Ekstraklasa: Lechia Gdańsk - Zawisza Bydgoszcz. Fotel lidera nie dla Lechii
W pierwszym sobotnim meczu 8. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy Lechia Gdańsk na własnym stadionie zremisowała z Zawiszą Bydgoszcz.
2013-09-21, 17:30
Posłuchaj
Lechia Gdańsk przed spotkaniem z Zawiszą miała na swoim koncie 13 punktów i ewentualne zwycięstwo pozwalało jej awansować na pierwsze miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy przynajmniej do zakończenia kolejnego spotkania w tej serii spotkań.
Gospodarze do 34. minuty spotkania byli liderem, ale beniaminek zdołał uratować cenny punkt. Podopieczni Michała Probierza po kolejnym remisie wciąż jednak pozostają niepokonani w lidze.
W 23. minucie gospodarze domagali się rzutu karnego za zagranie ręką  Andrei Pereiry, jednak arbiter Tomasz Musiał pozostał nieczuły na  gwałtowne protesty lechistów. Za chwilę gdańszczanie zapomnieli jednak o  tej kontrowersyjnej sytuacji, a ich złość zamieniła się w wielką  radość.
Najpierw świetnym prostopadłym podaniem do Deleu popisał  się Przemysław Frankowski, brazylijski boczny obrońca dośrodkował z  prawej strony, a zamykający akcję Piotr Grzelczak zdołał skierować piłkę  do bramki rywali. Był to jednocześnie pierwszy strzał oddany przez  piłkarzy obu drużyn w tym spotkaniu.
Z prowadzenia biało-zieloni  cieszyli się zaledwie 10 minut. Gospodarze stracili gola w najmniej  spodziewanym momencie, bo do tej pory bydgoszczanie nie zdołali  wypracować sobie dogodnej sytuacji. 
W doprowadzeniu do remisu  ewidentnie pomogli im jednak piłkarze Lechii. W 34. minucie Sebastian  Madera tak niefortunnie wybił piłkę, że ta po odbiciu się od Michała  Masłowskiego trafiła pod nogi Luisa Carlosa, który po raz pierwszy  rozpoczął mecz Zawiszy w podstawowym składzie. Brazylijski pomocnik  wbiegł pomiędzy dwóch obrońców rywali, a po minięciu Sebastiana  Małkowskiego pozostało mu skierowanie piłki do pustej bramki.
Po  przerwie najbliższy szczęścia był napastnik Lechii Paweł Buzała, który  odważnie przedarł się w 55. minucie, ale jego uderzenie obronił Wojciech  Kaczmarek. Z kolei w doliczonym czasie gry Piotr Wiśniewski po  odebraniu przy linii końcowej piłki Pereirze zagrał do Grzelczaka, ale  zdobywca bramki dla Lechii tym razem niepotrzebnie zwlekał ze strzałem i  defensorzy gości zażegnali niebezpieczeństwo.
Powiedzieli po meczu:
Ryszard Tarasiewicz (trener Zawiszy  Bydgoszcz): "Nie ukrywam, że jesteśmy zadowoleni z jednego punktu  wywalczonego w Gdańsku. Dla nas każda zdobycz, zwłaszcza przywieziona z  obcego stadionu, jest bardzo ważna. Po ostatnim gwizdku odczucia mogą  być takie, że nie był to zbyt efektowny mecz. Na pewno brakowało w tym  spotkaniu bramkowych okazji, ale z drugiej strony obie drużyny nie  pozwalały rywalom na wiele. Był to jednak dość żywy mecz - przez 90  minut piłkarze wykazali się sporą aktywnością, przez co na boisku  naprawdę było mało miejsca na rozegranie akcji. W pewnym momencie  myślałem, że uda nam się złamać Lechię pod względem motorycznym, ale  trochę się przeliczyłem. Generalnie był to mecz bez większej historii,  niemniej dla nas najważniejsze są punkty".
Michał Probierz  (trener Lechii Gdańsk): "Przez cały tydzień poprzedzający mecz z Zawiszą  mówiłem wszystkim, a wiele osób dopisało nam przed tą konfrontacją trzy  punkty, że nie będzie to łatwe spotkanie. Wystarczy popatrzeć na ławkę  rezerwowych bydgoskiego zespołu, na której zasiadają doświadczeni  zawodnicy.
Na początku meczu Zawisza grał dość dobrze w środku  pola, ale to nam udało się uzyskać prowadzenie. Szkoda, że nie  zdołaliśmy go utrzymać, tym bardziej, że straciliśmy bramkę na własne  życzenie w sytuacji, kiedy nikt się tego nie spodziewał. A w drugiej  połowie nie potrafiliśmy sfinalizować naszych ofensywnych akcji -  zabrakło w nich głównie ostatniego podania. Punkty trzeba przyjmować z  pokorą. Poza tym my wciąż uczymy się grać z pozycji faworyta. Cieszę się  też, że przekroczyliśmy granicę 13 punktów, bo słyszałem, że na tym  poziomie mieliśmy się zatrzymać."
Lechia Gdańsk - Zawisza Bydgoszcz - 1:1 (1:1)
Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski - Deleu, Jarosław Bieniuk, Sebastian  Madera, Adam Pazio - Przemysław Frankowski, Maciej Kostrzewa, Marcin  Pietrowski (68. Wojciech Zyska), Daisuke Matsui (53. Piotr Wiśniewski),  Piotr Grzelczak - Paweł Buzała (85. Christopher Oualembo).
Zawisza  Bydgoszcz: Wojciech Kaczmarek - Igor Lewczuk (50. Hermes), Łukasz  Skrzyński, Andre Pereira, Sebastian Ziajka - Luis Carlos  (79. Vahan  Gevorgyan), Kamil Drygas, Herold Goulon (83. Sebastian Dudek), Michał  Masłowski, Jakub Wójcicki - Bernardo Vasconcelos.
Bramki: 1:0 Piotr Grzelczak (24), 1:1 Luis Carlos (34).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 15 000.
ah