Kibole demolują, a działacze grzecznie płacą
Podczas sobotniego meczu pomiędzy Cracovią a Lechią, chuligani znajdujący się w sektorze przeznaczonym dla kibiców gości, dokonali jego dewastacji. Pracownicy stadionu w Krakowie podliczają straty.
2011-04-11, 14:50
- Wyrwane ze ścian zostały grzejniki, sektor zalany jest wodą. Zdemolowane ubikacje, umywalki, armatura, poodrywane są podwieszane sufity, łącznie z lampami - wyliczał godzinę po meczu Ireneusz Smaś, kierownik ds. bezpieczeństwa w Cracovii. - Policyjni technicy stwierdzili, że na skutek podpalenia kosza w żeńskiej toalecie włączył się system przeciwpożarowy, to przyczyniło się do zalania korytarza, stoi tam woda po kostki. Na sektorze nie zostały zniszczone krzesełka, ale poza nimi - dosłownie wszystko, co się dało zniszczyć. Wyrywane ze ścian zostały kable, wyrywano nawet kawałki tynku, którymi później rzucano - dodał w niedzielę.
W sektorze przeznaczonym dla sympatyków Lechii obecnych było 690 osób. Tylko około połowę z nich stanowili przyjezdni z Gdańska. 340 osób, które przebywały na tej trybunie, to byli zaprzyjaźnieni z Lechią sympatycy Wisły Kraków.
Od początku atmosfera na meczu była bardzo gorąca. W 40. minucie meczu stadionem wstrząsnął huk, gdy w sektorze dla gości wybuchła petarda, rzucona przez jednego z pseudokibiców Cracovii. Na podstawie monitoringu udało się go zatrzymać po spotkaniu.
Według przedstawicieli Cracovii straty można wstępnie ocenić na kilkadziesiąt tysięcy złotych.
REKLAMA
Za szkody wyrządzone na stadionie w Krakowie, mają zapłacić przedstawiciele Lechii.
ah, polskieradio.pl
REKLAMA