Rosja 2018: Nie ma przełomu w sprawie polskich kibiców. Duńczycy wciąż nie chcą wpuścić ich na stadion

Nic nie zminiło się w sprawie polskich kibiców, którzy kupili bilety na miejsca w sektorach gospodarzy na mecz biało-czerwonych z Duńczykami. Mimo próśb i mediacji ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej sytuacja zależeć będzie od dobrej woli służb porządkowych.

2017-09-01, 19:11

Rosja 2018: Nie ma przełomu w sprawie polskich kibiców. Duńczycy wciąż nie chcą wpuścić ich na stadion
(zdjęcie ilustracyjne). Foto: katatonia82/Shutterstock.com

Polak Duńczyk dwa bratanki - takie powiedzenie raczej nigdy nie wejdzie do kanonu powiedzeń. A już na pewno nie przed meczem Dania - Polska w eliminacjach do mundialu w Rosji. Wszystko wskazuje na to, że choć polscy kibice legalnie kupili bilety na duńskie sektory, to mogą mieć poważne problemy, żeby wejść na stadion.

- Zgodnie z procedurami przed meczem odbyło się spotkanie z tak zwanym oficerem do spraw bezpieczeństwa na stadionie. Przedstawiliśmy podczas tego spotkania nasz punkt widzenia i jeszcze raz apelowaliśmy o odpowiednią postawę. Prosiliśmy wręcz, żeby Duńczycy zgodzili się na ustępstwa. Oni obstają jednak twardo przy swoim. Nie zadziałał nawet argument, że weźmiemy odpowiedzialność za to, co będzie się działo na trybunach - powiedział nam Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Zgodnie z prawem Duńczycy udostępnili na ten mecz 5% powierzchni trybun polskim kibicom. Zainteresowanie kluczowym meczem w grupie, mała odległość a z drugiej strony duża Polonia w kraju naszych północnych sąsiadów spowodowały, że znaleźli się także chętni na wejściówki gospodarzy. Polacy skorzystali więc z elektronicznego systemu zakupów i jak mówi się nieoficjalnie może być ich na trybunach nawet 20 tysięcy.

REKLAMA

Kiedy gospodarze zrozumieli co się stało oraz ile adresów mailowych ma w końcówce domeny e-mailowej PL, postanowili że nakażą naszym kibicom oddać bilety. Szansa na to była do środy, a odzew, jak można się było spodziewać, mały. To zaostrzyło tylko spór. Początkowo Duńczycy mówili o tym, że nie pozwolą wejść na sektory gospodarzy nikomu, kto będzie ubrany w biało-czerwone barwy. Ostatecznie stanęło na tym, że ubranie nie będzie miało znaczenia. Z kwitkiem odejdzie każdy Polak, który będzie chciał usiąść pomiędzy kibicami z Danii.

Główny duński argument jest taki, że pomieszanie kibiców może doprowadzić do burd. Tym bardziej, że polscy kibice wciąż nie mają tam najlepszej reputacji i uznawani są za nadużywających alkoholu. PZPN co prawda przekonywał do ostatniej chwili, że to tendencyjne myślenie i tak jak Polska może być dumna ze swojej reprezentacji, tak kibice są od niej jeszcze lepsi. Nie pomogły ani prośby, ani groźby.

REKLAMA

Otwartym pozostaje pytanie jak będzie wyglądać weryfikacja polskich kibiców. Nie wykluczone, że Duński Związek Piłki Nożnej zablokuje wszystkie "polskie" bilety i już przy próbie wejścia na stadion elektroniczny system nie pozwoli im przejść przez kołowroty. Więcej szczęścia nasi fani mogą mieć jeśli ich obecność na stadionie będzie zależała od służb porządkowych, bo przecież wielu Polaków mieszkających na stałe w Danii zna ten język i dzięki temu będą mieli większe szanse na ominięcie kontroli.

Atmosfera przed meczem daleka jest od wspaniałej. Część polskich kibiców już została zatrzymana przez służby porządkowe. Niekoniecznie dlatego, że miała bilety na duńskie sektory

Piotr Tokarski, PolskieRadio.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej