
Powiązany Artykuł

Ekstraklasa
Po strzeleniu gola goście cofnęli się na własną połowę i wyczekiwali, co zrobi Śląsk. Wrocławianie byli częściej przy piłce, atakowali, ale mieli duże problemy z przebiciem się przez defensywę rywali. Kilka minut po stracie gola udało się to Hiszpanowi Joanowi Romanowi, który mocno wstrzelił piłkę w środek pola karnego, ale stojący kilka metrów przed pustą bramką Łukasz Zwoliński przepuścił ją między nogami.
To była najlepsza okazja Śląska w pierwszej połowie. Cały czas gospodarze mieli optyczną przewagę, ale razili niedokładnością. Piast popełniał ten sam grzech przy kontratakach. Mecz był toczony w niezłym tempie, ale właśnie przez brak precyzji z akcji obu drużyn nic groźnego nie wynikało.
Druga połowa zaczęła się jeszcze bardziej po myśli przyjezdnych niż pierwsza, bo już po 120 sekundach zdobyli drugiego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego przy biernej postawie defensorów Śląska Słoweniec Uros Korun z bliska wepchnął piłkę do siatki i było już 2:0 dla ekipy trenera Dariusza Wdowczyka.
Śląsk rzucił się do ataków i jedenaście minut później po precyzyjnym strzale Serba Aleksandara Kovacevica z rzutu wolnego było już tylko 1:2. To był początek szalonych kilkudziesięciu sekund na Stadionie Wrocław, bo zaraz po wznowieniu gry od środka boiska bramkę zdobył Badia. Wrocławianie chwilę później odpowiedzieli tym samym i było 2:3. Tym razem płaskim strzałem do siatki posłał piłkę Pich.
W kolejnych fragmentach meczu nadal nie brakowało okazji bramkowych i to dla obu ekip. Gospodarze nie mając nic do stracenie atakowali większą liczbą zawodników, a Piast kontratakował. I właśnie po jednej z takich akcji swojego trzeciego gola zdobył Badia. Hiszpan uderzył zza pola karnego tak, że Lubos Kamenar tylko odprowadził piłkę wzrokiem w górny róg bramki.
Śląsk próbował szybko odpowiedzieć, ale Piast przetrzymał napór gospodarzy. Z minuty na minutę widać było, że mimo dużej przewagi wrocławianie tracą nadzieję na odrobienie strat. Aż do 87. minuty, kiedy obrońcy gości się zagapili i niewysoki Pich strzałem głową nie dał szans Jakubowi Szmatule.
Wrocławianie rzucili się do szaleńczych ataków, a Piast bronił całym zespołem we własnym polu karnym. Przy jednym z rzutów rożnych nawet Kemenar powędrował w pole karne rywali, ale nie udało się już doprowadzić do remisu.
Po końcowym gwizdku doszło do bójki piłkarzy. Sędzia Szymon Marciniak po opanowaniu sytuacji i konsultacji z asystentem ukarał czerwonymi kartkami Łukasza Madeja i Herberta oraz Adama Mójtę żółtą, ale nie jest wykluczone, że Komisja Ligi może ukarać jeszcze innych zawodników.
Po meczu powiedzieli:
Dariusz Wdowczyk (trener Piasta): Kibice obejrzeli dzisiaj to, co najważniejsze, czyli bramki. Mogę podziękować moim zawodnikom za walkę, zaangażowanie, kilka fajnych akcji, ale też będziemy mieli o czym rozmawiać, bo były błędy, po których Śląsk wracał do gry. Nie powinno się to nam przydarzyć. Nie daliśmy sobie wyrwać w końcówce zwycięstwa i z tego się cieszę. Potrzebne nam są punkty, tak jak Śląskowi i życzę tego zespołowi trenera Janka Urbana. Nie wiem, o co poszło po końcowym gwizdku i z czego wyniknęła ta bójka. Wiem, że Hebert i Łukasz Madej dostali po czerwonej kartce, a Adam Mójta żółtą.
Jan Urban (trener Śląska): W drugiej połowie to był szalony mecz. Tracimy szybko gola, ale odpowiadamy i znowu tracimy bramkę. Gdyby ktoś mi powiedział, że przy trzech zdobytych golach nawet nie zremisujemy, to bym nie uwierzył. Cierpimy, bo musimy się oglądać za siebie. Spadek jest realny, bo wiemy, co się stało z Podbeskidziem Bielsko-Biała w tamtym sezonie. Można powiedzieć, że mogliśmy zaryzykować więcej, ale wydaje mi się, że do przodu rzuciliśmy wszystko. Nasz bramkarz w niektórych sytuacjach mógł zrobić więcej. Wiem, że długo nie grał, ale liczyliśmy na więcej. Postawiliśmy jednak na niego i już nic nie poradzimy. Po końcowym gwizdku puściły emocje. Sędzia Szymon Marciniak dokładnie to kontrolował i zobaczymy, co napisał w protokole. Trudno mi ocenić teraz i przewidywać, ilu moich zawodników może być zawieszonych.
REKLAMA
Śląsk Wrocław – Piast Gliwice 3:4 (0:1)
Bramki: 0:1 Gerard Badia (7), 0:2 Uros Korun (47), 1:2 Aleksandar Kovacevic (56-wolny), 1:3 Gerard Badia (57), 2:3 Robert Pich (58), 2:4 Gerard Badia (71), 3:4 Robert Pich (87-głową).
Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Mariusz Pawelec, Ryota Morioka. Piast Gliwice: Gerard Badia, Marcin Pietrowski. Czerwona kartka – Śląsk Wrocław: Łukasz Madej (po końcowym gwizdku za udział w bójce). Piast Gliwice: Herbert (po końcowym gwizdku za udział w bójce).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 6 262.
Śląsk Wrocław: Lubos Kemenar - Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Mateusz Lewandowski – Joan Roman, Aleksandar Kovacevic (76. Ostoja Stjepanovic), Łukasz Madej, Ryota Morioka, Robert Pich – Łukasz Zwoliński (72. Kamil Biliński).
Piast Gliwice: Jakub Szmatuła - Uros Korun, Marcin Pietrowski, Hebert – Bartosz Szeliga, Sasa Zivec (66. Michał Masłowski), Stojan Vranjes, Martin Bukata (66. Maciej Jankowski), Gerard Badia, Patrik Mraz (41. Adam Mójta) - Michal Papadopulos.
man
REKLAMA