Ljuboja zmarnował "jedenastkę". Zdążył się jednak zrehabilitować
W pierwszym niedzielnym meczu 10. kolejki spotkań piłkarskiej Ekstraklasy Legia Warszawa wygrała w wyjazdowym meczu z Lechią Gdańsk.
2012-11-04, 16:55
Posłuchaj
W przedostatniej kolejce poprzedniego sezonu Lechia pokonała Legię w Gdańsku 1:0 i tym samym odebrała jej pewny niemal mistrzowski tytuł. Warszawianie zrewanżowali się za tę porażkę i po zwycięstwie 2:1 umocnili się na pozycji lidera ekstraklasy. Gospodarze w piątym meczu na własnym stadionie w tym sezonie doznali czwartej porażki.
Legia przyjechała do Gdańska po trzech wygranych z rzędu. Pomimo tak udanej passy trener Jan Urban zdecydował się zmienić trzech podstawowych zawodników z ostatniego meczu. Na ławce rezerwowych posadził Michała Żewłakowa, Jakuba Wawrzyniaka oraz Janusza Gola.
Spory udział w ostatnich sukcesach miał najlepszy snajper ligi Danijel Ljuboja, który w dwóch poprzednich meczach zdobył po dwie bramki. W konfrontacji z Lechią serbski napastnik jednak nie popisał się i już na początku nie wykorzystał rzutu karnego.
W 12. minucie po faulu Rafała Janickiego na Jakubie Koseckim, który w niedzielę siał najwięcej zamieszania w szeregach Lechii, a jeszcze wiosną występował w gdańskim zespole, arbiter podyktował jedenastkę. Michał Buchalik obronił jednak uderzenie po ziemi Ljuboi.
Cztery minuty później przez szansą stanęli gospodarze. Po świetnym podaniu Abdou Traore sam przed Dusanem Kuciakiem znalazł się Mateusz Machaj, lecz źle przyjął piłkę i zaprzepaścił okazję.
Po dość emocjonującym początku tempo wyraźnie siadło. Przetrzebieni kontuzjami biało-zieloni - w sumie na różnego rodzaju urazy narzekało 10 graczy - nie kwapili się do śmielszych ataków. Nie w pełni zdrowy był również Jarosław Bieniuk, który w ostatniej konfrontacji z Podbeskidziem w Bielsku-Białej złamał nos, ale w spotkaniu z Legią zagrał w specjalnej ochronnej masce.
W 36. minucie goście objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu Ivicy Vrdoljaka i główce Jakuba Rzeźniczaka piłka trafiła w poprzeczkę, ale pozostawiony bez opieki Miroslav Radovic z bliska umieścił ją w siatce.
W 64. minucie będący na siódmym metrze od bramki Lechii Ljuboja otrzymał znakomite podanie z prawej strony od Michała Kucharczyka, ale ponownie - już po raz trzeci w tym spotkaniu - nie zdołał pokonać Buchalika, który popisał się znakomitą interwencją.
Pięć minut później było już 1:1. Traore przejął piłkę po dośrodkowaniu Machaja, ograł Inakiego Astiza i strzałem po ziemi pokonał bramkarza Legii. Kibice gospodarze długo nie cieszyli się jednak z remisu.
W 72. minucie kompleks Buchalika przełamał wreszcie Ljuboja i goście odzyskali prowadzenie. Bramkarz Lechii wygrał co prawda najpierw pojedynek sam na sam z Koseckim, ale przy uderzeniu Serba był już bezradny.
Mimo ambitnej postawy Lechii w końcówce, wynik nie uległ już zmianie.
Powiedzieli po meczu:
Jan Urban (trener Legii Warszawa): "W pierwszej połowie byliśmy znacznie lepszym zespołem, strzeliliśmy bramkę i do prowadzenie spokojnej gry zabrakło drugiego trafienia. Dobrze weszliśmy w ten mecz i kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że gospodarze zawsze będą szukać Traore. Wiedzieliśmy o tym, a i tak nie ustrzegliśmy się straty bramki. W tej sytuacji Astiz mógł zrobić więcej, ale z drugiej strony świetnie zachował się też Traore.
- Na szczęście szybko strzeliliśmy drugiego gola i w końcówce grało nam się łatwiej. Było to trudne spotkanie. Lechia więcej punktów zdobywa co prawda na wyjazdach, ale przyjazd Legii zawsze dodatkowo mobilizuje gospodarzy. Wyjątkowo zmobilizowany po zmarnowanym rzucie karnym był także Ljuboja. Widać było, że bardzo chce się zrehabilitować za tę sytuację, co też mu się udało. Zgadzam się, że boisko nie było w najlepszym stanie, ale w Polsce bardzo lubimy narzekać. Na takiej murawie można rozegrać dobry mecz, tak jak to udało się Lechii i Legii".
Bogusław Kaczmarek (trener Lechii Gdańsk): "Nie do końca zgadzam się z Jankiem. W pierwszej połowie mieliśmy dwie sytuacje, jakich nie udało się stworzyć Legii. Goście mieli jednak rzut karny. Uważam, że przegrana z murowanym kandydatem do tytułu mistrza Polski wstydu nam nie przynosi. Po przerwie dyktowaliśmy warunki gry, ale rywale groźnie nas kontrowali. Po meczu kibice docenili jednak naszą postawę. Każdy miał okazję zobaczyć jak prezentuje się murawa na naszym stadionie. Tym większe słowa uznania należą się zawodnikom obu zespołów, bo ten mecz stał na bardzo dobrym poziomie".
Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 1:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Miroslav Radovic (36), 1:1 Abdou Traore (69), 1:2 Danijel Ljuboja (72).
Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Rafał Janicki, Łukasz Kacprzycki. Legia Warszawa: Jakub Rzeźniczak, Artur Jędrzejczyk.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 17 956.
Lechia Gdańsk: Michał Buchalik - Rafał Janicki, Sebastian Madera, Jarosław Bieniuk, Piotr Brożek - Ricardinho, Łukasz Surma, Marcin Pietrowski, Mateusz Machaj (78. Piotr Grzelczak), Kacper Łazaj (66. Łukasz Kacprzycki) - Abdou Traore.
Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Artur Jędrzejczyk, Inaki Astiz, Marko Suler, Jakub Rzeźniczak - Michał Kucharczyk (90+1. Michał Żyro), Daniel Łukasik (76. Dominik Furman), Ivica Vrdoljak, Miroslav Radovic, Jakub Kosecki (87. Jorge Salinas) - Danijel Ljuboja.
ah
REKLAMA
REKLAMA