Znów H5N1

2007-12-21, 14:01

Znów H5N1

Skoro do uniknięcia zarażenia ptasią grypą przez ludzi wystarczy rygorystyczne przestrzeganie zasad higieny, skąd bierze się rozmach akcji przeciw niej i ponoszonych z tego tytułu kosztów?

Skoro do uniknięcia zarażenia ptasią grypą przez ludzi wystarczy rygorystyczne przestrzeganie zasad higieny, skąd bierze się rozmach akcji przeciw niej i ponoszonych z tego tytułu kosztów?

Od jakiegoś czasu temat ptasiej grypy jest znów aktualny. Władza zapewnia, że w związku z wykryciem ognisk choroby nie istnieje żadne zagrożenie dla ludzi. Jednak rozmach działań służb weterynaryjnych nie pozwala oddalić od siebie uporczywie powracających pytań.

Gdy pojawiły się pierwsze informacje o wykryciu ognisk ptasiej grypy na Mazowszu, władza rozpoczęła uspokajać obywateli, że nie ma zagrożenia dla ludzi. Do opinii publicznej docierały jednocześnie informacje, że mamy do czynienia z najgroźniejszą odmianą wirusa - H5N1. W zgodzie z tymi doniesieniami pozostawały nadzwyczajne działania w tzw. strefach zapowietrzonych: uruchomienie sztabu kryzysowego, ograniczenia w ruchu samochodowym, obowiązek korzystania z mat dezynfekcyjnych, ulotki rozdawane mieszkańcom. Specjalne ekipy zaczęły wybijać i utylizować zarażone stada drobiu, a rząd zapewniał, że zacznie wypłacać odszkodowania rolnikom, których drób został wybity. Chęć wypłacania masowych odszkodowań rolnikom dziwi. Politycy, sprawujący władzę rządową, nie głosili co prawda, hasła "taniego państwa”, ale od dawna postulują ograniczanie wydatków z budżetu. Biorąc pod uwagę, że Waldemar Pawlak - wicepremier i minister gospodarki – jest liderem PSL trudno się dziwić, że rząd chętnie wydaje pieniądze na rolnictwo.

Zarażony drób zapewne uległby śmierci również bez działania ekip wybijających. Skoro na przyspieszenie tej śmierci wydaje się pieniądze, a zarazem wypłaca się odszkodowania hodowcom, może to znaczyć, że w rządzie Donalda Tuska pozycja PSL jest jeszcze mocniejsza niż w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza. Jemu współrządzenie z PSL nie przeszkodziło powiedzieć rolnikom poszkodowanym przez wielką powódź w 1997 r., iż powinni oczekiwać odszkodowań od swoich ubezpieczycieli a nie od państwa.

Skoro do uniknięcia zarażenia ptasią grypą przez ludzi wystarczy rygorystyczne przestrzeganie zasad higieny, skąd bierze się rozmach akcji przeciw ptasiej grypie i ponoszonych z tego tytułu kosztów? Skoro tak wiele pieniędzy wydaje się na walkę z zagrożeniem, jak to jest naprawdę: czy ptasia grypa jest niebezpieczna tylko dla ptactwa, czy także dla ludzi? Kiedy jesteśmy wprowadzani w błąd: gdy słyszymy, że nie ma zagrożenia dla ludzi, czy, kiedy widzimy, jakoby jednak było?

Konrad Turzyński

Polecane

Wróć do strony głównej