Trump ujawnia, czego chce dla świata. Biały Dom po cichu wypuszcza nową doktrynę

Strategia Bezpieczeństwa Narodowego, którą prezydenci zazwyczaj publikują raz na kadencję, zawiera formalne oświadczenie na temat globalnych priorytetów USA. Portal "Politico" opisał szczegóły strategii, którą podzielił się z opinią publiczną Biały Dom. 33-stronicowy dokument stanowi "rzadkie formalne wyjaśnienie" - jak podaje serwis - ogólnego światopoglądu Donalda Trumpa, głównie w zakresie polityki zagranicznej.

2025-12-05, 14:39

Trump ujawnia, czego chce dla świata. Biały Dom po cichu wypuszcza nową doktrynę
Donald Trump. Foto: ANDREW CABALLERO-REYNOLDS/AFP/East News

Ujawniono strategię bezpieczeństwa narodowego USA

"Strategia bezpieczeństwa narodowego Donalda Trumpa, którą Biały Dom po cichu opublikował w czwartek, zawiera kilka brutalnych słów pod adresem Europy, sugerując, że region ten znajduje się w stanie upadku cywilizacyjnego, a stosunkowo mało uwagi poświęca Bliskiemu Wschodowi i Afryce" - czytamy na łamach "Politico".

Zgodnie z nową strategią bezpieczeństwa narodowego prezydent Donald Trump zamierza, aby Stany Zjednoczone zwiększyły swoją obecność wojskową na półkuli zachodniej w celu zwalczania migracji, narkotyków i wzrostu potęgi wrogich mocarstw w regionie.

USA "siłą dominującą"

Dokument skupia się szczególnie na a półkuli zachodniej, określając ją jako "kwestię ochrony terytorium USA". Stwierdza, m.in. że ​​"bezpieczeństwo granic jest podstawowym elementem bezpieczeństwa narodowego". Strategia zawiera też zawoalowane odniesienia do polityki zagranicznej Chin.

"Stany Zjednoczone muszą być dominującą siłą na półkuli zachodniej, co jest warunkiem naszego bezpieczeństwa i dobrobytu - warunkiem, który pozwala nam pewnie bronić swojej pozycji w regionie, gdzie i kiedy tego potrzebujemy" - czytamy w dokumencie, cytowanym przez "Politico".

"Warunki naszych sojuszy i warunki, na jakich udzielamy jakiejkolwiek pomocy, muszą być uzależnione od ograniczenia wrogich wpływów zewnętrznych - od kontroli nad instalacjami wojskowymi, portami i kluczową infrastrukturą, po zakup szeroko rozumianych aktywów strategicznych" - podkreślono.

W dokumencie plany te są opisane jako "część wniosku" Donalda Trumpa wobec doktryny prezydenta Jamesa Monroe'a z 1823 roku, która zakłada m.in., że USA nie będą tolerować ingerencji zagranicznej w swoich działaniach na półkuli zachodniej. Jak podają dwa źródła "Politico" znające kulisy opublikowania dokumentu, strategię upubliczniono z opóźnieniem ze względu na toczącą się w administracji Trumpa debatę na temat Chin. Sekretarz Skarbu Scott Besset naciskać miał na "złagodzenie języka w odniesieniu do Pekinu" - donosi serwis.

"Stała dominacja USA nad całym światem"

W nowej strategii bezpieczeństwa narodowego stwierdzono m.in., że ​​Stany Zjednoczone muszą podjąć trudne decyzje w wymiarze globalnym. "Po zakończeniu zimnej wojny elity amerykańskiej polityki zagranicznej przekonały się, że stała dominacja Ameryki nad całym światem leży w najlepszym interesie naszego kraju. Jednak sprawy innych krajów są przedmiotem naszego zainteresowania tylko wtedy, gdy ich działania bezpośrednio zagrażają naszym interesom" - czytamy w dokumencie.

W nocie wstępnej do strategii Trump nazwał ją "mapą drogową, mającą na celu zapewnienie, że Ameryka pozostanie najwspanialszym i najbardziej utytułowanym narodem w historii ludzkości oraz ojczyzną wolności na Ziemi".

"Politico" komentuje jednak, że biorąc pod uwagę nieprzewidywalność i zmienność obecnego prezydenta USA trudno stwierdzić, jak długo będzie się trzymał postawionych w dokumencie celów. Jego tok myślenia i postępowania mogłoby zmienić chociażby jedno nieoczekiwane wydarzenie, tak jak miało to miejsce już wcześniej, w przypadku George'a Busha lub Joe Bidena - zauważa amerykański dziennik dodając, że "Trump jest z natury kapryśny". "Mimo wszystko dokument wydaje się być spójny z wieloma działaniami, jakie podjął podczas swojej drugiej kadencji, a także z priorytetami niektórych jego współpracowników" - stwierdzono w artykule. 

Autorzy wymieniają w tym miejscu m.in. rozmieszczenie większych sił militarnych USA na półkuli zachodniej, podjęcie licznych kroków mających na celu ograniczenie migracji do Ameryki, wywieranie nacisku na rzecz silniejszej bazy przemysłowej w USA i promowanie "tożsamości Zachodu" - także w Europie. Strategia Trumpa nawiązuje nawet do tzw. "tradycyjnych wartości" - powiązanych z chrześcijańską prawicą - twierdząc, że administracja pragnie "przywrócenia i ożywienia amerykańskiego zdrowia duchowego i kulturowego" oraz "Ameryki, która pielęgnuje swoją dawną chwałę i bohaterów". Wspomina o potrzebie "rosnącej liczby silnych, tradycyjnych rodzin, które wychowują zdrowe dzieci" - dowiadujemy się.

Dużo o Ameryce Południowej

W strategii - jak dodaje "Politico" - poświęcono zaskakująco dużo uwagi kwestii Ameryki Łacińskiej, Karaibom i innym sąsiadom USA. Poprzednie rządy, jak zaznacza dziennik, priorytetowo traktowały raczej inne kwestie, takie jak walka z wpływami Rosji lub Chin oraz walka z terroryzmem. "Strategia Trumpa sugeruje, że rozbudowa sił militarnych prezydenta na półkuli zachodniej nie jest zjawiskiem przejściowym. (Ta rozbudowa, która obejmowała kontrowersyjne ataki wojskowe na łodzie rzekomo przewożące narkotyki, została przedstawiona przez administrację jako sposób na walkę z kartelami. Administracja ma jednak również nadzieję, że może ona pomóc w wywarciu presji na przywódcę Wenezueli Nicolasa Maduro, aby ten ustąpił ze stanowiska)" - pisze "Politico".

Strategia zakłada również położenie nacisku na "obecność Straży Przybrzeżnej i Marynarki Wojennej w celu kontrolowania szlaków morskich, zapobiegania nielegalnej i niepożądanej migracji, ograniczania handlu ludźmi i narkotykami oraz kontrolowania kluczowych szlaków tranzytowych w sytuacjach kryzysowych".

W strategii stwierdzono, że Stany Zjednoczone powinny zacieśnić relacje z rządami Ameryki Łacińskiej, w tym współpracować z nimi w celu identyfikacji zasobów strategicznych - co wyraźnie odnosi się do materiałów takich jak minerały ziem rzadkich. Zadeklarowano również, że Stany Zjednoczone będą zacieśniać współpracę z sektorem prywatnym, aby promować "strategiczne możliwości przejęć i inwestycji dla amerykańskich firm w regionie".

Czytaj także:

Takie zobowiązania biznesowe - przynajmniej na poziomie ogólnym - mogłyby zadowolić wiele rządów Ameryki Łacińskiej, które od dawna są sfrustrowane brakiem zainteresowania ze strony USA w tym zakresie. Nie jest jednak jasne, jak założenia te mają się do dążeń Donalda Trumpa do nakładania ceł na amerykańskich partnerów handlowych - zauważa dziennik.

Priorytetem są stosunki z Chinami

Strategia bezpieczeństwa narodowego USA poświęca Chinom sporo miejsca, choć często nie wspomina o Pekinie bezpośrednio. Wielu amerykańskich prawodawców - niezależnie od ich przynależności partyjnej - uważa rosnące w siłę Chiny za najpoważniejsze, długoterminowe zagrożenie dla globalnej potęgi Ameryki. Choć język, jakim posługuje się strategia Trumpa, jest "surowy", to jednak "ostrożny i daleki od prowokacji" - zauważono.

Administracja obiecuje "przywrócić równowagę w stosunkach gospodarczych Ameryki z Chinami, priorytetowo traktując wzajemność i uczciwość w celu przywrócenia amerykańskiej niezależności gospodarczej" - zacytowano. W dokumencie stwierdzono też jednak, że "handel z Chinami powinien być zrównoważony i skoncentrowany na czynnikach niewrażliwych". Strategia odwoływać się ma też do "utrzymywania prawdziwie korzystnych dla obu stron stosunków gospodarczych z Pekinem".

USA będą bronić Tajwanu? Tak stwierdzono w strategii Trumpa

W strategii zaznaczono, że Stany Zjednoczone chcą zapobiec wojnie w regionie Indo-Pacyfiku, co jest odpowiedzią na rosnące napięcia - w tym między Chinami a sojusznikami USA, takimi jak Japonia i Filipiny.

"Będziemy również utrzymywać naszą długoletnią politykę deklaratywną wobec Tajwanu, co oznacza, że ​​Stany Zjednoczone nie popierają żadnej jednostronnej zmiany status quo w Cieśninie Tajwańskiej" - czytamy w dokumencie. 

Brak krytyki pod adresem Rosji

"W podstawowym interesie Stanów Zjednoczonych leży wynegocjowanie szybkiego zakończenia działań wojennych na Ukrainie" oraz ograniczenie ryzyka konfrontacji Rosji z innymi państwami w Europie - napisano w dokumencie.

Jak jednak wskazuje "Politico", w strategii nie znalazła się bezpośrednia krytyka wobec Rosji. "Zamiast tego, niektóre z najostrzejszych uwag skierowane są do krajów europejskich sprzymierzonych z USA. W szczególności administracja (Trumpa - red.) w nieco zawoalowany sposób krytykuje europejskie próby ograniczenia wpływów partii skrajnie prawicowych, nazywając takie działania cenzurą polityczną" - pisze dziennik.

"Administracja Trumpa znajduje się w konflikcie z europejskimi urzędnikami, którzy mają nierealistyczne oczekiwania co do wojny (na Ukrainie - red.), rozgrywającej się wśród niestabilnych rządów mniejszościowych, z których wiele depcze podstawowe zasady demokracji, aby stłumić opozycję" - przekonują autorzy strategii, której fragmenty cytuje "Politico".

"Naszym celem powinno być udzielenie Europie pomocy"

Strategia zdaje się również sugerować, że migracja fundamentalnie zmieni tożsamość Europejczyków w stopniu, który może zaszkodzić sojuszom z USA. "W dłuższej perspektywie jest więcej niż prawdopodobne, że najpóźniej w ciągu kilku dekad niektórzy członkowie NATO staną się w większości państwami spoza Europy" - stwierdzono w dokumencie. "W związku z tym pozostaje otwarte pytanie, czy będą postrzegać swoje miejsce na świecie, a także sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, tak samo jak ci, którzy podpisali Kartę NATO" - dodano.

Pomimo tego strategia zdaje się również uznawać mocne strony europejskich partnerów, a także fakt, że sojusz ze Starym Kontynentem pomógł Stano Zjednoczonym. "Nie tylko nie możemy sobie pozwolić na skreślenie Europy z listy, ale byłoby to równoznaczne z porażką w dążeniu do osiągnięcia zamierzonego celu tej strategii" - czytamy w dokumencie. "Naszym celem powinno być udzielenie Europie pomocy w skorygowaniu jej obecnego kursu" - dodano.

Peany pochwalne pod adresem Trumpa

"Jak to często bywa w dokumentach administracji Trumpa, strategia poświęca sporo miejsca pochwałom naczelnego dowódcy. Opisuje go jako "prezydenta pokoju", jednocześnie pozytywnie stwierdzając, że "stosuje niekonwencjonalną dyplomację'" - komentują autorzy z "Politico". Strategia ma też sporo niespójności - z jednej strony mowa jest o ograniczaniu sił dominujących przeciwników z zewnątrz, a jednocześnie o wysokich wymaganiach USA wobec "interwencji zagranicznej". Strategia w zasadzie ignoruje również sytuację mniejszych państw. "Ogromny wpływ większych, bogatszych i silniejszych narodów jest ponadczasową prawdą stosunków międzynarodowych" - uznano w dokumencie.

Po atakach z 11 września, strategia George'a W. Busha na pierwszą kadencję koncentrowała się głównie na walce z terroryzmem islamistycznym. Zespół Bidena spędził większość pierwszego roku pracy nad strategią, którą trzeba było przeformułować po tym, jak Rosja zdecydowała się na pełną inwazję na Ukrainę.

Źródło: Politico.com/news/hjzrmb

Polecane

Wróć do strony głównej