ME siatkarek 2017: miejsce w ćwierćfinale nie zmieniłoby obrazu polskiej siatkówki

- Selekcjoner reprezentacji siatkarek Jacek Nawrocki konsekwentnie stawia na młodzież, choć wie, że ten proces wymaga cierpliwości. Nie zamierza też już wracać do dawnych gwiazd i liderek. - Cofać się do tych zawodniczek jest teraz niewskazane - powiedział.

2017-10-03, 13:53

ME siatkarek 2017: miejsce w ćwierćfinale nie zmieniłoby obrazu polskiej siatkówki
Jacek Nawrocki. Foto: PAP/Piotr Polak

Odmłodzona reprezentacja Polski podczas zakończonych w niedzielę mistrzostw Europy zajęła 10. miejsce. To wynik gorszy niż przed dwoma laty, kiedy biało-czerwone odpadły na etapie ćwierćfinału.

- Jednych i drugich mistrzostw nie możemy porównywać ze względu na doświadczenie, jakim dysponowaliśmy dwa lata temu. W Holandii grały zawodniczki, które jeszcze pamiętały czasy świetności polskiej żeńskiej siatkówki, a to ósme miejsce było źle odebrane. W mistrzostwach w Azerbejdżanie wystąpiliśmy dużo młodszym składem, a co za tym idzie, znacznie mniej doświadczonym. Oczekiwania w Polsce zawsze są duże, ale muszę powiedzieć, że przez zagranicznych trenerów, fachowców czy ekspertów ta nasza gra była dobrze odebrana. Mało kto się spodziewał, że Polska będzie reprezentować taki poziom, mimo takich zmian personalnych - stwierdził selekcjoner.

- Tak naprawdę to dopiero od ubiegłego roku zaczęliśmy budowę tej reprezentacji. Trudno oczekiwać, żeby w starciach z potentatami, nasz zespół odnosił zwycięstwa. Mimo braku ogrania i młodego wieku dziewczyny zagrały naprawdę nieźle. W ostatnim meczu na boisku mieliśmy 21-letnią Malwinę Smarzek, 22-letnie Julię Twardowską i Martynę Grajber, 23-letnią Agnieszkę Kąkolewską, wchodzącą na zmiany 18-letnią Natalię Murek, czy 21-letnią Monikę Bociek. To pokazuje, że ta reprezentacja przechodzi duże przeobrażenia. Dlatego trzeba trochę uznania dla tych zawodniczek, które zagrały na miarę swoich możliwości - podkreślił.

Niewiele jednak brakowało, a podopiecznym Jacka Nawrockiego udałoby się powtórzyć ten rezultat. W barażu były blisko wyeliminowania Turczynek, które ostatecznie wygrały 3:1, a później zdobyły nawet brązowe medale.

REKLAMA

- Siatkówka jest taką dyscypliną, że gdy rozgrywająca wystawi na lewe skrzydło, to ktoś zapyta, dlaczego nie na prawe. Gdy zagramy środkiem, to znów pada pytanie, dlaczego nie lewym skrzydłem. I można tak gdybać. Może gdybyśmy wygrali drugiego seta (Polki nie wykorzystały trzech setboli i przegrały 25:27 - red.), to obudzilibyśmy Turczynki i one byłyby bardziej uważne w następnych setach. Na pewno był to mecz, w którym mieliśmy swoje okazje, ale je zmarnowaliśmy. A żeby wykorzystać takie szanse, trzeba być gotowym. Zabrakło doświadczenia i umiejętności, ale dziewczyny zostawiły serce na boisku. Z drugiej strony, gdybyśmy awansowali dalej i zajęli miejsce o trzy, cztery "oczka" wyżej, nie zmieniłoby to obrazu polskiej siatkówki - dodał Nawrocki.

Z różnych przyczyn podczas EuroVolley nie zagrały Tamara Kaliszuk, Gabriela Polańska, Natalia Mędrzyk, Katarzyna Zaroślińska-Król, Kamila Ganszczyk czy Berenika Tomsia.

- Było sporo zawodniczek, które mogłyby wystąpić w tych mistrzostwach. Ja tego nie neguję. Tylko mając te doświadczone siatkarki w składzie dwa lata temu na mistrzostwach, byliśmy w stanie pokonać Holandię i Włochy? I to miejsce, które moglibyśmy z nimi zająć w Baku, byłoby bardzo podobne, na którym faktycznie zakończyliśmy turniej. Nie widzę w tej chwili zawodniczek w Polsce, które zagwarantowałyby zwycięstwa nad tymi krajami. Dzisiejsza reprezentacja jest oparta na zawodniczkach, które przede wszystkim chcą w niej grać. I mimo, że ta drużyna nie jest skazana na zwycięstwa, to one podejmują to wyzwanie. Nie będę opierał reprezentacji na siatkarkach, które przyjadą na zgrupowanie i będą odcinać kupony. Nie będę stawiał na dziewczyny, które będą sobie wybierały imprezy na zasadzie, że zagrają w mistrzostwach Europy, ale w World Grand Prix już nie. Graliśmy w maju kwalifikacje do mistrzostw świata bardziej doświadczonym składem i jak się skończyło (Polki nie zdołały awansować - red.)? Cofać się teraz do zawodniczek, które pokazały, że na poziomie międzynarodowym trudno im wygrywać, nie jest wskazane. Czasami trzeba zrobić krok w tył, żeby pójść do przodu - zaznaczył.

Po zwolnieniu Ferdinando De Giorgiego z funkcji trenera męskiej reprezentacji pojawiły się głosy, że jego następcą mógłby zostać właśnie Nawrocki.

REKLAMA

- W tej chwili jestem absolutnie sercem związany z tą reprezentacją, w której zostawiłem wiele sił, pracy i zaangażowania. Prowadząc ją w mistrzostwach Europy, zobaczyłem, że jest duża szansa, żeby z nią wygrywać, ale potrzeba więcej czasu. Myślę, że byłbym bardzo nie w porządku wobec dziewczyn, gdybym teraz pomyślał o męskiej kadrze. Dużo pracowałem nad budową tego ”mentalu” wśród dziewczyn i gdybym miał teraz powiedzieć: dzięki za pracę, to bardzo źle bym się z tym czuł - zakończył sam zainteresowany.

bor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej