ME siatkarzy 2017: pogoń Niemców za Serbami na miarę medalu

Siatkarze reprezentacji Niemiec pokonali w Krakowie Serbię 3:2 w pierwszym półfinale EuroVolley 2017 i po raz pierwszy w historii zagrają w finale mistrzostw Europy. Co więcej, nasi zachodni sąsiedzi nigdy nie zdobyli medalu ME, a teraz mają już zapewnione co najmniej srebro.

2017-09-02, 21:30

ME siatkarzy 2017: pogoń Niemców za Serbami na miarę medalu

Siatkówka to wbrew pozorom bardzo prosta gra. Wszystko zaczyna się od dobrej zagrywki, czego znakomitym odzwierciedleniem był pierwszy set. Znacznie lepsi w tym elemencie byli Serbowie. Odrzucali rywali od siatki, co znacznie utrudniało rozegranie Lukasowi Kampie. W efekcie dość szybko dwa razy zablokowany został lider Niemców Georg Grozer i Kampa musiał szukać innych rozwiązań. A na początku meczu nie sprawdzało się żadne.

Dodatkowo po drugiej stronie siatki szalał Uros Kovacević, a jeden z jego ataków po bardzo ciasnym skosie śmiało może kandydować do miana najlepszego zagrania turnieju. Kiedy siatkarze z Bałkanów prowadzili już 17:10, a potem 19:14 wydawało się, że wszystko zmierza do szybkiego zakończenia seta. Wtedy jednak Niemcy również postawili na mocniejszą zagrywkę i niespodziewanie złapali kontakt punktowy (19:20). Jeszcze ciekawiej zrobiło się po bloku na Marko Podrascaninie, a na tablicy pojawił się wynik po 22. Po emocjonującej końcówce na przewagi wygrali jednak Serbowie.

Pogoń Niemców kosztował ich chyba dużo sił. Od stanu 5:5 w drugiej partii stracili pięć punktów z rzędu, a znowu nieskuteczny był Grozer. Tym razem nie "zatrudniał" nawet bloku. Po prostu wyrzucił dwie piłki w aut. Jego koledzy znowu zdołali doskoczyć z wynikiem (11:12), ale później zaczęli popełniać kardynalne błędy. W efekcie zostali rozgromieni do 15.

O losach trzeciej odsłony znowu zadecydowała zagrywka. Kiedy wynik oscylował wokół remisu za linią dziewiątego metra pojawił się Kampa. Serwis zawodnika Jastrzębskiego Węgla wyprowadził jego drużynę na pięciopunktową przewagę (15:10), której nasi zachodni sąsiedzi nie oddali już do końca.

REKLAMA

Najbardziej wyrównany przebieg miał set numer cztery. Żadna ze stron nie potrafiła sobie wypracować większej niż trzypunktowej przewagi, a w samej końcówce mieliśmy walkę punkt za punkt, zakończoną zwycięstwem naszych zachodnich sąsiadów 27:25.

Kto prowadzi 2:0 i nie wygrywa w trzech setach, przegrywa 2:3? Tak, tym razem ten zabobon również znalazł odzwierciedlenie w rzeczywistości. I to nawet mimo fatalnego początku Niemców na zagrywce. Z pierwszych pięciu serwisów popsuli... pięć. Mimo tego udawało im się trzymać blisko Serbów, a w końcówce tie-breaka mistrzowskim posunięciem popisał się trener Andrea Giani. Na zadaniową zmianę wprowadził Simona Hirscha, a ten zrobił co do niego należało. W duecie z Grozerem poprowadził Niemców do historycznego triumfu.

W drugim półfinale o godzinie 20.30 zmierzą się Rosjanie z Belgami.

Polacy udział w turnieju zakończyli na barażu o ćwierćfinał. Ulegli Słowenii 0:3 i zostali sklasyfikowani na 10. pozycji. W grupie zmierzyli się m.in. z Serbami, którym ulegli w takich samych rozmiarach.

REKLAMA

Niemcy - Serbia 3:2 (24:26, 15:25, 25:18, 27:25, 15:13)

Niemcy: Lukas Kampa, Denys Kaliberda, Tobias Krick, Georg Grozer, Christian Fromm, Michael Andrei i Julian Zenger (libero) oraz Marcus Boehme, Ruben Schott, Simon Hirsch

Serbia: Nikola Jovović, Uros Kovacevic, Srecko Lisinać, Drażen Luburic, Nemanja Petrić, Marko Podrascanin i Neven Majstorović (libero) oraz Goran Skundrić, Nikola Rosić, Maksim Bucujlević, Aleksandar Atanasijević

bor
 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej