Schumacher znów poszuka szczęścia w GP Belgii
Niedzielny wyścig o Grand Prix Belgii będzie świętem Niemca Michaela Schumachera, który wystartuje po raz 300. w Formule 1. Na Spa-Francorschamps debiutował i sześciokrotnie wygrywał.
2012-08-30, 13:20
- Belgia zawsze będzie dla mnie szczególnym miejscem, bo wiążą się z nią  najbardziej wyjątkowe wspomnienia. To też jeden z moich ulubionych  torów, położony w przepięknym lesie w Ardenach. Przypomina mi zawsze  okolice, w których dorastałem - podkreśla siedmiokrotny mistrz świata i  posiadacz większości rekordów w F1. 
 W 1991 roku wówczas 22-letni Schumacher otrzymał szansę na pierwszy  start w karierze w elicie kierowców właśnie w Spa w barwach teamu  Jordan. W kolejnym sezonie w tym samym wyścigu po raz pierwszy zajął  miejsce na najwyższym stopniu podium, ale już jako zawodnik Benettona. 
 Później triumfował jeszcze w tej imprezie w latach 1995-97 i 2001-02,  przy czym cztery ostatnie zwycięstwa odniósł w bolidzie Ferrari. W 2006  październiku roku wygrał 91. i zarazem ostatni jak dotychczas wyścig -  GP Chin, po czym zakończył karierę. 
 Wrócił do F1 po trzyletniej przerwie za sprawą szefów koncernu Mercedes,  który przejął zespół Brawn GP i zaczął tworzyć niemiecki team  fabryczny. Przedsięwzięcie to okazało się dobrą inwestycją, bowiem  doświadczenie "Schumiego" pozwoliło stworzyć ekipę, która szybko zaczęła  rywalizować z najlepszymi - Ferrari, Red Bull-Renault i  McLaren-Mercedes. 
 W kwietniu "nowy Mercedes" (koncern w przeszłości był obecny w F1 nie  tylko jako dostawca silników) świętował pierwsze zwycięstwo za sprawą  Niemca Nico Rosberga, który był najlepszy w GP Chin w Szanghaju. W  klasyfikacji MŚ konstruktorów jest obecnie piąty z dorobkiem 106  punktów, po 11 z 20 startów. 
 To na pewno trochę poniżej oczekiwań szefów niemieckiego koncernu, ale  spory wpływ na to ma pech, który od początku sezonu prześladuje  Schumachera. Sześciokrotnie nie kończył zawodów, a na liście przyczyn  są: kolizja z jednym z rywali, niedokręcone koło, awaria skrzyni biegów,  wyciek paliwa, awaria silnika, uszkodzenie nadwozie uniemożliwiające  dalszą jazdę. 
 Najlepiej mu poszło  w GP Europy na ulicach Walencji, gdzie finiszował  jako trzeci. Poza tym po dwa razy był siódmy i dziesiąty. W sumie  zgromadził 29 punktów, co daje mu 12. miejsce w MŚ. 
 - Na pewno w tym roku częściej miałem powody do przełknięcia gorzkiej  pigułki, niż radości, ale czasem tak bywa. Może w Belgii uda mi się to  odczarować. Spa jest jak pokój dzienny w moim domu, to moje ulubione  miejsce, ulubiony tor, zdecydowanie numer jeden na świecie. To  niesamowite, że właśnie tu będę startował po raz 300. w karierze. Mam  nadzieję, że w niedzielę będę tu naprawdę szczęśliwy - uważa Niemiec,  który w niedzielę po raz 50. wystąpi w bolidzie ekipy Mercedes GP. 
 Rekordzistą w liczbie startów w cyklu GP jest Brazylijczyk Rubens  Barrichello - 322, który przez kilka lat był partnerem Schumachera w  Ferrari. 
 GP Belgii kończy miesięczną przerwę w Formule 1. Przed wakacjami na  prowadzeniu w MŚ znalazł się Hiszpan Fernando Alonso z Ferrari - 164  pkt, przed kierowcami Red Bull-Renault - Australijczykiem Markiem  Webberem - 124 i Niemcem Sebastianem Vettelem - 122.  
 Wśród konstruktorów liderem jest Red Bull-Renault - 246 pkt,  wyprzedzając McLaren-Mercedes - 193, Lotus-Renault - 192 i Ferrari -  189. 
 W niedzielę kierowcy będą mieli do pokonania dystans 308,052 km, czyli  44 okrążenia Spa-Francorschamps liczącego 7,004 km długości. Na starcie  zabraknie znów reprezentanta gospodarzy. Ostatnim Belgiem w F1 był  Thierry Boutsen w 1992 roku.
ah