Liga Mistrzów: odrodzenie angielskich drużyn w Europie? Kibice Premier League mają powody do radości

Fani Premier League nie mieli w ostatnich latach powodów do zadowolenia po występach swoich drużyn w Lidze Mistrzów. Faza grupowa trwających rozgrywek pokazuje jednak, że sytuacja może się odmienić.

2017-11-03, 14:12

Liga Mistrzów: odrodzenie angielskich drużyn w Europie? Kibice Premier League mają powody do radości

W tym sezonie minie 10 lat od momentu, w którym o finał Ligi Mistrzów walczyły cztery zespoły z Premier League. W najważniejszym meczu 2008 roku Manchester United po rzutach karnych pokonał Chelsea i został najlepszą drużyną w Europie. W następnych czterech latach Anglicy mieli drużynę w finale. Później jednak coś się zacięło i po tym, jak "The Blues" w 2012 roku zwyciężyli z Bayernem, zaczął się dość wstydliwy okres.

Wiemy, że liga angielska jest fantastycznym produktem, w którym są gigantyczne pieniądze, przyciągającym graczy największego formatu, dającym rok po roku kapitalną walkę o mistrzostwo. Europa była zupełnie inną bajką...

Od 2012 roku wyspiarski zespół nie był nawet blisko wygranej. Przedstawiciele Premier League zbierali regularne lanie w fazie pucharowej, czasem zdarzało się, że nie potrafili wyjść z grupy. Najbardziej bolały jednak starcia z europejskim topem - tutaj widać było po prostu różnicę klasy.

Wyglądało na to, że uznawana za jedną z najlepszych lig świata stworzyła swoją bańkę, w której mogła żyć spokojna i przekonana o własnej wartości aż do chwili, kiedy trzeba było stanąć oko w oko z drużynami z kontynentu. Wychodzenie ze "strefy komfortu" stało się bardzo bolesne.

REKLAMA

Tłumaczenie? Wśród powodów takiego stanu rzeczy bardzo często wymieniano napięty kalendarz i wyjątkowo wyrównaną ligę.
Dużo bardziej spłaszczona tabela wymaga większego zaangażowania w krajowe rozgrywki. Tu nie zdarzają się sytuacje, kiedy zespół szybko zdobywa przewagę, a później ma margines błędu.

Wyrobienie sobie kilkunastopunktowej przewagi w Premier League na początku właściwie się nie zdarza. Mimo tego sugerowanie, że w pozostałych czołowych ligach Europy mistrzowie nie muszą grać na maksimum możliwości, jest nadużyciem. Anglicy od lat mieli też problem ze szkoleniem młodzieży i wychowankami. Teraz jednak widać światełko w tunelu. W Tottenhamie błyszczy Harry Kane, świetny mecz z Realem rozegrali Dele Alli i Kieran Trippier, wspomagani przez Erica Diera. Manchester City ma Reheema Sterlinga, Johna Stonesa i Kyle'a Walkera, a Manchester United Marcusa Rashforda i Phila Jonesa. Można ich uznać za trzon "Trzech Lwów".

Od kilku miesięcy widzimy coś, co daje Anglikom powody do optymizmu. Na 20 spotkań fazy grupowej kluby z Anglii wygrały 15, 4 razy remisowały. Jedyną porażkę poniosła Chelsea, która we wtorek została rozbita przez Romę.

Komplet zwycięstw na swoim koncie mają obie ekipy z Manchesteru. "Czerwone Diabły" muszą poczekać na wyjście z grupy, ale inny scenariusz nie wchodzi tu w grę. "Obywatele" deklasują konkurencję zarówno na krajowym podwórku, jak i w pucharach.

REKLAMA

Tottenham, skazywany na pożarcie w grupie śmierci z Realem i Borussią, po rozbiciu 3:1 "Królewskich", w środę zapewnił sobie grę w fazie pucharowej. U każdej z tych drużyn widać bardzo dużą świadomość taktyczną, powrót Manchesteru United do Ligi Mistrzów to kolejny krok w stronę powrotu na właściwy tor i walki o najwyższe cele. Ich lokalny rywal pod wodzę Pepa Guardioli wreszcie wygląda tak, jak chcieli tego kibice. Zachwyca nie tylko ich, ale też ekspertów. Porywający, ofensywny futbol zdobywa wielkie uznanie.

Mauricio Pochettino przebył z Tottenhamem długą drogę i w kilka sezonów całkowicie odmienił zespół, który nie ma żadnych kompleksów, stworzył gwiazdy największego formatu. Argentyńczyk potrafi wyciągać wnioski, nie boi się ryzykować, doskonale zna swoich piłkarzy i ma ich pełne zaufanie. Wszystko to zaprocentowało.

REKLAMA

Chelsea i Liverpool nie grają może fenomenalnie, ale ich awans jest bardzo prawdopodobny.

Do końca rywalizacji w grupach zostały dwa spotkania. Prawdziwe schody jednak dopiero się zaczną. Patrząc na formę angielskich drużyn, można zaryzykować stwierdzenie, że nawet trudne losowanie nie będzie skazywać ich na pożegnanie z Ligą Mistrzów.

Czy Premier League wreszcie zamknie usta krytykom? Na razie ofensywa trwa w najlepsze.

ps, PolskieRadio.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej