Mam być karany reprezentowanie swojego kraju?
Piotr Protasiewicz, który wywalczył awans do żużlowego Grand Prix 2012 w przyszłym roku może już nie reprezentować Polski na arenie międzynarodowej.
2011-08-22, 07:29
W sobotę zajął pan trzecie miejsce w Vetlandzie i zapewnił sobie jazdę w przyszłorocznym cyklu Grand Prix. Awans nie przyszedł jednak łatwo...
Piotr Protasiewicz: Największe problemy miałem z wyjściem spod taśmy. Niemal każdy start przegrywałem i musiałem odrabiać straty. Na szczęście w walce na dystansie wiodło mi się całkiem dobrze. Bardzo się cieszę, że zdołałem zrealizować swój plan.
Trener pańskiego klubu Falubazu Marek Cieślak z mieszanymi uczuciami przyjął pana awans. W przyszłym roku w Ekstralidze ma obowiązywać przepis o możliwości startu w meczu tylko jednego zawodnika występującego w Grand Prix, a w Falubazie poza panem ważne kontrakty mają Greg Hancock i Andreas Jonsson.
Mam nadzieję, że PZMot i Ekstraliga wykażą się rozsądkiem i zmienią ten przepis. Dlaczego mam być karany za to, że dobrze reprezentuję swój kraj? To niedorzeczne. Jest ustalone, że ponownie w przyszłym sezonie będzie KSM. To przecież wystarczające ograniczenie przy budowie drużyn. Poza tym to dziwne, że tacy uczestnicy Grand Prix jak Chris Harris i Artiom Łaguta są tak samo traktowani jak Tomasz Gollob i inni żużlowcy ze ścisłej światowej czołówki.
Cały wywiad z Piotrem Protasiewiczem znajduje się w poniedziałkowym wydaniu "Przeglądu Sportowego"
REKLAMA
pk, Przegląd Sportowy
REKLAMA