Alfabet Ligue 1. Pasjonujący bój Dawida z Goliatem w rekordowym sezonie

Dawno nie było tak świetnego sezonu nad Sekwaną i Loarą. Futbol na najwyższym poziomie, rywalizacja niemal do samego końca - Ligue 1 wraca na piłkarski szczyt w wielkim stylu.

2017-05-30, 01:40

Alfabet Ligue 1. Pasjonujący bój Dawida z Goliatem w rekordowym sezonie
Piłkarze AS Monaco. Foto: CosminIftode / Shutterstock.com

A jak AS Monaco

Absolutna rewelacja tegorocznych rozgrywek. To był sezon Monaco, choć wielu upatrywało tylko dnia, w którym Paris Saint-Germain wyprzedzi ekipę ze Stade Louis II w tabeli. Ostatecznie nic takiego się nie stało, a oba zespoły zanotowały wspólnie aż 182 zdobyte punkty (historyczny rekord Ligue 1).

Klub z niewielkiego księstwa w bezpośrednich starciach wygrał u siebie z mistrzami Francji 3:1 i zremisował na wyjeździe 1:1.

YouTube/Ligue 1 Official

Od 20. kolejki zespół Monaco nie oddało już prowadzenia w Ligue 1, zdobywając w lidze 107 goli (!), tracąc jedynie 31, a więc notując imponującą średnią - 2,815 strzelonych bramek na mecz a różnicę bramkową - 76 goli na plusie. Tylko FC Barcelona może pochwalić się lepszym bilansem bramkowym spośród klubów z najsilniejszych lig Starego Kontynentu.

REKLAMA


Powiązany Artykuł

Marcin Nowak.jpg
Blog Na Spalonym

Mieszanka młodości (Kylian Mbappe, Thomas Lemar, Bernardo Silva, czy Benjamin Mendy) z rutyną (Radamel Falcao, Joao Moutinho, czy Kamil Glik) okazała się idealną "piłkarską potrawą" zaserwowaną nam przez portugalskiego szkoleniowca Monaco - Leonardo Jardima. Pozostaje pytanie - co w przyszłym sezonie zostanie z tej drużyny? Choć Monaco nie musi sprzedawać piłkarzy, by spokojnie przeżyć w futbolowym świecie, to przy olbrzymim zainteresowaniu największych gigantów piłkarzami ze Stade Louis II - może być niezwykle trudno zatrzymać największe gwiazdy tego sezonu.

YouTube/Ligue 1 Official

B jak Balotelli

Włoski napastnik znany z głupich wpadek pozaboiskowych i trwonienia swojego niewątpliwego talentu - dostał kolejną szansę na odrodzenie. Dwa lata temu, gdy przechodził do Liverpoolu, okazał się jednym z najgorszych transferów sezonu. Nie pomogło też wypożyczenie do Milanu, w którym niegdyś tak dobrze się spisywał. Dopiero przeprowadzka na Lazurowe Wybrzeże pomogła na nowo odrodzić się włoskiemu piłkarzowi. Pod okiem szwajcarskiego szkoleniowca - Luciena Favre'a 26-letni snajper strzelił 15 goli w 23 występach ligowych. Był najskuteczniejszym piłkarzem rewelacyjnie spisującej się Nicei, która dopiero w 20. kolejce oddała prowadzenie w ligowej tabeli - AS Monaco. Czy to oznacza, że Balotelli znów wraca do ścisłej czołówki światowych napastników? Na pewno zbyt wcześnie, by to przewidzieć, szczególnie mając w pamięci specyficzny charakter "Super Mario".

REKLAMA

C jak Champions League

Na zmagania na krajowych boiskach z pewnością duże przełożenie miały mecze Ligi Mistrzów. Tu obserwowaliśmy dwie niebywałe historie - drużyn, które do końca walczyły o mistrzostwo Francji. PSG miało olbrzymią szansę na olbrzymi sukces, gdy w pierwszym meczu 1/8 finału pokonało u siebie FC Barcelonę 4:0. W rewanżu byliśmy jednak świadkami kosmicznej remontady w wykonaniu "Dumy Katalonii", która w końcówce spotkania na Camp Nou przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę, wygrywając 6:1. Sporo po tym meczu mówiło się o fatalnych błędach sędziego, które z pewnością pomogły Barcelonie, ale nie da się ukryć, że piłkarze PSG też nie byli bez winy, oddając kompletnie rywalom inicjatywę w tym meczu. Klęska mistrzów Francji z pewnością psychicznie podłamała drużynę, choć na ligowych boiskach nie odbiło się to specjalnie na wynikach.

YouTube/Marcos Romo FILMS

Z kolei AS Monaco okrzyknięto w pewnym momencie "czarnym koniem" tegorocznych rozgrywek Ligi Mistrzów. Zespół Jardima w Champions League prezentował ten sam ofensywny styl, co na boiskach we Francji i z wielkim powodzeniem rywalizował z najsilniejszymi. Monaco najpierw wygrało grupę z Bayerem Leverkusen, Tottenhamem Hotspur i CSKA Moskwa, by w 1/8 finału odprawić z kwitkiem Manchester City. Potem przyszła kolej na Borussię Dortmund i mecz w cieniu zamachu na autokar niemieckiego klubu. W jaki sposób atak wpłynął na rywalizację na boisku ciężko powiedzieć, ale ekipa ze Stde Louis II dwukrotnie wygrała z zespołem z Dortmundu i dopiero w półfinale musiała uznać wyższość Juventusu Turyn.

YouTube/xKunComps

REKLAMA

Wyczerpujące mecze Ligi Mistrzów nie miały wpływu na ligowe mecze Monaco. Piłkarze wytrzymali rywalizację na obu frontach i mogli się cieszyć z mistrzostwa kraju.

D jak Depay

Memphis Depay przychodził z PSV Eindhoven do Manchesteru United jako jeden z największych talentów piłkarskich w Europie. Holendrowi nie udało się jednak podbić Premier League, nie dostawał też zbyt wielu szans od nowego trenera "Czerwonych Diabłów" - Jose Mourinho. Nic dziwnego, że z ulgą przyjął przeprowadzkę do Lyonu. Presja na 23-letnim pomocniku w tym klubie była zdecydowanie mniejsza. Widać, że spokojniejszy klimat wokół własnej osoby zdecydowanie przydał się Depayowi. Holender w 17. występach od stycznia 2017 roku zanotował 7 asyst i 5 goli. W tym gola sezonu Ligue 1, zdobytego z połowy boiska w marcowym starciu OL z Toulouse FC.

YouTube/Ligue 1 Official

E jak Edinson Cavani

Urugwajczyk po odejściu z PSG Zlatana Ibrahimovicia stał się kluczowym piłkarzem w ataku mistrzów Francji. Mimo iż drużyna z Parc des Princes w tym sezonie nie obroniła tytułu - ciężko mieć pretensje do 30-letniego snajpera.

REKLAMA

Napastnik zdobył w tym sezonie niemal dwa razy tyle bramek, co w poprzednim. We wszystkich rozgrywkach strzelił 49 goli, w porównaniu do 25 w poprzednim sezonie. Aż 35 z tych bramek zanotował w rozgrywkach Ligue 1, co dało mu koronę króla strzelców. Jeśli do któregoś z piłkarzy PSG można mieć pretensje o stracone szanse w tym roku - nie jest to Edinson Cavani.

YouTube/PSGcompsHD

F jak Favre

Szwajcarski szkoleniowiec Nicei jest jak król Midas z greckiej mitologii - czego się nie dotknie zamienia w złoto. Może nie do końca w złoto, bo mistrzostwa nie udało się Favre'owi wywalczyć, ale z pewnością trzecie miejsce w lidze i długie prowadzenie w tabeli Ligue 1 (do 20. kolejki) zrobiły na wielu bardzo dobre wrażenie.

To nie pierwszy taki sukces 59-letniego trenera. W 2006 roku wywalczył tytuł mistrza Szwajcarii z FC Zurich, po 25 latach oczekiwania na tytuł w tym klubie.

REKLAMA

Potem - w sezonie 2008/09 doprowadził Herthę Berlin do czwartego miejsca w lidze w sezonie, w którym ograł na własnym boisku Bayern Monachium 2:1. Dwa lata później ratował przed spadkiem Borussię Moenchengladbach, by w kolejnym sezonie 2011/12 wywindować upadającą drużynę na 4. miejsce w lidze. Jeszcze większy sukces osiągnął w sezonie 2014/15, gdy klub zajął trzecie miejsce, co oznaczało awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Teraz przyszedł czas na podbój Francji z Niceą. Jeśli Szwajcar dalej będzie wypracowywał wynik zdecydowanie ponad możliwości klubów, które prowadzi - być może już niedługo będzie miał okazję sprawdzić się w jednej z wielkich "firm" piłkarskich w Europie.

YouTube/Ligue 1 Official

G jak Glik

Gdy Kamil Glik po pięciu latach gry w Torino jechał do księstwa Monako był to na pewno piłkarski awans polskiego obrońcy. Zespół z Turynu to typowy średniak, który zwykle okupuje miejsce w środku tabeli ligi włoskiej (na koniec tego sezonu "Il Toro" zajęli 9. miejsce, w zeszłym byli na 12. pozycji). Przyjście do klubu, który gra w Lidze Mistrzów i bije się o najwyższe cele w lidze francuskiej było więc dla Glika dość łatwym wyborem. Ale chyba nawet on nie spodziewał się, że cała drużyna, jak i on sam - będą mieli za sobą tak udane 12 miesięcy. Mistrzostwo Francji, półfinał Ligi Mistrzów, do tego aż 6 goli środkowego obrońcy w rozgrywkach Ligue 1 i tylko dwa opuszczone ligowe mecze. Nic dziwnego, że 29-letni defensor (zresztą jako pierwszy Polak w historii) trafił do najlepszej "jedenastki" ligi, którą zdominowali zawodnicy AS Monaco.

REKLAMA

I jak Igor Lewczuk

Obrońca reprezentacji Polski na koniec sezonu miał co świętować w swoje 32. urodziny (urodzony - 30 maja). Piłkarz przybył do Girondins Bordeaux z Legii Warszawa za 1 mln euro, mając na uwadze, że "Żyrondyści" poprzedni sezon skończyli dopiero na 11. miejscu w Ligue 1. Wychowanek Hetmana Białystok pewnie nie spodziewał się tak udanych rozgrywek. Tymczasem klub z Bordeaux w końcówce ligowej batalii zdołał wywalczyć miejsce premiowane grą w Lidze Europy. Duża w tym zasługa Lewczuka, który zanotował 33 występy we wszystkich rozgrywkach swojego nowego klubu.

H jak horror

W zeszłym sezonie Paris Saint-Germain zdobyło mistrzostwo Francji w cuglach, zdobywając 96 punktów i przegrywając tylko dwa ligowe mecze w sezonie. Drugi Lyon i trzecie AS Monaco - miały do "Les Parisiens" aż 31 punktów straty na zakończenie rozgrywek. Wystarczy zauważyć, że PSG nie oddało prowadzenia w tabeli, począwszy od drugiej (!) kolejki Ligue 1.

W tym sezonie emocji było za to, co nie miara. Najpierw na zaskakującego lidera wyłoniła się OGC Nicea, która prowadziła w tabeli od 6. do 19. kolejki. Potem miejsca numer "1" nie oddało już AS Monaco, notując na koniec 95 punktów. Różnica pomiędzy mistrzowskim klubem, a drugim spadła jednak do 8 punktów. Horror trwał do 34. kolejki, gdy Paryżanie ostatecznie stracili wszelkie złudzenia po porażce w Nicei - 30 kwietnia (1:3).

REKLAMA

J jak Jardim

Bezsprzecznie największy wygrany tego sezonu wśród szkoleniowców. 42-latek przyszedł do klubu po mniejszych sukcesach w prowadzeniu Olympiakosu Pireus i Sportingu Lizbona. Ale dopiero w Monaco Jardimowi udało się wszystko perfekcyjnie ułożyć. Drużyna gra widowiskowo, ale potrafi być też odpowiedzialna w defensywie. Jest do bólu skuteczna, bardzo mocna psychicznie, świetnie zmotywowana, a także niesamowicie zgrana i wydaje się, że bardzo mocno zżyta ze sobą.

Jardim to nie tylko świetny taktyk i motywator - to też wyjątkowo dobry obserwator. Monaco nie szasta pieniędzmi. W tym sezonie sprowadziło sześciu piłkarzy za niezbyt wygórowane stawki. Mimo tego już trzech z nich stało się kluczowymi zawodnikami drużyny - Kamil Glika (z Torino), Benjamin Mendy (z Marsylii) i Djibril Sidibé (z Lille). Kolejny - Brazylijczyk Jorge z Flamengo, uważany jest za ogromny talent i perspektywę na przyszłość.

Absolutnie zasłużona nagroda dla trenera roku Ligue 1. Pytanie, czy Jardim za chwilę nie zostanie skuszony prowadzeniem jednego z gigantów Premier League, czy La Liga? Na razie Portugalczyk ma niezwykle ekscytującą drużynę na Stade Louis II i warto byłoby zobaczyć, czy w przyszłym sezonie jest w stanie jeszcze podnieść poziom gry tej ekipy.

REKLAMA

YouTube/AS MONACO

K jak Krychowiak

Jeden z największych przegranych sezonu. Wydawało się, że po udanym dla reprezentacji Polski Euro 2016 we Francji, a także świetnym sezonie w Sevilli - wybór Paryża na transfer jest strzałem w "10", szczególnie, że polski pomocnik przychodził tu wraz ze swoim szkoleniowcem z Andaluzji. Niestety rzeczywistość szybko zweryfikowała ten wybór. Krychowiak nie wytrzymał skoku jakościowego. Nie był w stanie wygrać rywalizacji z Marco Verrattim, Thiago Mottą, Blaise Matuidim, czy nawet z Adrienem Rabiot. Doszło do tego, że najdroższy transfer mistrzów Francji latem (około 30 mln euro) został odsunięty od pierwszego składu po przerwie zimowej.

Nie ma wątpliwości, że Krychowiak przegrał swoją szansę - chyba raczej umiejętnościami, brakiem wyjątkowego talentu, niż brakiem zaangażowania. Na pewno nie pomogły też konflikty w szatni PSG, o których sporo rozpisywała się francuska prasa. Krychowiak nie był zbyt popularny wśród kolegów z drużyny. Wszystko miało skończyć się nawet bójką z jednym z zawodników mistrza Francji. Całej historii pewnie nigdy nie poznamy, ale jedno jest jasne - PSG okrutnie straci na transferze Krychowiaka, a Polakowi nic nie zwróci roku bez grania w piłkę na najwyższym poziomie. Czas pogodzić się z błędami i rozpocząć nowy rozdział już zupełnie gdzie indziej.

REKLAMA

L jak Lacazette

Jedna z największych gwiazd francuskiej piłki. 26-letni Alexandre Lacazette spełnia pokładane w nim nadzieje. Francuz, od początku kariery związany z Olympique Lyon, od czterech sezonów regularnie jest w czołówce najlepszych strzelców Ligue 1. Ten sezon był najlepszy w jego wykonaniu. Łącznie w 45 spotkaniach zdobył 37 goli, z czego aż 28 w ligowych bojach. Dało mu to 100 ligowych goli w karierze (w 203 występach dla Lyonu), drugie miejsce w klasyfikacji strzelców za Edinsonem Cavanim, a także miejsce w jedenastce sezonu Ligue 1 oraz Ligi Europy. Pytanie, czy to nie pora na zmianę klubu, o czym Lacazette miał zresztą powiedzieć w jednym z wywiadów na początku tego roku.

M jak Mbappe

Bezsprzecznie największa gwiazda młodego pokolenia. 15 goli i 8 asyst na ligowych boiskach. Do tego wyśmienite występy w Lidze Mistrzów. Wychowanek słynnej akademii piłkarskiej Clairefontaine idzie śladami innych wielkich piłkarzy z tej szkółki. Porównania do Thierry'ego Henry'ego, który dokładnie 20 lat temu zdobywał z Monaco mistrzostwo Francji, nasuwają się same. Czy Mbappe zrobi taką karierę, jak słynny napastnik Arsenalu i FC Barcelony? Wszystko na to wskazuje. Największe kluby już szukają pieniędzy na sprowadzenie 18-latka w letniej przerwie. Czy Mbappe zostanie jeszcze w księstwie Monako, czy już w tak młodym wieku spróbuje swoich sił poza granicami kraju - dowiemy się zapewne wkrótce. Zdecydowanie jedno z najgorętszych nazwisk na transferowej giełdzie.

YouTube/ScoutNationHD

REKLAMA

N jak Nasser Al-Khelaifi

Właściciel PSG może się czuć zawiedziony. Puchar Francji, Puchar Ligi Francuskiej, wicemistrzostwo kraju i zaledwie 1/8 finału Ligi Mistrzów to nie są wyniki na miarę pieniędzy, jakie katarski biznesmen ponownie wyłożył w tym sezonie na odświeżenie drużyny. Nie wypalił jednak ani nowy trener, ani żaden z letnich transferów - Grzegorza Krychowiaka (30 mln euro z Sevilli), Hatema Ben Arfy (za darmo z Nicei), czy Jese (25 mln euro z Realu Madryt), który już po pół sezonu został wypożyczony do Las Palmas. Nasser Al-Khelaifi w styczniu na słabsze wyniki drużyny zareagował kolejnymi zakupami. Zarówno Julian Draxler (40 mln euro z Wolfsburga), jak i Goncalo Guedes z Benfiki (30 mln euro) powoli spłacają grube miliony w nich zainwestowane, ale ich niezłe występy nie wystarczyły na obronę tytułu przez klub z Parc des Princes.

Czy to oznacza, że przed kolejnym sezonem będziemy świadkami kolejnych transferów za petrodolary z Kataru? A może Nasser Al-Khelaifi postawi na model z wprowadzaniem utalentowanych wychowanków do drużyny, jak ma to miejsce choćby w drużynie Monaco? Na gwiazdę światowego formatu z pewnością zapowiada się Presenel Kimpembe, a być może już niedługo na jego poziomie dołączą kolejni młodzieżowcy z Paryża.

O jak Olympique Marsylia i Lyon

Kiedyś potęgi ligowe i europejskie. Lyon 7 lat z rzędu absolutnie zdominował rozgrywki Ligue 1, zdobywając mistrzostwo w sezonach: 2001–02, 2002–03, 2003–04, 2004–05, 2005–06, 2006–07, 2007–08. Przy okazji w kolejnym sezonie - 2009/10, dochodząc do półfinału Ligi Mistrzów. Marsylia w XXI wieku tylko raz sięgała po mistrzostwo, gdy prowadzona przez Didiera Deschampsa drużyna ze Stade Velodrome zdobyła trofeum w sezonie 2009/10.

Teraz obie ekipy nie mogą się równać z potęgą PSG, budowaną przez katarskie petrodolary oraz kapitalnym modelem wprowadzonym w AS Monaco. Obie drużyny na pewno stać jednak na więcej. Przy odrobinie szczęścia, kilku dobrych ruchach na rynku transferowym i stabilizacji na ławkach trenerskich - droga przynajmniej do Ligi Mistrzów stoi przed dwoma zespołami Olympique otworem.

REKLAMA

P jak PSG

Dwa trofea, pogrom FC Barcelony na Parc des Princes, a mimo wszystko - olbrzymie rozczarowanie. Możliwe, że po 4 mistrzostwach z rzędu (2012–13, 2013–14, 2014–15, 2015–16) zawodnikom PSG po prostu zabrakło motywacji a ich nowy trener - Unai Emery nie potrafił do nich dotrzeć. Nie ulega wątpliwości, że zadanie w tym roku było nad wyraz trudne, patrząc, jaki sezon ma za sobą AS Monaco. Ale też to klub z Paryża przed rozpoczęciem rozgrywek miał wszystkie karty w ręku.

Mimo rozczarowania - jest kilka jasnych punktów w drużynie PSG po tym sezonie i z pewnością grupa zawodników, na bazie których można budować drużynę na walkę o mistrzostwo w przyszłym sezonie. Pytanie, czy na gwałtowne ruchy zdecyduje się katarski właściciel PSG, czy ten sezon potraktuje tylko jako cenną lekcję na przyszłość? Na razie pożegnano jednego z bardzo zasłużonych dla klubu piłkarzy - Brazylijczyka Maxwella.

R jak Rybołowlew

Rosyjski magnat, były król nawozów (właściciel firmy Uralkali) do Monte Carlo przybył w poszukiwaniu podatkowych ulg. Gdy kupował Monaco w 2011 roku jego majątek wyceniany był na 8,5 miliarda dolarów. Klub szybko został wyciągnięty z tarapatów i awansował do Ligue 1 w 2013 roku. Dmitrij Rybołowlew nie szczędził pieniędzy na transfery. Za około 150 mln funtów kupił wóczas Radamela Falcao, Jamesa Rodrígueza i João Moutinho. Ricardo Carvalho i Éric Abidal przybyli z kolei skuszeni gigantycznymi pensjami. Wydawanie skończyło się jednak niemal tak nagle, jak się rozpoczęło. Być może spora w tym wina sprawy rozwodowej rosyjskiego oligarchy. W 2015 jego majątek został uszczuplony o co najmniej 564 miliony franków szwajcarskich (tyle zasądził szwajcarski sąd apelacyjny jego byłej żonie w sprawie rozwodowej, choć później doszło jeszcze do umowy pozasądowej pomiędzy byłymi małżonkami - kwoty ugody nie ujawniono).

REKLAMA

Nagle zaczęto mówić o zmianie strategii - zamiast kupować drogo, skupiono się na szukaniu młodych, perspektywicznych piłkarzy, rozbudowywano piłkarską akademię. Z początku wyglądało to po prostu na wielki odwrót rosyjskiego miliardera, spowodowany najprawdopodobniej żalem po nieuzyskaniu paszportu księstwa Monako, na którym tak bardzo mu zależało. Teraz wszyscy przeciwnicy Rybołowlewa w Monaco muszą "odszczekiwać" swoje zdanie na temat właścicielu klubu.

A ten spokojnie może kontynuować projekt, który wydaje się iść w kierunku budowy europejskiej potęgi na lata, szczególnie, jak spojrzymy już na pierwszy zakup na rynku transferowym zespołu ze Stade Louis II. 24 maja kontrakt z "Les Monégasques" podpisał Youri Tielemans - jeden z najbardziej utalentowanych pomocników na Starym Kontynencie został sprowadzony z Anderlechtu Bruksela za 25 mln euro.

REKLAMA

S jak Spadkowicze

Beniaminkowie Metz i Dijon utrzymali się w lidze. Trzeci z beniaminków - AS Nancy - największy wróg wspomnianego FC Metz, musiał pogodzić się ze spadkiem. Z ligi z hukiem wyleciała też korsykańska Bastia, której kibice pokazali się pod koniec sezonu z jak najgorszej strony. Ostatecznie z Ligue 1 spadł też Lorient po barażu z Troyes. W przyszłym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej we Francji pojawią się za to Strasbourg i Amiens.

YouTube/RC Strasbourg Alsace

T jak Transfery

Wśród największych niewypałów bez wątpienia pomocnik reprezentacji Polski - Grzegorz Krychowiak (około 30 mln euro z Sevilli do PSG). Ciężko wyrokować nad innymi zakupami klubu z Parc des Princes - Julianem Draxlerem (40 mln euro) i Goncalo Guedesem (30 mln euro) , którzy grają w PSG dopiero od stycznia.

Na pewno w zimowym oknie sporo działo się w Marsylii, gdzie powrócił z West Ham United Dimitri Payet (25 mln funtów). Wraz z nim klub zasilił najlepiej asystujący piłkarz Ligue 1 na koniec sezonu - Morgan Sanson (9 mln euro z Montpellier) i doświadczony lewy obrońca - Patrice Evra (za darmo z Juventusu). Wszystko w ramach projektu "OM Champions" zapoczątkowanego, po tym jak klub ze Stade Velodrome przejął Amerykanin Frank McCourt.

REKLAMA

YouTube/DROIT AU BUT TV

Nie próżnował też Olympique Lyon, sprowadzając z Manchesteru United Memphisa Depaya za około 17 mln funtów, o którym więcej można przeczytać pod literką "D".

Trzy transferowe strzały w dziesiątkę zanotowało AS Monaco - Kamil Glik (11 mln euro z Torino), Benjamin Mendy (13 mln euro z Marsylii) i Djibril Sidibé (15 mln euro z Lille), co znacznie przyczyniło się do zdobycia mistrzostwa Francji.

Mario Balotelli przyszedł do Nicei by reaktywować swoja karierę i z 15. ligowymi golami na koncie można napisać, że mu się to w pełni udało. Nicea zyskała w tym roku na transferach, a jakościowo dokonała skoku na podium Ligue 1. Duża w tym jednak zasługa najlepszego transferu na ławce trenerskiej, czyli przybycia Luciena Favre'a z Borussii Moenchengladbach.

REKLAMA

Wyprzedaż znów w Stade Rennes (skąd odeszli choćby Kamil Grosicki do Hull i Oussmane Dembele do Borussii Dortmund) i Lille OSC (Soufiane Boufal do Southampton i wspomniany Sidibe do Monaco), ale ten ostatni klub przynajmniej stara się szukać nowego Edena Hazarda (słynny wychowanek Lille), albo choć w połowie tak dobrego piłkarza, jak grający obecnie w Chelsea Belg i w styczniu kupiło z Ajaxu Amsterdam Anwara El Ghaziego za 7 mln euro.

U jak Unai Emery

45-letni Hiszpan przyszedł na Parc des Princes, zastępując na stanowisku pierwszego trenera Paris Saint-Germain Laurenta Blanca - legendę francuskiej piłki. Blanc zostawił klub po wygraniu trzech mistrzostw Francji, z kapitalnym wynikiem 73 proc. wygranych spotkań w 172. prowadzonych przez niego meczach PSG. Wydawało się, że ciężko powtórzyć taki wynik, ale przecież Emery na swoim koncie miał równie wielkie sukcesy w Sevilli, oczywiście pamiętając o skali i poziomie różniącym oba kluby.

Emery z zespołem z Andaluzji trzykrotnie z rzędu wygrywał Ligę Europy. Wydawało się, że właśnie po to jest ściągany do Paryża - by wygrać europejski puchar. Oczywiście nie Ligę Europy, a Ligę Mistrzów. Jak różnią się te rozgrywki mógł się przekonać już w fazie grupowej, gdzie zajął drugie miejsce za Arsenalem. Potem przyszło trudne losowanie i mecz z FC Barceloną na Parc des Princes. Ku zaskoczeniu wszystkich PSG rozgromiło "Dumę Katalonii" 4:0.

YouTube/Match Day Highlights

REKLAMA

Wydawało się, że zespół wreszcie zrozumiał na czym polega taktyka Emery'ego. Wreszcie widać było pełne zrozumienie na boisku piłkarzy "Les Parisiens". W niepamięć poszedł toporny styl gry i męczarnie na krajowym podwórku - wydawało się, że rodzi się wielka drużyna. Ale zaledwie tydzień później Emery popełnił kardynalny błąd, oddając kompletnie inicjatywę rywalom w rewanżu, skupiając się tylko na przeszkadzaniu. Pewnie by to wystarczyło do awansu, gdyby nie fatalne sędziowanie tego meczu, które przyniosło Barcelonie remontadę po zwycięstwie 6:1 na Camp Nou. Jednak błędy arbitra nie mogą nam przesłonić faktu, że Emery nie chciał podjąć rękawicy w Katalonii, tylko liczył na utrzymanie prowadzenia z pierwszego spotkania. I się przeliczył. Tak samo jak przeliczył się w lidze, gdzie ostatecznie porażka w Nicei 30 kwietnia zamknęła mu szansę na obronę tytułu mistrza Francji.

Ocena nie może być zatem inna, jak negatywna. I to mimo iż, Emery statystycznie wygrał więcej procentowo spotkań od niesamowitego wyniku Laurenta Blanca.

Zmiana trenera na Parc des Princes w najbliższym czasie nie wchodzi jednak w grę, o czym poinformował właściciel klubu.

REKLAMA

W jak wielki skandal

We Francji przed stadionami bywało już nieraz gorąco. Gorąco było nawet na samych trybinach. Ale dawno nie było takiej sytuacji, jak podczas spotkania Bastii z Lyonem, gdy korsykańscy kibole wtargnęli na murawę, by pobić piłkarzy rywali. Około 50-osobowa grupa chuliganów wtargnęła na boisko jeszcze w trakcie rozgrzewki. Po krótkiej wymianie ciosów - zawodnicy Lyonu uciekli do szatni dzięki wsparciu ochrony. Po godzinie sędzia postanowił rozpocząć mecz, ale w przerwie ponownie doszło do dantejski scen i powtórki z rozgrzewki. Sędzia zakończył mecz, Lyonowi został później przyznany walkower, a o zachowaniu kiboli z Bastii długo jeszcze we Francji będą pamiętać.

YouTube/TopCompilationTop

V jak Verratti

Marco Verrattii to jedna z przyczyn, czemu Grzegorz Krychowiak nie siedzi już nawet na ławce rezerwowych PSG. Środkowy pomocnik nie ma jednak tylko zadań defensywnych, ale też świetnie rozgrywa piłkę. Niewątpliwie - jeden z najlepszych piłkarzy tej ligi, być może nadzieja piłki na świecie w najbliższych latach. Ale Włoch w tym sezonie trochę "gwiazdorzy". Zawodnik dostał jedną z najbardziej kuriozalnych żółtych kartek w historii futbolu, po tym, jak podał piłkę swojemu bramkarzowi w dość dziwny sposób piłkę głową, lekceważąc przy tym rywali w opinii sędziego.

REKLAMA

Za takie zachowanie w kodeksie FIFA przewidziana jest kara i nie ma wątpliwości, że za brak szacunku do innych piłkarzy, a także samej gry - Włochowi należało się upomnienie. Może zapamięta tę sytuację i od tej pory skupi się tylko na wyśmienitej grze w piłce, którą nie raz pokazywał nam w tym sezonie.

Y jak Yohann Pelle

Bramkarz Olympique Marsylia miał najwięcej czystych kont (18) i prawie najwięcej obronionych strzałów w lidze (118 obron - drugie miejsce). Bez wątpienia godny następca takich gwiazd w bramce zespołu Stade Velodrome, jak niedawno - Steven Mandanda, a wcześniej - Fabien Barthez, Andreas Koepke, czy Pascal Olmeta.

YouTube/DROIT AU BUT TV

REKLAMA

Z jak Zmiana?

Niewielu ekspertów spodziewało się przełamania hegemonii Paris Saint-Germain przed rozpoczęciem tego sezonu, ale stało się - po czterech sezonach dominacji klubu z Parc des Princes trofeum powędrowało do Księstwa Monako. Pytanie, czy to tylko jednorazowy strzał, niebywała eksplozja kilku utalentowanych piłkarzy, czy początek problemów PSG w kolejnych sezonach?

Jak poważnie Monaco będzie budować swój ambitny projekt? Czy zachowa się trzon tej niezwykle utalentowanej drużyny? Czy Lucien Favre w Nicei jest w stanie podnieść poprzeczkę? Czy Lyon nawiąże do sukcesów z początku XXI wieku i wreszcie, czy po zmianie właściciela - Marsylia jest w stanie poważnie włączyć się w walkę o trofeum, w myśl projektu "OM Champions"?

Jedno jest pewne - był to pod wieloma względami rekordowy sezon Ligue 1. Niezwykle interesujący do niemal samego końca, niezwykle atrakcyjny dla kibiców. W końcu pierwszy raz w historii aż czterech piłkarzy strzeliło w tej lidze 20 lub więcej goli. A ofensywny, piękny dla oka styl gry Monaco to temat na oddzielny materiał. Dawno tak wielu powodów do radość nie mieli więc kibice we Francji. Oby mieli coraz więcej, gdyż po latach - liga francuska wraca na należne jej miejsce - w absolutnej czołówce Europy i to już nie tylko ze względu na petrodolary na Parc des Princes.

Więcej na blogu autora - Na Spalonym.

REKLAMA

Marcin Nowak, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej