Liga Mistrzów: faza grupowa za nami. Kto oczarował, a kto zawiódł najbardziej?

W środę poznaliśmy komplet drużyn, które awansowały do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Dostaliśmy solidną porcję piłkarskich wrażeń, świetne mecze, niespodzianki i wspaniałe gole - co z grupowej rywalizacji zapamiętamy najlepiej?

2017-12-07, 14:20

Liga Mistrzów: faza grupowa za nami. Kto oczarował, a kto zawiódł najbardziej?

Posłuchaj

Postawę angielskich drużyn w fazie grupowej Ligi Mistrzów podsumował Adam Dąbrowski (IAR)
+
Dodaj do playlisty

16 zespołów zostało na placu boju o najważniejsze trofeum klubowej piłki nożnej. Sądny dzień już za nami, rozgrywki wkroczą w kolejny etap, w którym miejsce na błędy i zniżkę formy będzie ograniczone do minimum. Losowanie par 1/8 finału odbędzie się w poniedziałek 11 grudnia w Nyonie.

Możemy wyciągać pierwsze poważniejsze wnioski, powoli wskazywać faworytów i zastanawiać się nad tym, kto może okazać się czarnym koniem tego sezonu. Nad czym warto pochylić się na sekundę, zanim wkroczymy na pucharową ścieżkę?

Rozczarowania i dostarczyciele punktów

Oswoiliśmy się już z faktem, że wśród tych, których możemy chwalić, występuje spora rotacja, tym razem jednak zmian było naprawdę dużo, a kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia, kiedy to nie poznawali swoich klubów na oczy. 

W ubiegłym roku zachwycaliśmy się Monaco, które szturmem wdarło się na salony piłkarskiej elity, raz po raz zapewniając prawdziwą ucztę. Dwumecz z Manchesterem City był czymś, co można by oglądać w nieskończoność. Świetna, zjawiskowa i otwarta piłka, styl pełen polotu, który gwarantowały wschodzące gwiazdy... Monaco "kupiło" właściwie wszystkich, zarówno fanów, jak i ekspertów, pożegnało się z marzeniami o tytule dopiero w półfinale.

REKLAMA

Tym razem nastąpił zimny prysznic. Zespół sprzedał największe gwiazdy, zawodził praktycznie na całej linii, w fazie grupowej zdobył zaledwie 2 punkty, a przecież nie znalazł wśród zespołów ze ścisłej światowej czołówki. Jeśli chodzi o rozczarowania, to bez wątpienia mamy tu do czynienia z największym. 

"

Ale to nie koniec. Z grupy nie wyszło Atletico Madryt. Oczywiście, rywale byli trudni, a w wielu momentach szczęścia zabrakło. Ale kiedy dwa razy remisuje się z Karabachem Agdam, nie można myśleć o awansie. Przyzwyczailiśmy się do tego, że nieustępliwi Hiszpanie z Diego Simeone za sterami co roku są przekleństwem teoretycznie silniejszych drużyn. Tym razem muszą zadowolić się Ligą Europy.

Ta kampania jest też bolesną klęską dla Borussii Dortmund, która w grupie śmierci nie zdołała wygrać ani razu, nawet kiedy musiała grać z outsiderem - APOEL-em Nikozja. Z Realem i Tottenhamem zespół powalczył, rzucił wyzwanie, momentami wyglądał bardzo dobrze. Ale koniec końców w tych meczach nie zdobył nawet punktu, a Cypryjczyków wyprzedził tylko dzięki lepszej różnicy bramek.

REKLAMA

Zawiodło także Napoli. Zewsząd było słychać opinie o świetnym futbolu, jaki pokazują Włosi, wyniki w Serie A w pełni to potwierdzały. Piotr Zieliński i spółka nie dali rady rywalizować z Manchesterem City, ale drugie miejsce przegrali w innych meczach, z Szachtarem i Feyenoordem. Wydawało się, że uda się rzutem na taśmę ocalić fazę pucharową. Nic z tego.

Największym dostarczycielem punktów została Benfica. Portugalczycy nie zdobyli nawet jednego punktu i pożegnali się z rozgrywkami w kompromitujący sposób. Na pocieszenie można tylko stwierdzić, że Liga Europy zapowiada się w tym sezonie naprawdę świetnie.

REKLAMA

Niepokonani

Kompletu punktów w fazie grupowej nie zdobył nikt, co tylko podkreśla, jak wysoki był poziom. Cztery zespoły nie przegrały ani jednego spotkania - to Barcelona, Liverpool, Besiktas i Tottenham.

Najbardziej zaskoczyli oczywiście Turcy, którzy bez problemu poradzili sobie z rywalami, prezentowali bardzo równą formę. Ich przeciwnicy nie byli może najtrudniejsi, jednak przed rozpoczęciem rozgrywek można było spodziewać się tutaj praktycznie każdego rozstrzygnięcia. 

Barcelona w swoich sześciu meczach nie rzuciła na kolana, jednak szła po swoje bez najmniejszych problemów, cel został osiągnięty. Najbardziej imponowała defensywa, która pozwoliła sobie tylko na stratę zaledwie jednego gola.

Tottenham był skazywany na pożarcie, jednak zachwycił swoich kibiców, dwa razy pokonując Borussię Dortmund, wywożąc punkt z Santiago Bernabeu i ogrywając na Wembley Real w meczu, który w północnym Londynie będzie wspominany przez długie lata. Rywal z Premier League, Liverpool, pokazał świetną skuteczność, w swojej drodze do fazy 1/8 finału potrafił rozgromić Spartaka i Maribor po 7:0. Kapitalna ofensywa czyni z "The Reds" rywala, z którym musi liczyć się absolutnie każdy.

REKLAMA

Salah, Firmino, Coutinho, Mane... każde z tych nazwisk sprawia, że nawet najlepszym obrońcom mogą zatrząść się nogi.

Anglia wstaje z kolan

Na 16 drużyn, które pozostały w grze, połowa pochodzi z Anglii i Hiszpanii. Premier League po latach słabości ma aż pięciu przedstawicieli w 1/8 finału, La Liga zaś trzech. 

REKLAMA

Kilka poprzednich sezonów było dobrą okazją, by szydzić z zespołów z Wysp, teraz jednak wygląda na to, że sytuacja może się zmienić. Ogromne wrażenie zrobił Manchester City, który aż do ostatniego meczu pewnie kroczył zwycięską ścieżką. Tottenham i Liverpool w tym momencie można uznać za czarne konie rozgrywek, wydaje się, że są w stanie pokonać każdego, jeśli trafią na swój dzień.

Chelsea skomplikowała swoją sytuację, a drugie miejsce może sprawić, że wpadną na bardzo trudnego rywala. Manchester United pod wodzą Mourinho wreszcie złapał właściwy rytm. Do czego to wszystko wystarczy? Na razie możemy się tylko zastanawiać, pierwsze odpowiedzi poznamy już wkrótce. Progres jest jednak widoczny gołym okiem.

Walka o koronę dopiero przed nami

Można było spodziewać się tego, że skutecznością będzie brylował Ronaldo.

Portugalczyk zdobył dziewięć goli w sześciu spotkaniach fazy grupowej piłkarskiej Ligi Mistrzów i jest liderem klasyfikacji strzelców. O trzy trafienia mniej zanotowało pięciu innych zawodników. Trzykrotnie do siatki trafił Robert Lewandowski.

REKLAMA

W środę Ronaldo zdobył 114. gola w karierze w tych rozgrywkach i jest zdecydowanym liderem klasyfikacji wszech czasów. Lionel Messi z Barcelony ma o 17 trafień mniej.

Klasyfikacja strzelców:

9 goli - Cristiano Ronaldo (Real Madryt)
6 - Wissam Ben Yedder (Sevilla)
Edinson Cavani (Paris Saint-Germain)
Neymar (Paris Saint-Germain)
Harry Kane (Tottenham Hotspur)
Roberto Firmino (Liverpool)
5 - Vincent Aboubakar (FC Porto)
Philippe Coutinho (Liverpool)
Mohamed Salah (Liverpool)

Wszyscy z tych piłkarzy grają dalej, na liście nie ma Leo Messiego, który na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

REKLAMA

Faworyci?

Faza pucharowa zapowiada się wybornie przede wszystkim dlatego, że niezwykle trudno jest pokazać zespół, który na każdego z potencjalnych rywali będzie patrzył z góry. We wtorek Bayern zemścił się na PSG za lanie w Paryżu, pierwszą porażkę w sezonie poniósł Manchester City, co tylko potwierdziło to, że wydawanie jednoznacznych opinii na temat szans poszczególnych drużyn niesie za sobą pewne ryzyko. Z drugiej strony wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, jaką mocą dysponują te ekipy.

Real Madryt od początku sezonu nie przekonuje, Barcelona wydawała się kroczyć gdzieś z boku, nie przyciągając uwagi, podobnie jak Manchester United. Ci, którzy zdążyli skreślić na samym początku Bayern Monachium, dostali duży materiał do przemyśleń po świetnym zwycięstwie Bawarczyków nad PSG. Podobnie może być z Juventusem, który na swój wielki mecz w tej edycji Ligi Mistrzów dopiero czeka.

Patrzymy na potencjalne pary 1/8 finału i widzimy, że tam wydarzyć może się praktycznie wszystko. Nie ma drużyny, która znalazła się tam przypadkiem, nie ma nikogo, kto nie miałby atutów potrzebnych do tego, by sprawić niespodziankę i wyeliminować silniejszego rywala. Pewni możemy być tego, że nie będziemy się nudzić. W razie czego zadba o to Paulo Fonseca, trener Szachtara.

REKLAMA

Po ostatnim meczu fazy grupowej Goal.com pokusił się o zestawienie najlepszej jedenastki tej odsłony rozgrywek. 

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej