Kapitał z raju
Spółka, która kupiła gdyńską stocznię, jest zarejestrowana na Antylach i nie musi produkować w Polsce statków.
2009-05-15, 14:18
Posłuchaj
Katarska spółka kupiła stocznię
Dodaj do playlisty
Stocznia w Gdyni. Źr. Wikipedia
– Katarska spółka, której rząd sprzedał część stoczni w Gdyni, może okazać się na przykład rosyjską – uważa Stanisław Janecki, redaktor naczelny tygodnika „Wprost”, gość „Sygnałów dnia”. – Spółka nie jest też zobowiązana do produkcji statków i jest zarejestrowana na Antylach – powiedział publicysta.
Za 288 milionów złotych rząd sprzedał ponad 2/3 stoczni, w tym elementy pozwalające na produkcję statków.
- Obecnie każdy tankowiec do przewożenia skroplonego gazu można wynająć za jedną dziesiątą zeszłorocznej stawki. Tych statków jest masa i tylko czekają na wynajęcie. Ktoś, kto wykupił stocznie i będzie chciał budować tam statki, jest samobójcą. W tej chwili nie ma najmniejszych podstaw ekonomicznych do tego, żeby w Polsce produkować statki, szczególnie do przewożenia skroplonego gazu – podkreśla Janecki.
Mariusz Borkowski zaznacza, że rząd musi obecnie dopilnować, aby spółka wywiązała się z umowy. – Mówi się na Bliskim Wschodzie, że jest to firma, która ma pieniądze i chce skorzystać z taniości polskiej siły roboczej. Ona nie jest już tak bardzo tania, bo w Chinach produkuje się statki za znacznie mniejsze pieniądze, ale w Polsce koszty produkcji i tak są znacznie niższe niż na Zachodzie – podkreśla Borkowski. Dodaje, że ta inwestycja pozwoli na nieprzerwanie produkcji statków w Gdyni, a katarska spółka ma szansę przekształcić stocznię w rentowny zakład. – Jeśli nadal to będzie pół muzeum, pół zakład, który chce dotacji, ekonomicznie to się nie uda i inwestor się wycofa – zaznacza Borkowski.
Wszyscy zostaną zwolnieni
Zdaniem publicystów pozyskanie inwestora przed poniedziałkowymi rozmowami Donalda Tuska ze stoczniowcami jest kartą przetargową, którą wykorzysta premier. - Związkowcy są pełni nieufności i mają ku temu powody – zauważa Borkowski. Janecki podkreśla, że przed tym spotkaniem premier Tusk będzie doskonale przygotowany przez specjalistów i nie popełni błędu Mieczysława Rakowskiego, który rozmawiał ze stoczniowcami z pogardą. – Tak, jak ogólnikowa jest oferta antylsko-holenderskiej spółki, tak samo ogólne będę obietnice premiera – podkreślił Janecki. Zdaniem publicysty najtrudniejszą kwestią dla premiera będzie powiedzenie, że wszyscy zostaną zwolnieni, a tylko 30-40 procent pracowników wróci do zakładu. Chociaż nawet na to nie ma gwarancji – dodał Janecki.
(rk)
REKLAMA