Justyna Kowalczyk: to była zwykła siatka z marketu, pewnie po piwie...

2010-03-20, 20:16

Justyna Kowalczyk: to była zwykła siatka z marketu, pewnie po piwie...

Justyna Kowalczyk zajęła w szwedzkim Falun dwunaste miejsce w narciarskim biegu łączonym na 10 kilometrów. Jak się okazało polską biegaczkę zatrzymała... reklamówka!

Posłuchaj

Wierietielny o przygodzie z foliową torebką
+
Dodaj do playlisty

Justyna Kowalczyk po biegu opowiadała portalowi sports.pl, że na trasie nie miała żadnej wywrotki, jak początkowo myślano.  "Jakaś siatka mi się przyczepiła do narty. Z takim czymś zjeżdżać to
 tak jakby mieć na narcie gwoździki. Później wyczaiłam o co chodzi i zjeżdżałam na kancie ale
to niewiele dało"
- mówiła Justyna Kowalczyk. I dodaje ze śmiechem: "To była zwykła siatka z marketu. Ktoś pił piwko i siateczka uciekła. Nie zdarza się to często. Ale tutaj na trasie jest wszystko - igły, błoto, a widziałam nawet buty".

Z kolei Aleksander Wierietielny, trener biegaczki mówił, że takie sytuacje się zdarzają. "Nie wiedziałem co jest. Pomyślałem, że to wina nart. Wywrotki przecież nie było bo Justyna nie była ośnieżona. Przed chwilą dowiedziałem się, że coś do nart jej się przykleiło" - mówił sports.pl szkoleniowiec.



dp, sports.pl

Polecane

Wróć do strony głównej