Liga Europy: 30-letni trener idzie na podbój Starego Kontynentu
TSG 1899 Hoffenheim to klub, który w ostatnich latach obok RB Lipska zrobił największy postęp ze wszystkich niemieckich zespołów. Olbrzymia w tym zasługa Juliana Nagelsmanna, najmłodszego trenera w historii Bundesligi.
2017-09-14, 19:31
W 2000 roku drużyna popularnych "Wieśniaków" grała jeszcze w piątej klasie rozgrywkowej, by zaledwie 8 lat później cieszyć się z awansu do Bundesligi. W ostatnim sezonie klub z niewielkiej miejscowości w Badenii-Wirtembergii zrobił kolejny niewiarygodny krok - awansował po raz pierwszy w swojej historii do fazy eliminacyjnej Ligi Mistrzów.
Praca od podstaw
Powiązany Artykuł
Dział opinii
W meczu o awans do fazy grupowej Hoffenhiem musiał, co prawda uznać wyższość słynnego Liverpoolu FC (3:6 w dwumeczu), ale ich debiutancka przygoda z europejskimi pucharami wciąż nie dobiegła końca. Drużyna zaczyna właśnie rywalizację w fazie grupowej Ligi Europy.
Zespół budowany za pieniądze magnata komputerowego Dietmara Hoppa zbiera owoce ciężkiej pracy w ostatnich latach. Projekt w Hoffenheim można trochę porównać do sytuacji AS Monaco we Francji. Pieniądze nie są wyrzucane na wielkie nazwiska - tylko perspektywicznych zawodników, którzy mają czas by spokojnie wejść na wyższy poziom.
REKLAMA
Wszystko to pod okiem jednego z najmłodszych szkoleniowców w Europie - 30-letniego obecnie Juliana Nagelsmanna, który od 2008 roku pracował z młodzieżą tego klubu (w 2014 roku poprowadził drużynę do lat 19 do juniorskiego mistrzostwa Niemiec), a teraz świetnie sprawdza się w roli szkoleniowca pierwszej drużyny.
Najmłodszy trener w historii Bundesligi
Nagelsmanna już w 2015 roku, gdy miał 28 lat, mianowano na następcę Holendra Huuba Stevensa. Miał objąć zespół od początku sezonu 2016/17. Tym samym stał się on najmłodszym szkoleniowcem klubu Bundesligi w historii. W roli pierwszego trenera zadebiutował nawet wcześniej, gdy Stevens zrezygnował z funkcji z powodów zdrowotnych w lutym 2016 roku.
Młody Niemiec obejmował klub, gdy drużyna piastowała 17. miejsce i groziło jej widmo spadku z niemieckiej ekstraklasy. Do bezpiecznej pozycji brakowało jej aż 7 punktów. Jednak pod wodzą ambitnego szkoleniowca zespół wygrał 7 z 14 ostatnich spotkań i na koniec sezonu znalazł się punkt nad strefą barażową o utrzymanie.
W kolejnym sezonie Hoffenheim kontynuowało świetną formę. To między innymi dzięki Nagelsmannowi TSG 1899 pozostawało najdłużej niepokonanym zespołem spośród wszystkich klubów największych lig Europy. Dopiero 28 stycznia 2017 roku w 18. kolejce Bundesligi ekipa "Wieśniaków" przegrała z RB Lipsk swój pierwszy mecz w sezonie. Rozgrywki zakończyła na 4. miejscu w tabeli i mogła się cieszyć z awansu do europejskich pucharów po raz pierwszy w historii klubu.
REKLAMA
YouTube/Bundesliga
Szlifowanie młodych talentów
Hoffenheim w letnim oknie transferowym utrzymał większość swoich najlepszych piłkarzy (Oliver Baumann, Benjamin Hübner, Pavel Kaderabek, Kerem Demirbay, czy Andrej Kramarić) i utalentowanego trenera na kolejny sezon. Odszedł co prawda świetny środkowy obrońca - 22-letni Niemiec Niklas Sule za 20 mln euro do Bayernu Monachium, w tym samym kierunku poszedł jeszcze 27-letni niemiecki pomocnik Sebastian Rudy (bez kwoty odstępnego), a do tego doszedł transfer 23-letniego niemieckiego lewego obrońcy Jeremy Toljana, którego za 5 mln euro kupiła Borussia Dortmund. Jednak Nagelsmannowi udało się szybko załatać dziury w kadrze.
Powiązany Artykuł
Alfabet Bundesligi. Mistrz ten sam, ale liga jakby ciekawsza
Postawił na 19-letniego holenderskiego stopera Justina Hoogmę z Heraclesu Almelo (kosztował 2,7 mln euro), wypożyczył bocznego obrońcę 19-letniego Niemca Felixa Passlacka z Borussii Dortmund, do tego doszedł 24-letni niemiecki pomocnik Nico Schulz za 3 mln z Borussii Moenchengladbach, czy 27-letni norweski pomocnik Havard Nordtveit z West Ham United za 8 mln euro. W ofensywie pojawił się wielce utalentowany 22-letni niemiecki skrzydłowy Serge Gnabry, za którego wypożyczenie z Bayernu Monachium zapłacono 1 mln euro.
REKLAMA
Jak widać Nagelsmann lubi stawiać na młodzież. Wystarczy zauważyć, że cała drużyna Hoffenheim ma średnią wieku 24 i pół roku. Młody trener lubi więc pracę z perspektywicznymi talentami, być może dlatego, że sam jest takim młody talentem na ławce trenerskiej.
Przyszłość w Bayernie Monachium?
Nagelsmann jest ostatnio przedstawiany przez media jako idealny następca Carlo Ancelottiego w Bayernie Monachium. Zresztą w tym sezonie szkoleniowiec "Wieśniaków" wygrał już batalię z Bawarczykami. W ostatniej kolejce Bundesligi pokonał zespół Ancelottiego 2:0.
YouTube/
Nie było to pierwsze zwycięstwo Nagelsmanna z mocarnym Bayernem. Młody trener ma na razie fantastyczny bilans spotkań z klubem z Monachium - 2 zwycięstwa i 1 remis.
REKLAMA
Sam Nagelsmanna nie kryje, że praca w Bayernie byłaby dla niego wyróżnieniem. Ostatnio przyznał to w rozmowie z niemieckim Eurosportem.
- Bayern ma dla mnie duże znaczenie. Przez wiele lat mieszkałem w Monachium. Pochodzę z Landsberg am Lech, która to miejscowość nie jest daleko od Monachium. Moja żona i dziecko wkrótce się tam przeniosą. Budujemy w Monachium dom. Dlatego mamy silne więzi z tym rejonem - wyjaśnił.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Marcin Nowak - blog Na Spalonym
- Jednak nawet jeśli nie będę nigdy szkoleniowcem Bayernu i tak będę szczęśliwym człowiekiem. Jestem bardzo, bardzo zadowolony ze swojego życia. I choć Bayern uczyniłby mnie jeszcze szczęśliwszym, moje dobre samopoczucie nie zależy tylko od tego - dodał.
Słowa Nagelsmanna wywołały burzę w mediach i zapytania o lojalność w stosunku do Hoffenheim. Młody szkoleniowiec zdystansował się od nich przy okazji następnej konferencji prasowej. Nie zmienia to jednak faktu, że kontrakt Nagelsmanna wygasa w 2021 roku, ale posiada specjalną klauzulę, dzięki której może odejść do czołowego klubu dwa lata wcześniej, czyli w 2019 roku. Właśnie wtedy wygasa też kontrakt Carlo Ancelottiego z Bayernem. Nic dziwnego, że spekulacje w sprawie przyszłości Nagelsmanna narastają.
REKLAMA
Na razie jednak 30-latek skupia się na wyzwaniach, jakie niesie ten sezon. Imponująco rozpoczął rozgrywki Bundesligi. Hoffenheim jest w tej chwili wiceliderem po trzech kolejkach z 7. punktami na koncie (dwa zwycięstwa i jeden remis). Dokładnie tyle samo punktów, ale lepszy bilans bramkowy ma lider - Borussia Dortmund. No i oczywiście Nagelsmann zaczyna batalię w Lidze Europy, która może być słodkim pocieszeniem po odpadnięciu w eliminacjach do Ligi Mistrzów.
Więcej na blogu autora - Na Spalonym.
Marcin Nowak, PolskieRadio.pl
REKLAMA