Lech niczym rasowy bokser wypunktował wicemistrzów z Chorzowa
Poznański Lech wygrał na własnym boisku z Ruchem Chorzów w meczu pierwszej kolejki piłkarskiej Ekstraklasy.
2012-08-18, 19:45
Posłuchaj
Oba zespoły przystępowały do inauguracyjnego spotkania w kiepskich  nastrojach. Przed tygodniem odpadły z rozgrywek Ligi Europejskiej, a  lechici dodatkowo zanotowali falstart w Pucharze Polski, przerywając z  pierwszoligową Olimpią Grudziądz. Piłkarze Lecha najwyraźniej otrząsnęli  się po niepowodzeniach i rozgromili wicemistrza kraju 4:0. Niebiescy i  tak mogą mówić o szczęściu, że do Chorzowa wracali z bagażem tylko  czterech goli. 
 W pierwszej połowie Kolejorz niczym rasowy bokser punktował chorzowski  zespół
Już w 11. min. Matko Predijic po raz pierwszy musiał wyjmować  piłkę z siatki po strzale Kebby Ceeaya. Reprezentant Gambii zaliczył  bardzo udany ligowy debiut w barwach Lecha.  
 Podopieczni Mariusza Rumaka szybko nabrali apetytu na kolejne gole, choć  niewiele brakowało by Ruch wyrównał. Po strzale Macieja Jankowskiego,  Hubert Wołąkiewicz musiał wyręczyć Jasmina Buricia wybijając piłkę z  pustej bramki. Arbiter odgwizdał pozycję spaloną chorzowskiego  napastnika i poznaniacy mogli odetchnąć. Na chwilę oddechu nie mogli  sobie pozwolić obrońcy Ruchu, bowiem akcje Aleksandara Tonewa i Gergo  Lovrencsicsa robiły sporo zamieszania. 
 Lovrencsics dwoił się i troił, świetnie dryblował, ale też potrafił  idealnie obsłużyć kolegów. W 34. min. jak na tacy wystawił piłkę  Bartoszowi Ślusarskiemu, a ten głową podwyższył wynik. Co ciekawe  napastnik Lecha w poprzednim sezonie ligowym ani razu nie trafił do  siatki rywali.   
 Ślusarski 10 minut później zrewanżował się Węgrowi, który ze stoickim  spokojem po raz trzeci zmusił do kapitulacji bramkarza Ruchu.  
 Po zmianie stron Lech dominował, ale nie stwarzał już tyle okazji,  co w pierwszej połowie
Błyskotliwą akcją popisał się Ceesay, który w  polu karnym mijał rywali jak tyczki, ale nie zdecydował się na strzał i  goście zdążyli zażegnać niebezpieczeństwo. Takich sytuacji brakowało  jednak w drugiej odsłonie. Gospodarze pewnie grali w defensywie i  praktycznie tylko raz nie zdążyli za Grzegorzem Kuświkiem, lecz ten  minimalnie przestrzelił.  
 W ostatnim kwadransie tempo spotkania spadło, Ruch stracił nadzieję na  strzelenie choćby honorowe bramki, piłkarze Lecha kontrolowali grę,  sprawiając wrażenie usatysfakcjonowanych zaliczką z pierwszej połowy. W  końcówce szansy na podwyższenie rezultatu nie wykorzystał Vojo Ubiparip,  ale też szybko się zrehabilitował. Po kolejnym precyzyjnym  dośrodkowaniu Lovrencsicsa z rzutu rożnego Serb piękną główką zaskoczył  Predijicia.
Po meczu powiedzieli:
 Mariusz Rumak (trener Lecha) - Przed mecze na nasz zespół spadła fala  ostrej krytyki, ale moi zawodnicy pokazali charakter. Chcieliśmy  udowodnić, że porażka w Pucharze Polski była tylko wypadkiem przy pracy i  że potrafimy grać w piłkę. Mecz ułożył się po naszej myśli, a wynik 4:0  to najlepsze, co mogło nam się w tej sytuacji przytrafić. Ale też bez  euforii podchodzimy do tego zwycięstwa. To jest pewna forma przeprosin  dla kibiców. 
 Tomasz Fornalik (trener Ruchu) - Mecz przegraliśmy w pierwszej połowie.  Po przerwie ta gra była już bardziej wyrównana, stworzyliśmy dwie-trzy  sytuacje, ale nie udało się ich wykorzystać. Być może gol dałby impuls  do jeszcze lepszej gry. Są powody do tego, by głęboko zastanowić się nad  tym, co się dzieje z drużyną, na pewno nie brakowało nam dziś  waleczności, przyczyny były chyba inne.
Lech Poznań - Ruch Chorzów 4:0 (3:0)
Bramki: 1:0 Kebba Ceesay (11), 2:0 Bartosz Ślusarski (34-głową), 3:0 Gergo Lovrencsics (44), 4:0 Vojo Ubiparip(90-głową).
Żółta kartka - Lech Poznań: Hubert Wołąkiewicz. Ruch Chorzów: Marcin Malinowski.  
 Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów 15 638.  
 Lech Poznań: Jasmin Buric - Kebba Ceesay, Hubert Wołąkiewicz, Manuel  Arboleda, Luis Henriquez - Mateusz Możdżeń (74. Szymon Drewniak), Rafał  Murawski, Łukasz Trałka, Aleksander Tonew (56. Vojo Ubiparip) - Gergo  Lovrencsics, Bartosz Ślusarski (81. Bartosz Bereszyński). 
 Ruch Chorzów: Matko Perdijic - Żeljko Djokic, Piotr Stawarczyk, Maciej  Sadlok (46. Igor Lewczuk), Marek Szyndrowski - Marek Zieńczuk (46.  Grzegorz Kuświk), Paweł Lisowski, Marcin Malinowski, Łukasz Janoszka  (77. Pavel Sultes) - Maciej Jankowski, Arkadiusz Piech.
PAP, ah