Od ciężarów do MMA. Szymon Kołecki: zostałem brutalnie wyrwany ze sportu, teraz wracam

- Skończyłem 35 lat, jeżeli mam jeszcze w sporcie coś zrobić, to jest ostatni moment - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl Szymon Kołecki. Były prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów zadebiutuje niedługo w MMA.

2017-02-02, 09:32

Od ciężarów do MMA. Szymon Kołecki: zostałem brutalnie wyrwany ze sportu, teraz wracam

Posłuchaj

Szymon Kołecki o swojej przygodzie z MMA (PolskieRadio.pl)
+
Dodaj do playlisty

Artur Jaryczewski: już kilka tygodni temu mówiło się, że Szymon Kołecki spróbuje swoich sił w MMA, teraz już chyba możemy powiedzieć o tym oficjalnie. Kontrakt z Profesjonalną Ligą MMA został podpisany i byłego prezesa PZPC (Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów) będziemy mogli zobaczyć w mieszanych sztukach walki.

Szymon Kołecki: tak, mój debiut odbędzie się 4 marca w Łomiankach podczas gali, którą organizuje PLMMA. Jest to dosyć wcześnie - ćwiczę dopiero trzy miesiące - ale jednak zdecydowałem się, ponieważ nie mam za wiele czasu. Założyłem sobie, że jeśli wytrzymam zdrowotnie, to trzy i pół roku potrenuję MMA.

"

Szymon Kołecki Mam nadzieję, że tutaj historia potoczy się trochę inaczej i będę wiedział, kiedy zrezygnować z treningów i pożegnam się ze sportem na własnych zasadach

Skąd wziął się pomysł na wznowienie kariery sportowej. Wcześniej podnoszenie ciężarów, teraz mieszane sztuki walki - na pierwszy rzut oka, to dosyć radykalny przeskok.

To są dwa bieguny. Generalnie to jest związane przede wszystkim z powrotem do sportu, bo ja z tego sportu zostałem wyrwany dosyć brutalnie. Miałem kontuzję nogi, która została zoperowana. Ta operacja spowodowała kolejnych dziewięć, bo doszło do uszkodzeń i powikłań. To mnie skreśliło ze sportu. Nie miałem okazji ani czasu, żeby zaplanować swoje odejście, pożegnanie się ze sportem. Tego zawsze mi brakowało. Przypuszczam, że całe życie będzie mi brakować. Mam nadzieję, że tutaj historia potoczy się trochę inaczej i będę wiedział, kiedy zrezygnować z treningów i pożegnam się ze sportem na własnych warunkach i zasadach.

A nie brakowało ci tych emocji, które wiążą się z zawodowym uprawianiem sportu?

Tak mi tego sportu brakowało, że nawet trenowałem wyciskanie sztangi leżąc. Raz w roku, u siebie w Ciechanowie, startowałem w mistrzostwach otwartych i dawało mi to niezwykłą satysfakcję i też jakiś cel do tego, żeby ćwiczyć i robić coś na wyższym poziomie. Skończyłem 35 lat, jeżeli mam jeszcze w sporcie coś zrobić, to stwierdziłem, że jest to ostatni moment, żeby spróbować. Mieszane sztuki walki są tak wszechstronne, że jest potrzebne wszystko - sprawność, szybkość, siła, wydolność.

To będzie jedna walka, czy już masz w głowie plan podboju polskiego MMA?

Z PLMMA podpisałem umowę na trzy walki. Plan jest taki, on nie jest jeszcze precyzyjny, ale po marcowej gali następne starcie będzie w maju, a później jeszcze zawalczę we wrześniu. Oczywiście to wszystko może się przesunąć, ale zakładam, że do końca roku te trzy walki się odbędą, wypełnię kontrakt i nabiorę doświadczenia. W połowie października będzie rok moich treningów w MMA. Myślę, że nawyków, doświadczenia, wydolności i wszystkiego tego, co jest potrzebne przez ten czas też mi przybędzie. Bardzo liczę na to, że to będzie dla mnie bardzo udany rok.

REKLAMA

"

Szymon Kołecki Dla mnie sukcesem będą wygrywane walki, dla kogoś innego będzie to tytuł mistrza świata w MMA

Czyli traktujesz to wszystko bardzo profesjonalnie?

Ćwiczę osiem razy w tygodniu, niektóre treningi są podwójne, bo czasami robię siłownię z matą wspólnie, bo już mi po prostu brakuję czasu. Gdyby to rozłożyć na takie treningi pojedyncze, to w sumie byłoby ich dwanaście w tygodniu, do tego jeszcze odnowa biologiczna. Zawsze jak cokolwiek robiłem w życiu, to zawsze na sto procent. A jak już chodzi o sport, to tutaj nie ma możliwości na jakiekolwiek błędy - jeśli człowiek nie poświęci się w stu procentach, to - albo nie odniesie sukcesu albo nie zrealizuje zamierzonego celu.

Dla mnie sukcesem będą wygrywane walki, dla kogoś innego będzie to tytuł mistrza świata w MMA. Ja oczywiście nie aspiruję do takich wielkich osiągnięć. Zdaję sobie sprawę na jakim jestem poziomie i na jakim będę. Ja tylko chcę się rozwijać, robić dobre walki i wygrywać je, ale żeby to się mogło udać, to muszę trenować w stu procentach profesjonalnie.

Decydując się na wejście do tego sportu nie obawiałeś się, że twoje walki zostaną uznane za tzw. "freak fight-y"? Przeglądałem media społecznościowe i opinie na temat twojego debiutu w MMA są podzielone.

Moje walki będą takimi pośrednimi. Na pewno będzie tam trochę sportu, bo większość moich starć pewnie będzie z ludźmi, którzy trenują MMA, ale trafią mi się walki również z zawodnikami, którzy do MMA trafili z innych dziedzin życia. Ja się tego nie boję, bo umówmy się - ja nie będę walczył w UFC o pas. Nie będę mistrzem świata, bo to jest niemożliwe, nie ma się co oszukiwać. Ja chcę stoczyć kilka fajnych walk z dobrymi zawodnikami, na dobrym poziomie. Chcę się sprawdzić, rozwinąć i oczywiście zajść jak najwyżej się da, ale nie jest moim planem wygrać mistrzostwo świata w kategorii 93 kg w mieszanych sztukach walki. Jestem przekonany, wcale się też tego nie boję, że niektóre moje walki będą bardziej ozdobą gali, a niżeli walkami o pas.

"

Szymon Kołecki Nie będę mistrzem świata, bo to jest niemożliwe, nie ma się co oszukiwać. Ja chcę stoczyć kilka fajnych walk z dobrymi zawodnikami, na dobrym poziomie

Zmieniając trochę temat - jak się czuje sportowiec, który po blisko dziewięciu latach po zawodach w Pekinie został mistrzem olimpijskim? (Na dopingu wpadł reprezentant Kazachstanu Ilja Iljin, mistrz z Pekinu w kat. 94 kg)

Wszystko jest jeszcze nie do końca przeprowadzone, natomiast byłem niezwykle szczęśliwy, kiedy otworzyłem protokół z igrzysk olimpijskich w Pekinie i zobaczyłem siebie na pierwszym miejscu. Muszę powiedzieć krótko, jasno i zdecydowanie, że wtedy poczułem się sportowcem spełnionym i sportowo mi w życiu nic już nie trzeba.

REKLAMA

Pozostając przy podnoszeniu ciężarów - minęło już trochę czasu od twojego rozbratu z PZPC - jak oceniasz ten czas? Odszedłeś przy okazji afery dopingowej - czujesz żal do braci Zieliński, a może do siebie? Przed wpadkami dopingowymi wydawało się, że polskie ciężary mają się dobrze.

Każdy kto zna pracę jaką wykonał zarząd pod moim kierownictwem nie zaprzeczy, że wykonaliśmy ogromną robotę i myślę, że polskie ciężary przeskoczyły dekadę. Pod względem organizacyjnym, finansowym i sportowym, zwłaszcza w tych młodszych rocznikach, wspólnie z trenerami, działaczami, zawodnikami zrobiliśmy ogromną pracę. Natomiast zawsze na końcu będą pamiętane afery dopingowe, z powodu których musiałem zrezygnować, bo było ich i za wiele i były one zbyt głośne. Jako szef związku oczywiście za nie odpowiadam, nawet jeśli do nich nie przykładałem ręki.

Nie mam pretensji do braci Zielińskich, mam pretensje do siebie, że w odpowiednim momencie nie zamknąłem ich cyklu szkolenia indywidualnego, nie odsunąłem od kadry trenera po mistrzostwach świata w 2014 roku, kiedy widziałem, że to nie idzie w dobrym kierunku. Gdybym to wtedy zrobił, to media, dziennikarze i kibice zjedliby mnie, że nie daje swobody takim sportowcom jak medaliści olimpijscy i że to nie jest słuszna droga. Ten opór środowiska trochę mnie wtedy przekonał. Z perspektywy czasu widać jednak, że to był ogromny błąd.

"

Szymon Kołecki Zawsze na pierwszym miejscu będę ciężarowcem, a dopiero na drugim - kimkolwiek innym

Twoja rozłąka z podnoszeniem ciężarów jest definitywna? Czy zamierzasz jeszcze wrócić do tej dyscypliny, np. jako trener?

Ja od podnoszenia ciężarów nigdy nie odszedłem. Zawsze na pierwszym miejscu będę ciężarowcem, a dopiero na drugim - kimkolwiek innym. Natomiast jestem prezesem klubu podnoszenia ciężarów, dlatego jestem cały czas związany ze związkiem. Człowiek, który był wiceprezesem w czasie, kiedy ja byłem prezesem jest teraz szefem związku. Jeśli będzie czegokolwiek ode mnie potrzebował, to ja zawsze pomogę. Są tam też pracownicy, którzy doskonale się spisywali przez trzy i pół roku. Każdy z nich - zarówno prezesi, trenerzy, zawodnicy zawsze mogą liczyć na moją pomoc i w każdej chwili, kiedy tylko będą mnie potrzebowali, to ja jestem gotowy im pomóc. To zawsze im deklarują i oni wiedzą, że mogą na mnie liczyć. Ja się na pewno na podnoszenie ciężarów nigdy nie obraziłem i nigdy się nie obrażę.

Rozmawiał Artur Jaryczewski, PolskieRadio.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej