PŚ w skokach: 38 lat temu Polak po raz pierwszy wygrał pucharowe zawody. Wspominamy zwycięstwo Stanisława Bobaka

Polskie zwycięstwa w Zakopanem kojarzą się kibicom z Adamem Małyszem i Kamilem Stochem oraz ich triumfami na Wielkiej Krokwi. Pierwszym polskim zwycięzcą zawodów Pucharu Świata w Zakopanem był natomiast nieżyjący już Stanisław Bobak, który dokładnie 38 lat temu okazał się najlepszy na Średniej Krokwi.

2018-01-26, 09:02

PŚ w skokach: 38 lat temu Polak po raz pierwszy wygrał pucharowe zawody. Wspominamy zwycięstwo Stanisława Bobaka

Sezon zimowy 1979/1980 był historyczny dla skoczków narciarskich. To wtedy po raz pierwszy zdecydowano się na rozegranie cyklu Pucharu Świata, mającego wyłonić najlepszego zawodnika w przekroju całej zimy. Sezon rozpoczął się stosunkowo późno, bo dopiero po świętach Bożego Narodzenia. 27 grudnia 1979 roku we włoskiej Cortinie d’ Ampezzo rozegrano pierwsze, historyczne zawody.

Miesiąc po włoskiej inauguracji, najlepsi skoczkowie świata udali się do zimowej stolicy naszego kraju, gdzie zaplanowano dwa konkursy w dniach 26-27 stycznia. Pierwszy z nich miał się odbyć na mniejszej Średniej Krokwi, gdzie punkt konstrukcyjny usytuowano na 82. metrze. Zawody miały być kulminacyjnym punktem obchodów 60-lecia Polskiego Związku Narciarskiego, więc gospodarzom zależało na dobrych rezultatach swoich reprezentantów.

Czołówka miała inne plany

Przygotowanie skoczni sprawiło nieco problemu organizatorom. Miasto miało problem z brakiem śniegu, spowodowany wiejącym kilka tygodni wcześniej wiatrem halnym. Organizatorzy obawiali się nawrotu wiatru, jednak obie skocznie udało się przygotować do pucharowej rywalizacji. Pewnym minusem zawodów mogła być natomiast ich obsada. Niektóre kadry zrezygnowały z wysłania do Polski czołowych skoczków, narzucając im inny plan przygotowań przed igrzyskami w Lake Placid.

W Zakopanem nie pojawili się skoczkowie z Finlandii, Japonii, Kanady, RFN, Stanów Zjednoczonych, Szwecji, Włoch i ZSRR. Poza gospodarzami, swoje najsilniejsze kadry przysłały jedynie Jugosławia i Szwajcaria. Ponadto na liczącej 42 nazwiska liście startowej pojawili się reprezentanci Austrii, Bułgarii, Czechosłowacji, Francji, Norwegii, NRD oraz Węgier.

REKLAMA

Zabrakło m.in. austriackich sław Huberta Neupera (ówczesnego lidera i historycznego zwycięzcy pierwszej edycji PŚ), Armina Koglera i Toniego Innauera, Fina Jarriego Puikkonena, Japończyków Hirokazu Yagi i Masahiro Akimoto, Kanadyjczyka Horsta Bulaua, Norwegów Johana Saetre i Pera Bergeruda, Klausa Ostwalda z NRD, Petera Leitnera z RFN czy Władimira Własowa ze Związku Radzieckiego.

Wobec takich absencji, naturalnymi kandydatami do wysokich lokat stawali się Polacy. Jako faworytów wymieniano przede wszystkim Piotra Fijasa i Stanisława Bobaka. Wyżej stały akcje bardziej znanego na arenie międzynarodowej Fijasa, który kilka tygodni wcześniej stanął na podium podczas konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen.

Bobak wraca do formy

Stanisław Bobak również miał za sobą udane występy. Forma zawodnika WKS Legia Zakopane rosła z tygodnia na tydzień, czego dowodem było zwycięstwo w zawodach o Puchar Bohemii rozegranych w czeskim Harrachowie. Bobak nie był skoczkiem anonimowym. W swojej karierze zdobył łącznie osiem tytułów mistrza Polski. Odnosił także niemałe sukcesy na zawodach rozgrywanych poza granicami kraju.

Dwukrotnie stawał na podium konkursów Turnieju Czterech Skoczni. Zajmował drugie miejsca w Oberstdorfie (29 grudnia 1974 roku) oraz w Bischofshofen (6 stycznia 1976 roku). W kolejnych sezonach nieco obniżył loty, gdyż polska kadra sprzętowo coraz mocniej odstawała od rywali niemieckich, austriackich czy skandynawskich. Sygnałem powrotu do wysokiej formy były dobre rezultaty w dwóch z konkursów Turnieju Czterech Skoczni, kilka tygodni przed zawodami w Zakopanem. Polak zajął 6. miejsce podczas zawodów w Garmisch-Partenkirchen. Konkurs w Bischofshofen zakończył natomiast na 13. lokacie.

REKLAMA

Licznie zgromadzeni pod Średnią Krokwią, gdzie miał odbyć się pierwszy z dwóch zakopiańskich zawodów, polscy fani liczyli jednak przede wszystkim na Fijasa. Warunki pogodowe sprawiły natomiast, że ciężko było przeprowadzić konkurs w sprawiedliwych warunkach. Zakopane opanowała śnieżyca, wiał także silny boczny wiatr. Odległości zawodników były krótkie, więc jury zadecydowało o restarcie zawodów z wyższego rozbiegu. Niewiele to jednak pomogło skoczkom.

Restarty, protesty, upadki…

Skoki w granicach punktu K należały do rzadkości, a reprezentanci naszego kraju nie spisywali się najlepiej. Bobak osiągnął zaledwie 66,5 metra. Faworyzowany Fijas skoczył jeszcze bliżej od kolegi z kadry. Wielu zawodników miało problemy z wylądowaniem swoich skoków. Inaczej wyglądała druga seria, gdy śnieg przestał przeszkadzać zawodnikom. Fantastycznie wykorzystali to reprezentanci Polski. Bobak oddał najdłuższy skok drugiej serii, osiągając 81,5 metra. Na 80. metrze wylądował Fijas. Ostatecznie miało im to wystarczyć do zajęcia, odpowiednio, 2. i 3. miejsca, za Norwegiem Ivanem Mobekkiem. 

Gdy skoczkowie czekali na dekorację, okazało się, że… wyniki zostały anulowane. Jury pozytywnie rozpatrzyło bowiem protest trenerów z NRD, którzy uznali, że warunki na skoczni nie były sprawiedliwe. Anulowano więc pierwszą serię, co do której były największe wątpliwości. Zawodnicy wrócili na górę skoczni, by rozegrać rundę finałową, która miała odbyć się w korzystniejszych warunkach wietrznych.

W decydującej serii kapitalnie wystartował Bobak. Zawodnik pochodzący z Zębu (miejscowości rodzinnej Kamila Stocha – przyp. red.) doleciał aż do 82. metra, co było najdłuższą odległością zawodów. Ostatecznie wygrał on z Mobekkiem o prawie 13 punktów. Na trzecim miejscu sklasyfikowano Niemca Olafa Schmidta. Fijas zepsuł decydujący skok, spadając na jedenastą pozycję. Polak powetował sobie jednak tę porażkę już następnego dnia, gdy wygrał na Wielkiej Krokwi. Drugi był wówczas… Bobak, któremu dwa miejsca na podium w Zakopanem pomogły w zajęciu trzeciej lokaty w klasyfikacji Pucharu Świata na koniec sezonu.

REKLAMA

Zapomniany mistrz

Niestety, kariera Bobaka nie potoczyła się tak, jak wróżono. 24-letni wtedy skoczek nie zdobył medalu w Lake Placid, pomimo, że miał taką szansę w konkursie na normalnej skoczni. Po pierwszej serii zajmował czwarte miejsce, jednak nie wyszedł mu drugi skok. Dało to „tylko” dziesiąte miejsce. Rok później zawodnik niespodziewanie zrezygnował ze skakania.

Powodem przedwczesnego zakończenia kariery były problemy z kręgosłupem. Po latach wspominał szokującą dla młodego sportowca diagnozę.

- Kręgosłup wisi panu na włosku - powiedział lekarz. To był ucisk lędźwiowego odcinka na nerwy i wybicie czwartego oraz piątego kręgu. Nie dało się z tym skakać - tłumaczył decyzję Bobak.

Niestety, życie dawnego idola polskich kibiców po zakończeniu kariery nie ułożyło się dobrze. Kibice i działacze o nim zapomnieli, a on sam odsunął się od środowiska sportowego.

REKLAMA

Ze względu na problemy z kręgosłupem przyznano mu rentę inwalidzką, wynoszącą 500 złotych. W 2005 roku zdecydował się na wyjazd zarobkowy do Francji. Niedługo potem zapadł na ciężką chorobę jelit. Wrócił do Polski, by przejść operację w Zakopanem. Niestety, przegrał z chorobą. Zmarł 12 listopada 2010 roku zapomniany przez kibiców, rywali i część środowiska narciarskiego.

Paweł Majewski, polskieradio.pl 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej