Małyszomania niedługo się skończy
Małyszomania dosyć szybko będzie się wygaszała i zainteresowanie kibiców przejdzie na nowe gwiazdy sportu, gdyż świadomość społeczna nie lubi pustki - uważa prof. dr hab. Zbigniew Nęcki z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
2011-03-27, 16:16
- Małysz znakomicie, przez długi czas zaspokajał naszą potrzebę symbolicznego sukcesu i poczucia dumy narodowej. Teraz będzie chwila poszukiwania nowego bohatera - powiedział Nęcki i dodał, że "cała miłość Polaków do skoków narciarskich minie, jak mgiełka jesiennego poranka".
Zdaniem psychologa dzięki temu, że Małysz zakończył karierę w momencie, gdy znajdował się na szczycie, w pamięci kibiców pozostaną przede wszystkim jego sukcesy.
Zjawisko "małyszomanii", czyli uwielbienie i podziw kibiców dla Adama Małysza, zrodziło się na początku wieku po jego świetnych występach w Pucharze Świata i mistrzostwach świata. Sukcesy zawodnika spowodowały ogólnonarodowe zainteresowanie skokami narciarskimi, a jego występy na żywo i w relacjach telewizyjnych śledziły miliony Polaków.
Przez dziesięć lat trwania "małyszomanii" w Polsce powstawały fankluby i portale internetowe miłośników skoczka. Śpiewano o nim piosenki.
W sobotę 26 marca na Wielkiej Krokwi w Zakopanem odbył się benefis Małysza, który oficjalnie zakończył jego karierę. Skoczek, mimo trudnych warunków pogodowych, oddał swój ostatni skok. Na trybunach oglądało go wtedy ponad 20 tysięcy osób, w tym para prezydencka.
REKLAMA
pk
REKLAMA