Puchar Anglii nie jest nagrodą pocieszenia za Premier League

2012-05-05, 08:00

Puchar Anglii nie jest nagrodą pocieszenia za Premier League
. Foto: chelsea

Stadion Wembley jest już przygotowany na 131.finał piłkarskiego Pucharu Anglii. Bitwę o najstarsze na świecie klubowe trofeum stoczą Liverpool FC i Chelsea Londyn.

Liverpool triumfował w FA Cup siedem razy w historii. Ich rywale wygrali puchar sześciokrotnie, a trzy z tych zwycięstw miały miejsce w ostatnich sześciu sezonach.

W finale drużyny zmierzą się po raz pierwszy.

W obecnym sezonie ekipy grały ze sobą dwukrotnie - raz w lidze i raz w Pucharze Ligi. Oba mecze wygrali piłkarze z północy Anglii, jednak to Chelsea zajmuje wyższe miejsce w tabeli angielskiej ekstraklasy i wciąż liczy się w walce o europejskie puchary.

Trener Chelsea dwukrotnie wygrywał Puchar Anglii jako zawodnik londyńskiego klubu. Jest autorem najszybciej zdobytej bramki na starym Wembley (43. sekunda), a także ostatniego gola, jaki padł na tym stadionie przed renowacją.

- To będzie trudny finał. W tym sezonie w meczach z nami Liverpool pokazał, że jest dla nas trudnym przeciwnikiem. Musimy zagrać najlepiej jak umiemy, aby ich pokonać - powiedział Włoch.

Podopiecznych Roberto Di Matteo 19 maja czeka jeszcze rywalizacja w finale Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium.

- Jestem pewien, że kiedy zabrzmi pierwszy gwizdek w sobotę, Chelsea nie będzie myśleć ani o finale w Monachium, ani o lidze - powiedział kapitan Liverpoolu Steven Gerrard i dodał, że jego zdaniem obie drużyny mają po 50 procent szans na zwycięstwo. Szkoleniowiec Liverpoolu Kenny Dalglish uważa, że choć FA Cup nie jest tak prestiżowy jak ekstraklasa angielska, jego drużyna nie zamierza go traktować jak "nagrody pocieszenia" po nieudanym sezonie w lidze.

- Na punkcie Premier League panuje obsesja, bo te rozgrywki oferują klubom największe korzyści finansowe, a także możliwość awansu do Ligi Mistrzów. Ale z wygrania pucharu można czerpać satysfakcję, której nie zazna drużyna kończąca sezon na piątym czy szóstym miejscu w tabeli - wyjaśnił Szkot.

Dla Liverpoolu jest to szansa na drugie trofeum w tym sezonie. W lutym piłkarze Dalglisha zdobyli Puchar Ligi, pokonując w finale po rzutach karnych, również na Wembley, ekipę Cardiff.

W sobotnim finale zapowiada się pojedynek najdroższych i najbardziej rozczarowujących napastników w tym sezonie w Anglii. Były piłkarz Liverpoolu Fernando Torres został sprowadzony w styczniu do Chelsea za rekordową sumę 50 milionów funtów, ale od tego czasu strzelił dla nowej drużyny zaledwie 12 goli we wszystkich rozgrywkach. Jednak ostatnio Hiszpan zanotował znaczny wzrost formy - ma swój duży udział w awansie Chelsea do Ligi Mistrzów. W doliczonym czasie gry zdobył bramkę w półfinale rozgrywek z FC Barceloną, a chwilę potem popisał się hat-trickiem w meczu ligowym z Queens Park Rangers.

Z kolei jego następca w Liverpoolu, Anglik Andy Carroll, przechodząc z Newcastle za 35 milionów funtów, został najdroższym w historii piłkarzem brytyjskim. Jednak on również nie może uważać mijającego sezonu do udanych - zdobył 11 bramek w 54 występach w barwach "The Reds". Ale tak jak Torres miał swój moment, bo zapewnił drużynie zwycięstwo w półfinale FA Cup z Evertonem.

Polująca na tegoroczne trofeum Ligi Mistrzów Chelsea w środę przegrała ligowy mecz z Newcastle United 0:2 i na dwie kolejki przed końcem rozgrywek traci cztery punkty do strefy pozwalającej na udział w kolejnym sezonie tych prestiżowych rozgrywek. "The Blues" nie będą się jednak musieli martwić o punkty ligowej tabeli o ile wygrają finał z Bayernem.

Polecane

Wróć do strony głównej