Kaczmarek: Nawałka jest gotowy, lekcję pokory ma już za sobą

Bogusław Kaczmarek popiera wybór Adama Nawałki na selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski. - Znam Adama prawie 40 lat. Nawałka to dla mnie prawdziwy znak jakości. Boniek podjął świetną decyzję - powiedział były trener Lechii Gdańsk.

2013-10-26, 14:58

Kaczmarek: Nawałka jest gotowy, lekcję pokory ma już za sobą
Bogusław Kaczmarek. Foto: lechia.pl

- Po odejściu Waldemara Fornalika właśnie Nawałka był dla mnie kandydatem numer jeden do objęcia tej posady. Twierdziłem, że selekcjonerem powinien zostać dobry trener i Adam jest dobrym trenerem. Boniek dokonał świetnego wyboru. Dobrym szkoleniowcem był również Fornalik, niemniej Waldkowi brakowało wartości dodanej w postaci doświadczonych współpracowników. Natomiast niektóre nazwiska, które przewijały na transferowej giełdzie, jakoś nie pasowały mi do tej prestiżowej funkcji - podkreślił Kaczmarek.
63-letni szkoleniowiec miał okazję poznać nowego selekcjonera na piłkarskim boisku.

- To było prawie 40 lat temu. W Wiśle grały wtedy +młode wilki+, Kapka, Kusto, Wróbel, Lipka, Jałocha, Krupiński, Targosz, Budka, Iwan i Nawałka. Kiedyś w Polsce niektóre najwyższej jakości produkty otrzymywały znak Q. I właśnie od pierwszego kontaktu Adam skojarzył mi się właśnie z takim znakiem jakości. To był niezwykle utalentowany zawodnik, który miał wszystkie cechy klasowego pomocnika. Blisko się zresztą wtedy trzymaliśmy z krakusami. Kiedy Wisła przyjeżdżała na Wybrzeże o 11. rano piliśmy razem w hotelu kawę, a o 16. walczyliśmy na boisku - wspomniał.
Kaczmarek miał również okazję współpracować z Nawałką w sztabie piłkarskiej reprezentacji Polski prowadzonej przez Leo Beenhakkera.
- W kadrze była wtedy ścisła specjalizacja. Szukaliśmy zastępcy chorego Dariusza Dziekanowskiego, który prowadził rozgrzewkę i ćwiczył z piłkarzami. Leo był niezależny jak Statua Wolności w Nowym Jorku i niczego nie pozwalał sobie narzucać ze strony PZPN. Na obozie we Wronkach rozmawialiśmy o potencjalnych zastępcach "Dziekana" i ja przedstawiłem charakterystykę Nawałki. Adam stracił wtedy pracę w Wiśle Kraków po tym jak zremisował pięć spotkań z rzędu, które prezes Cupiał uznał za porażki. I Beenhakker polecił mi zadzwonić właśnie do Nawałki - dodał.
Popularny "Bobo" także teraz widzi Dziekanowskiego w trenerskim sztabie.

- Nie wiem, jakich Adam dobierze sobie współpracowników, niemniej dla mnie absolutnym kandydatem numer jeden na jego asystenta jest właśnie "Dziekan". Uważam zresztą, że Darek jest kolejnym naturalnym selekcjonerem biało-czerwonych. Gdyby nie choroba, Dziekanowski zapewne zostałby następcą Beenhakkera - stwierdził.
Dotychczasowa trenerska kariera Nawałki nie była jednak pasmem sukcesów.

- Każdy trener ma wzloty i upadki. Adam, jako szkoleniowiec, również dostał lekcję pokory, w Wiśle, Zagłębiu Lubin czy też Sandecji Nowy Sącz. Wiem również, że diametralnie zmienił sposób patrzenia na trenerską profesję właśnie po współpracy z Beenhakkerem - zauważył.
Nawałka, który trzy dni po swoich 56. urodzinach przejął drużynę narodową, uchodzi również za trenera twardą ręką trzymającego w ryzach swoich zawodników.
- Są różne style prowadzenia zespołu. Adam jest osobą, która nie znosi sprzeciwu i dlatego przyjął model autorytarny. Trzeba również dodać, że jest świetnie zorganizowany. Widać to chociażby po Górniku Zabrze. W tym klubie bieda podobno aż piszczy, a tymczasem sztab szkoleniowy składa się z 11 osób. Jest tam ścisła specjalizacja i każdy doskonale wie, za co odpowiada. Rękę Nawałki widać po wynikach i stylu gry Górnika. Także na tej podstawie można ocenić, że jest to dobry trener - dodał Kaczmarek.
Były szkoleniowiec m.in. Lechii Gdańsk, Stomilu Olsztyn, Sokoła Tychy, GKS Katowice i Dyskoboli Grodzisk Wielkopolski miał okazję stanąć przeciwko swojemu koledze po drugiej stronie trenerskiej barykady.
- Znam nie tylko Adama, ale także jego żonę, przesympatyczną Kasię. Traf chciał, że po meczu z prowadzoną wtedy przez Nawałkę drugoligową Jagiellonią straciłem pracę w Górniku Łęczna. W sezonie 2005/2006 w spotkaniu 1/16 finału Pucharu Polski przegraliśmy u siebie po dogrywce 1:2. Adam nie zagrzał jedna zbyt długo miejsca w Białymstoku, bo za chwilę zwolnił go... mój syn. Marcin prowadził wtedy Lechię, która wygrała także 2:1 na wyjeździe z "Jagą" w meczu ligowym. Teraz możemy się śmiać, że syn pomścił ojca - zakończył Kaczmarek.

REKLAMA

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej