Mohamed Salah mógł grać w Ekstraklasie? Nie tylko on - wyrzutów sumienia polskich klubów było więcej

2018-04-25, 18:17

Mohamed Salah mógł grać w Ekstraklasie? Nie tylko on - wyrzutów sumienia polskich klubów było więcej
Mohamed Salah. Foto: PAP/EPA/PETER POWELL

Wtorkowy mecz półfinałowy Ligi Mistrzów między Liverpoolem i Romą miał jednego głównego bohatera - był nim Egipcjanin Mohamed Salah, wymieniany obecnie wśród najlepszych piłkarzy na świecie. Kilka lat temu zrezygnowała z niego Legia. I nie był to jedyny przypadek odrzucenia przyszłej gwiazdy.

Salah bez wątpienia rozgrywa najlepszy sezon w życiu - z bilansem 47 meczów, 43 bramek i 15 asyst można dyskutować, czy aktualnie nie jest najlepszym zawodnikiem globu. Nawet, kiedy zestawi się jego osiągnięcia z tym wynikami Leo Messiego i Cristiano Ronaldo.

Egipcjanin nie musi mieć kompleksów, potrafi w pojedynkę prowadzić zespół do zwycięstwa, bez wątpienia jest kluczowym zawodnikiem Juergena Kloppa. Ale warto przypomnieć sobie, że jego wejście do Premier League wcale nie było udane. 

Po transferze z FC Basel do Chelsea miał problemy z tym, by odnaleźć się na Wyspach, nie mógł przekonać do siebie Jose Mourinho, w sumie zanotował zaledwie 13 ligowych występów, następnie został wypożyczony do Włoch. W Fiorentinie odżył, ale do świetnej formy doszedł dopiero w Romie. Wielu kibiców Liverpoolu zastanawiało się, czy wyłożenie na niego 42 milionów euro nie okaże się stratą pieniędzy. Wyszło na to, że władze "The Reds" dobiły świetnego interesu. Obecnie trudno powiedzieć, ile kosztowałby ewentualny transfer Salaha, ale na pewno kwota musiałaby być kilka razy większa.

Cofnijmy się w czasie jeszcze bardziej. W 2011 roku w polskiej prasie przewinęła się wiadomość, że Legia Warszawa dostała propozycję sprowadzenia 19-letniego reprezentanta Egiptu, który miał być alternatywą dla portugalskiego skrzydłowego Manu. Nie skorzystała z niej, mimo, że za młodzieżowego reprezentanta trzeba było zapłacić zaledwie 150 tysięcy euro. Tak, tym piłkarzem był właśnie Salah. Rok później dołączył do ekipy z Bazylei, wiemy, jak dalej potoczyła się jego kariera.

Nie da się zapomnieć słów Mirosława Trzeciaka, który w 2010 miał powiedzieć włodarzom stołecznego klubu: "Możecie sprzedawać Lewandowskiego, mamy Arruabarrenę". Kapitan reprezentacji Polski i najlepsza "dziewiątka" świata nigdy nie dostał w Warszawie prawdziwej szansy. Wiadomo, co było dalej. Szyderstwa trwają do dziś.

Nikt nie twierdzi, że Salah byłby w tym miejscu, w którym jest teraz, gdyby podpisał kontrakt z Legią przed blisko siedmioma laty, tak samo zresztą jak najlepszy piłkarz biało-czerwonych. Piłka jest nieprzewidywalna, czynników, które decydują o sukcesie i porażce, jest wiele. Najmądrzejsi jesteśmy po fakcie, patrząc z perspektywy czasu. 

Ekstraklasa jednak ma w swojej historii przynajmniej kilka wyrzutów sumienia. Kto oprócz Salaha mógł biegać po polskich boiskach?

Aleksandar Kolarov - we wtorkowym meczu po boisku biegał jeszcze jeden gracz, który miał zostać odrzucony przez aktualnego mistrza Polski. Z lewym obrońcą Legia kontaktowała się, kiedy ten był jeszcze zawodnikiem belgradzkiego klubu FK Cukaricki, ostatecznie jednak nie doszło do porozumienia.

Dwa sezony później Kolarov trafił do Lazio, a stamtąd do Manchesteru City, z którym zdobywał mistrzostwo Anglii. Zaliczył też 68 spotkań w reprezentacji Serbii. Legia zmarnowała swoją szansę, z drugiej strony jednak kilka miesięcy później przy Łazienkowskiej pojawił się Edson, który do dziś jest wspominany przez kibiców.

Jeśli chodzi o obrońców, nie był to ostatni przypadek, kiedy późniejsze gwiazdy wielkiej piłki nie potrafiły przekonać do siebie trenerów i działaczy. W 2006 roku bez żalu zrezygnowano z Branislava Ivanovicia, rodaka Kolarova. Stoper poszedł do Lokomotiwu Moskwa, a po dwóch sezonach dołączył do londyńskiej Chelsea, przez lata był wyróżniającym się obrońcą, także sięgał po trofea. Do tego z dumą nosił kapitańską opaskę reprezentacji Serbii, w której rozegrał 100 spotkań.

Inne grzechy legijnego skautingu? Niestety, jeszcze kilka ich zostało. Wiele było doniesień o tym, że Legia mogła zatrudnić takich piłkarzy jak na przykład Anatolij Tymoszczuk (przez wiele lat reprezentant Ukrainy, do tego Szachtar, Zenit, Bayern), Andrij Arszawin (był wolnym zawodnikiem, chciał jednak wysokiej pensji, grał m.in. w Arsenalu i kadrze Rosji), Aleksander Hleb (ma w swoim CV Arsenal i Barcelonę) czy Dimitar Berbatow. Bułgar był przymierzany do gry w klubie w 2000 roku, jeszcze jako gracz CSKA. Później trafił do Bayeru Leverkusen, stamtąd do Tottenhamu, a następnie zostawał królem strzelców Premier League jako piłkarz Manchesteru United.

Temat zatrudnienia snajpera wrócił w 2016 roku, jednak transfer 35-latka nie doszedł do skutku.

Milan Baros - Czech mógł zostać piłkarzem krakowskiej Wisły, jednak nie doceniono jego potencjału, a do tego trzeba było wyłożyć za niego konkretne pieniądze. 18-letni piłkarz dopiero stawiał swoje pierwsze kroki w poważnej piłce, występował wówczas w Baniku Ostrawa. Dwa lata później z łatką wielkiego talentu trafił do Liverpoolu, gdzie spędził cztery sezony, zdobywając Ligę Mistrzów oraz notując dobry występ na Euro 2004, gdzie został królem strzelców.

Michael Essien - wielki błąd Zagłębia Lubin. Essien przyjechał do Polski jako szerzej nieznany 17-latek, nie pokazał się z dobrej strony na testach, dodatkowo podczas badań stwierdzono, że może mieć problemy ze zdrowiem - taka wersja krąży wśród kibiców od lat. Inna głosi, że został on jedynie polecony, ale "Miedziowi" nie zdecydowali się wyłożyć za niego 200 tysięcy dolarów.

Klub nie chciał podejmować zbędnego ryzyka. Kilka lat później okazało się, że zrezygnował z jednego z najlepszych afrykańskich zawodników XXI wieku. 

W 2000 roku trafił do Bastii. Po trzech sezonach w Ligue 1 kupił go Lyon, następnie stał się boiskowym tytanem pracy w Chelsea, z którą odnosił największe sukcesy. 

John Paintsil - nie jest to może piłkarz z najwyższej półki, jednak zaliczył kilka naprawdę dobrych lat w Premier League. Obrońca z Ghany w 2002 roku mógł zostać zawodnikiem Widzewa Łódź.

Sztab trenerski z Dariuszem Wdowczykiem na czele chciał go zakontraktować, jednak na przeszkodzie stanęły (jak to często w Ekstraklasie bywa) pieniądze. A dokładniej 50 tysięcy dolarów zaliczki przed podpisaniem kontraktu. Paintsil przez Izrael (Maccabi i Hapoel) trafił do West Ham United i przez sześć sezonów grał na Wyspach.

Plotek dotyczących tego, kto jeszcze miał zostać odrzucony przez kluby Ekstraklasy, narosło przez lata wiele. Prawdziwość większości z nich jednak trudno potwierdzić. W Polsce mieli próbować znaleźć swoją przystań także Keylor NavasZoran Tosić (grał w Manchesterze United), znany z Chelsea i reprezentacji Nigerii Celestine Babayaro czy Nikola Żigić

Wiemy, że w piłce nożnej wszystko może potoczyć się dość niespodziewanie. Nigdy nie dowiemy się, jak wyglądałyby kariery wszystkich wymienionych wyżej piłkarzy, gdyby ich gra w naszym kraju doszła do skutku. A gdy narzekamy na skauting i złe decyzje, można chociażby wspomnieć o Chelsea, która bez większego żalu w ciągu kilku sezonów pozbyła się kolejno Kevina De Bruyne, Romelu Lukaku i Mohameda Salaha.

ps, PolskieRadio.pl

Polecane

Wróć do strony głównej